Cenię Kubricka za genialne filmy jak np. Lśnienie czy Pełny magazynek, ale ten film to po prostu porażka! Najbardziej się na nim zawiodłem ze wszystkich pozycji na top100. Nudny, zero klimatu, wulgarny, bez przesłania, fatalne dialogi i gra aktorska! Czym się tu zachwycać? Taki film w otoczeniu arcydzieł jak Pulp Fiction czy Lot nad kukułczym gniazdem... 1/10
Bez przesłania? Fatalne dialogi i gra aktorska? ZERO KLIMATU? CZŁOWIEKU, wydaje mi sie, ze albo ktoś Ci podmienił PŁYTY, albo sam sobie je podmieniłeś, albo pomyliłeś fora, ALBO TEŻ obejrzałeś MP z zatkanymi uszami, ustami, nosem i oczami. Bowiem dla Twoich argumentów nie widzę, żadnego POPARCIA.
Człowieku... (jeśli jesteś człowiekiem?) nie uwierzę, że ten film nie wywarł na Tobie żadnego wrażenia... Prawda jest taka, że nie chcesz zobaczyć w sobie Alexa, a jest to postać tak realistyczna, że każdy z nas ma go w sobie w większym bądź mniejszym stopniu...
". Nudny, zero klimatu, wulgarny, bez przesłania, fatalne dialogi i gra aktorska!"-musisz być niedorozwinięty skoro takie fantazje piszesz.Klimat,dialogi i przesłanie jest tutaj jak w mało którym filmie.
Sory, było jedno przesłanie: nigdy nie czyń tak żeby trafić do więzienia (jeszcze Ci się zechce eksperymentalnych resocjalizacji w celu szybkiego opuszczenia paki, a wtedy z domu Cię wywalą - twoje miejsce zajmie ktoś inny, a twoi najlepsi kumple zostaną psami i będą cię gnoić). Normalnie z życia wzięty przypadek
Wiesz, kombinujesz zupełnie jak Alex... Twojego miejsca nikt nigdy nie zajął? Czy może żyjesz pod tak zwanym kloszem w wyimaginowanym idealnym świecie?
Widzę, że główny bohater to Twój idol. Owszem, dużo kombinuję, w końcu jestem na studiach inżynierskich, a te wymagają ode mnie praktycznego myślenia, także w życiu. Nie mam zwyczaju porównywać się do głownych bohaterów z przymulastych filmów. Byćmoże żyje pod kloszem we własnym, wyimaginowanym świecie. Ale jak to stwierdziłaś na podstawie tego, że mi się ten film nie podobał to albo napisałaś tego posta z kafejki w szpitalu psychiatrycznym albo robisz doktorat z psychologii. Innej możliwości nie ma. Pozdrawiam
Dla mnie takie "chore" filmy jak Ty to ująłeś są najlepsze.
Nie dość,że Kubrick zbudował swój świat w tym filmie(chodzi mi o abstrakcyjne rzeczy dopracowane w każdym miejscu) to sceny były wspaniale zfilmowane, już po pierwszej scenie w barze wiadomo,że film jest dopracowany w każdym calu, a do tego ta pasująca muzyka.
Dla mnie był to jeden z najlepszych filmów które oglądałem od lat.
Ja wole oglądac takie ambitne kino niż patrzeć na chłopa który biega z pistoletem i ratuje świat.
Może to Ci się wydac nie smaczne ale dla mnie filmy w stylu "Mechaniczna Pomarańcza","American Beauty" czy"I Twoją Matke też" są najlepsze.
Kubrick dobrze wiedział,że robi kontrowersyjny film,ale gra aktorska,fabuła i wszystko w filmie jest wspaniałe.
Kubrick stworzył nową rzeczywistość w filmie.
Być może dla nie których pojęcie tego filmu jest zbyt trudne,bądz wolą filmy romantyczne bądz komedie.
Pozdrawiam
"I Twoją matkę też" nie oglądałem, ale "American Beauty" mi się nawet podobał i nie stawiałbym go w jednym rzędzie z pomarańczą. Dlaczego? W przeciwieństwie do filmu kubricka fabuła jest ciekawa, film jest zabawny, można z niego wyciągnąć wiele wniosków, no i nie jest wulgarny. Zaskoczę Cię, bo nie przepadam za filmami SF ani romantycznymi. Bardzo chętnie oglądam filmy kontrowersyjne, które zostają w pamięci telewidza długo po jego oglądnięciu. Ten mnie załamał, a podczas oglądania sprawdzałem z 10 razy czy aby na pewno Kubrick nakręcił ten film (chyba ćpał w okresie pisania scenariusza). Nie wierzę żeby ludziom się tak podobał ten film. Są jedynie zaślepieni jego oryginalnością, bo nie znam filmu który byłby choć odrobinę podobny do tego. Człowiek trzeźwo myślący jednogłośnie stwierdzi, że to był chory film, a nie będzie się powoływał na opinię publiczną.
