PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=740626}
7,5 8 915
ocen
7,5 10 1 8915
7,2 24
oceny krytyków
McQueen
powrót do forum filmu McQueen

Na wstępie zaznaczę: przed pójściem na ten dokument o McQueenie wiedziałam tyle, że był projektantem mody.
Dokument jest przepięknie opakowany - oprawa graficzna to jedno, ale twórcy robią wszystko, aby uatrakcyjnić również takie elementy jak wszelkiego typu archiwalia. Muzyka dopełnia całości, jak się dowiadujemy z dokumentu - jej kompozytor nie został wybrany przypadkowo.
Dzięki temu wszystkiemu - dokument ogląda się znakomicie.
W dokumencie objawia nam się ciężko pracujący na swój sukces prosty chłopak z Londynu, niezwykle utalentowany, odważny w pomysłach, najprawdziwszy artysta świata mody. Jego pokazy faktycznie zapierają dech.
Ale przez cały czas miałam poczucie, że widzę tylko jedną stronę monety. Bo przecież zmierzamy razem z bohaterem do tragicznego końca, a w międzyczasie padają takie hasła jak: molestowanie, narkotyki, hiv, myśli samobójcze, ale kompletnie nie pochylamy się nad tymi problemami. Jedno zdanie - koniec tematu. Dopiero po seansie można sobie doczytać jak skonfliktowanym był człowiekiem, jak trudnym, jak bardzo nie radził sobie z wewnętrznymi demonami, które wyzwalał na pokazach mody, ale nadal była to dla niego za mała terapia. Tego w dokumencie mi zabrakło - poznania mrocznej strony osobowości McQueena. Możemy jej doświadczyć wyłącznie poprzez urywki pokazów artysty.
Dlatego wydaje mi się, że jest to dokument przede wszystkim dla osób, które już są nieco zaznajomione ze światem mody, z samą osobą McQueena i dla nich będzie to szansa na odkrycie jego łagodnej, serdecznej strony.
Dla laików takich, jak ja: polecam najpierw przeczytać kilka artykułów na jego temat albo po prostu mieć świadomość, że dokument wiele aspektów życia artysty świadomie przemilcza.
recenzja wideo:
https://www.youtube.com/watch?v=iXluugdSz2Y

ocenił(a) film na 8
nynavee

Masz rację. Dokument prześlizguje się, właściwie tylko lekko zaznacza gdzieś w tle jakie demony dręczyły McQueena. Właściwie jest to bardziej hołd jego twórczości niż dokument o jego życiu, co w sumie dla mnie jest o wiele ciekawsze. Nie jestem fanką rozpruwania prywatności kogokolwiek na dziesiątą stronę, sięgania do prywatnych video o najbardziej intymnych stronach życia, fizjologii, najsłabszych momentach (jak w "Amy"). Ok, każdy takie momenty pewnie ma, ale to że ktoś jest osobą publiczną nie znaczy że należy je sprzedawać szerokiej publiczności. Proszenie o głos tych oburzonych, skrzywdzonych, serwujących smakowite ploteczki też nie zawsze dobrze dokumentom robi.
Nie chodzi mi o cenzurę. Ale nie cierpię babrania się w czyjejś prywatności jak to brukowce uwielbiają robić. Zabrakło mi jednak w "McQueenie" czegoś ponad zaznaczenie "miał HIV", "był molestowany w dzieciństwie", "był uzależnionym od kokainy tyranem o chimerycznych nastrojach". To było właśnie nieco dziwne. Nieco zbyt ugrzecznione, dyskretne, robione pod delikatne uczucia rodziny i bliskich McQueena. Ale wciąż gdy mam wybierać upokarzanie artystki jaką była Amy Winehouse poprzez dokument "Amy" (półtorej godziny wymiotów, pijanych bełkotów, ćpania, chlania, leżenia na ulicy, itp), a nabieranie wody w usta przez twórców "McQueena" tak wolę to drugie.

ocenił(a) film na 7
pris

Amy nie widziałam, acz z twojego opisu wygląda to faktycznie jak druga strona przeszarżowania w dokumencie. Trzeba przyznać, że dokument biograficzny, to trudna sztuka - łatwo zapędzić się w jeden z kozich rogów, no i jeszcze musi współpracować z nami szereg osób, które chcą być szczere w swojej opowieści. Ja przede wszystkim poszukuję w tych dokumentach pełnokrwistego człowieka i to ostatnio udało mi się odnaleźć w dokumencie o Młynarskim, dobre anegdoty, bliska rodzina ani myślała zamiatać niewygodnych tematów pod dywan.
Z dokumentem o McQueenie są w sumie dwa problemy, po pierwsze, wyraźnie przemilcza wszelkie trudne tematy związane z jego życiorysem, a więc trudno mówić o szczerej, wyczerpującej biografii, a z drugiej strony - ten opis kariery też nie do końca się udał, bo przez to, że jego praca została osadzona bez kontekstu, to trudno zrozumieć jego fenomen, to jak jego osoba była przełomowa dla świata mody. Z dokumentu wynika, że był ciężko pracującym utalentowanym artystą, a nie rewolucjonistą, który na zawsze odmienił spojrzenie na świat mody. No wiesz, bez kontekstu np. taki Byron wychodzi po prostu na przyzwoitego poetę.

ocenił(a) film na 7
nynavee

Ciężko pracującym, utalentowanym artystą? Myślę że to kwestia dość dyskusyjna jeżeli chodzi o ten dokument. Kontrowersyjnym owszem ale kontrowersyjni są również ludzie pokroju popka czy mandaryny i o nich również jest głośno. Na dodatek w dokumencie raz pokazują go jako tego który ciężko pracuje rozbudowując równocześnie swoją markę i pracując dla givenchy i później gucci a innym razem jak mówi coś w stylu spoko spoko zdążymy i tworzy całą kolekcję w jeden wieczór. Jego pokazy miały po prostu wzbudzać emocje i to robiły.

Milson1910

Do tego trzeba powiedzieć, że te pokazy były w 95% beznadziejne...

ocenił(a) film na 8
nynavee

Ja wiem? Dla mnie kontekst był - choćby fragmenty z paryskich pokazów Givenchy z bodajże 1994 r., gdzie królowały paniusie w garsonkach w kwiaty i kapeluszach. Może było tego trochę mało, ale jeśli się kojarzy pierwszą połowę lat 90. i drugą to zmiana JEST rewolucyjna. Całkiem sporo fragmentów z pokazów z całym punkowym, rebelianckim zapleczem i podejściem do tworzenia. Starcie londyńskich młodzieniaszków ze skostniałym, francuskim domem mody. Podkreślenie nowatorstwa scenografii, muzyki, sięgania po multimedia i nowinki technologiczne. Nie wiem no, dla mnie rewolucyjność McQueena była całkiem widoczna i trudna do przeoczenia :) Ale fakt faktem, że twórcy niespecjalnie wgłębiali się w proces twórczy i skąd faktycznie inspiracje (poza początkami - Kuba Rozpruwacz, Szkocja).
Co do tego co pisze Milson - że McQ tworzył kolekcję w jeden wieczór - ok, ale czy to świadczy że kolekcja była kiepska? Początki faktycznie były punkowe, robione na wariata i na kolanie, ale chłopak miał wtedy ledwo dwadzieścia-kilka lat. Potem przyszedł czas na dopieszczanie, detale i kunszt. Przecież z czasem zaorał się pracując ponad miarę, bo przemysł wymaga kilku kolekcji w roku, linii komercyjnych, itp, o czym zresztą obecny świat mody głośno mówi, że jest tego po prostu za dużo i kreatywnie nie sposób takiego ciężaru udźwignąć utrzymując jednocześnie najwyższy poziom.

ocenił(a) film na 7
pris

A czy ja mówię że kolekcje były kiepskie? Nie zarzucam mu również braku talentu a jedynie opieram sie na dokumencie a tam nie wiele było na temat procesu tworzenia jak sam wspomniałeś pris. W głównej mierze chodzi mi o jego pokazy bo robił z nich show, niezbyt to poprawna strona jeśli chodzi o modę bo dodatki i scenografia takie jak deszcz kwiaty w tle i inne elementy scenografii wychodzą na pierwszy plan przysłaniając to co właściwe czyli kreacje nad którymi pracuje. To mi wyglądało bardziej na jakiś performance niż pokaz mody. Jako przykład podam pokazy chanel, wystaczy spojrzeć jak tam dziewczyny wychodzą. Jest scenografia, spójna z kreacjami ale to nie ona gra pierwsze skrzypce tylko ubrania właśnie.