"Człowiek trzeźwo myślący jednogłośnie stwierdzi, że to był chory film, a nie będzie się powoływał na opinię publiczną."
"Jednogłośnie"...? ;) Ja uważam, że film - choć opowiada o chorej rzeczywistości - sam jest suer zdrowy i mimo upływu lat trzyma się znakomicie.
Film Kubricka to kawał świetnej roboty. Jeśli krytycy twiedziliby inaczej, musiałbym im przeczyć, ale skoro ich opinia jest (najczęściej) zgodna z moimi odczuciami, w czym problem?
Naćpany to prawdopodobnie byłeś ty, pisząc ten komentarz ;P
Z kolei na pewno Prajzon Brejk jest "mondrzejszy" od Pomarańczy...bez wątpienia ;D
No proste że jest "mondrzejszy", chociażby pod tym względem że Scofield znalazł inteligentniejszy sposób na wyjście z więzienia niż wasz Alex :) A tak na poważnie nie ma sensu porównywać serialu sensacyjnego do filmu SF (tak przynajmniej podaje filmweb, chociaż moim zdaniem to był bardzo specyficzny dramat). Pewnie byłem naćpany, zwykle nie piszę komentarzy na filmwebie bez ścieżki koki. Ale nie wiem czym bym się musiał nafaszerować, żeby stwierdzić że Mechaniczna Pomarańcza to dobry film :)
Dawaj dalej dziesiątki Królowi Lwowi i Badziewnemu serialowi Preason Brake(nie wiem czy poprawnie napisałem).
A od filmów Sience-Fiction trzymaj się z daleka
Pozdrawiam
Patrząc na Twoją znajomość języka angielskiego (pisze się science-fiction i prison break) stwierdzam, że chodzisz do podstawówki, co najwyżej gimnazjum. Apropos Króla Lwa - jest o wiele bardziej wartościowy niż głupawy Shrek czy Epoka lodowcowa. A wracając do pomarańczy, przy dyszkach dla prisona i króla lwa, pomarańczy najchętniej bym dał -3, ale nie niestety nie ma takiej możliwości. Pozdrawiam i zalecam wsłuchiwać się w dialogi w filmach angielskojęzycznych (przynajmniej w mowie będziesz w miarę biegły)
A mi się wydaje,że Twoja inteligencja nie pozwala Ci zrozumieć tego filmu.
Nie obchodzi mnie jak się pisze skazany na śmierć bo mnie to nie intesuje.
Czytając Twoje wypowiedzi stwierdzam,że zakończyłeś edukacje po zawodówce.
O mnie sie nie martw gimnazjum mnie omineło,pisze prace magisterską.
Zycze Ci z całego serca abyś doszedł do tego etapu co ja.
Nie mam pojęcia co ciekawego jest w serialiku gPrison Break-ale to już nie mój problem.
Dzisiaj 3 raz będe oglądał dzieło Mechaniczna Pomarańcza.
Pozdrówki
Król Lew jest arcydziełem.
A poza tym nie rozumiem, człowiek daje rozsądne argumenty na poparcie swoich twierdzeń, a jedziecie po nim i jego IQ :D
Mechaniczna Pomarańcza mi się bardzo podobała, ale jednocześnie w pełni rozumiem ludzi, którzy uważają ten film za gniot. I to nie jest kwestia inteligencji, jakby chcieli "mondrzy spece od kina".
A czego...?
Albo film jest dobry, albo nie. Nie może być taki i taki. Wiec ktoś się myli. Ty, czy kolega, którego bronisz?
Absolutnie nie uważam, żeby to inteligencja decydowała o tym, czy ktoś lubi ten film, lub nie. A to próbuje się stwierdzić powyżej.
Ma specyficzny klimat i może do kogoś nie trafiać. Argumenty pana jfox są w porządku i rozumiem, co zarzuca filmowi. Nie widzę potrzeby obrzucania go błotem i negowania tych argumentów, bo je rozumiem.
Ja sam nie wystawiłem filmowi oceny, bo nie potrafię tego zrobić. Waham się pomiędzy 5 a 10 ;]
Jestem w mat-fiz, zresztą nie sądzę, żeby miało to