nynavee

Przemilcza tematy związane z życiorysem? On w kolekacjach swoich pokazywał swoje wnętrze i swoje życie prywatne. Nie da sie tych dwóch światów oddzielać od siebie. Tymbardziej jeśli mówimy o nim. Mam wrażenie że większosć z Was nie rozumie tego dokumentu. Chce więcej na temat jego prywatności - niech spojrzy na jego kolekcje, na emocje jakie te kolekcje budziły w odbiorcach. Nic przecież więcej nie trzeba dodawać. Nie klepać tego jakie emocje wiążą się z byciem świadkiem przemocy, byciem molestowanym etc. On nawet sam wspominał że jego praca projektanta jest ściśle powiązana z jego demonami, daje mu ujście i wyrażenie emocji. Ja znowu mam inny kłopot z tym dokumentem. Wszyscy mówią ze się o niego martwili, ten Sebatian, siostra, siostrzeniec etc. Czemu do cholery nikt go nie wziął do szpitala psychiatrycznego, nie nalegał na leczenie? Depresję się leczy a nie czeka aż sama przejdzie. Wiem że w przypadku osób z zewnątrz wydaje się że nie ma się na to wpływu i niewiele można zrobić ale mam jakieś takie wrażenie że nikt nawet nie próbował, nie zrobił żadnego kroku w tym kierunku. Siedzieli i czekali aż się przekonają czy mówi prawdę o tym że chce się zabić, że ma dosyć? Nie chce obwiniać nikogo bo pewnie i tak by sobie odebrał życie ale mam jakiś taki zonk wewnętrzny że miał tyle osób dookoła a tak naprawdę cały czas i pod koniec życia był po prostu sam.

pris

dokument prześlizguje się i po wydarzeniach w życiu projektanta, i po kolekcjach i wg mnie jest robiony ''na odczepnego''. Kreacje sa pokazane z kamerą latającą pospiesznie i zrywami - no coz, mnie to nie przekonuje. A jak się nie chce urazić rodziny i przyjaciół, robiąc dokument o narkomanie, to się nie zaprasza przyjaciół i rodziny do filmu, którzy powtarzają jedną oklepana formułkę. Albo w ogole filmu nie robi. Z filmu nie dowiesz się nic poza tym, ze był wybitnym i genialnym chłopakiem z East Endu - formułka powtarzana przez wszystkie postaci do znudzenia - a to trochę za mało, jak na film biograficzny. Był spory potencjał - wystarczy wspomniec, co z filmów o YSL zrobili dwaj niezależni od siebie reżyserzy w 2014 roku - potencjał zmarnowany.

ocenił(a) film na 8
filmweb2011_filmweb

Wiesz co, masz w pełni rację, tyle że zrobić dokument o kimś "wielkim" z jakiegokolwiek powodu by wielki miał być to naprawdę niezła łamigłówka.
Pytam teraz serio i bez złośliwych podtekstów - znasz jakiś dokument który by sobie poradził z wielkością swojego podmiotu i oddał mu sprawiedliwość? Bo ja chyba nie widziałam nic takiego.
"McQueen" jest przyzwoity, ślizga się po trudnych tematach, wielu wątków w ogóle nie dotyka, kolekcje są pokazane - choć nie każdemu poziom szczegółowości może odpowiadać, jednak film kinowy powinien się czasowo zamknąć w przyzwoitych ramach, nie 4-5 godzinnych (bo pewnie tyle by realnie trzeba by pokazać wyjątki z każdej kolekcji z tłem twórczym i inspiracjami).
Jak rozumiem dokument albo może obnażać swoją postać i pójść w niemal tabloidowość (bo cała reszta będzie ukrywaniem, zakłamaniem, itp), albo zrobić ulizaną laurkę, z poszanowaniem uczuć wszystkich krewnych i znajomych bohatera. Nie wiem czy jest coś pomiędzy..?

pris

Oglądałam Amy wielokrotnie i chyba piszesz o jakimś innym filmie , bo w żadnym momencie filmu nie znalazłam scen z chlaniem , ćpaniem , bełkotem itp . przepraszam ale nie pisz głupot .

ocenił(a) film na 8
sarawocal1

jest w "Amy" mnóstwo materiałów video gdzie jest wyraźnie naćpana, albo nachlana, albo jedno i drugie. Potargana, zmasakrowana, w fatalnym stanie.

pris

Rozumiem Twoją rezerwę do prezentowania nagrań video czy szczegółów z życia prywatnego artysty, któremu poświęcony jest dokument. Masz do tego pełne prawo. Ale absolutnie nie zgodzę się z Twoją interpretacją dobranych materiałów, że epatowanie tą mroczną stroną życia Amy w sposób naruszający intymność było kwintesencja tego dokumentu. Każdy materiał był tam wpleciony w sposób umiejętny i proporcjonalny do etapów życia Amy. Zresztą czuć, że celem twórców nie było epatowanie sensacją czy pastwienie się nad bohaterką, ale próba jej zrozumienia, pojęcia jej wrażliwości oraz tego, co się w jej życiu zadziało i dlaczego była tam, gdzie była, w swojej drodze artystycznej oraz przyczyn tak tragicznego końca. Udało się to doskonale (podobnie jak i MacDonaldowi w dokumencie "Whitney"). Mnie osobiście ten obraz poruszył, wręcz wstrząsnął i nie mogłam przestać myśleć o jego bohaterce przez długi czas (ale i o samym filmie). Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
gosialek_2

zgadzam się w 100%, nie widziałem w Amy jakiejś chęci umniejszenia jej osoby czy "wyrzygania" jej brudów. Odebrałem film tak samo jak piszesz, wrażliwa, zagubiona dziewczyna wykorzystana i pozostawiona demonom.

ocenił(a) film na 9
nynavee

How you doin'? :))))

ocenił(a) film na 9
nynavee

Skąd masz tę koszulkę, chcę męską taką samą

ocenił(a) film na 7
Fassassin

Dawny prezent, bodajże z Anglii, więc niestety nie poratuję. W PL pod względem koszulkowym nie szanują Przyjaciół;p

ocenił(a) film na 9
nynavee

No tutaj na nawet subtelne wzorki ze Star Warsami patrzą się na mnie, jakbym był podczlowiekiem

ocenił(a) film na 9
nynavee

Zgadzam się z Tobą w pełni. Po seansie miałem problem ze zrozumieniem czemu jego los potoczył się w ten a nie inny sposób. Dopiero Ty mi uświadomiłeś ile spraw ten dokument przemilczał. Może miał to być hołd dla McQueena a nie jego biografia?

ocenił(a) film na 6
nynavee

Moim zdaniem film jest piękny, jest mi ogromnie przykro, że w ten sposób skończył życie. Widać, że był samotnym człowiekiem, otoczony tyloma ludźmi, a samotny wewnętrznie. Bardzo kochał rodzinę i najbliższych, miał problem z okazywaniem tego, ale byli dla niego najważniejsi, filary całego sensu. Myślę, że b. szybko zorientował się, że sława i pieniądze to duża odpowiedzialność. Chciał temu sprostać, wciąż musiał tworzyć, po 10 kolekcji rocznie, natomiast był też człowiekiem, który nie miał czasu, był zmęczony i nie miał w tej całej machinie kasy, sławy, odpowiedzialności.. siły, by dalej to ciągnąć. Chyba przestał wierzyć też w sens tego wszystkiego. Jego kolekcje i pokazy uważam za niezwykłe, coś na kształt show dla znudzonych i wciąż wygłodniałych fanów, klientów, gazet.. Miał świadomość, że oczy całego świata mody są skierowane w jego stronę, udowodnił, że jest dobry, ale nie miał siły, by normalnie funkcjonować. Jako artysta, targany emocjami, przeżyciami i tym, co się w nim rodziło, myślę, że jego psychika nie mogła tego wytrzymać. Ja tu widzę przede wszystkim ogromną sławę prostego człowieka i jego samotność w tłumie. Bardzo mi przykro, że tak skończył, to ogromna strata dla świata mody.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones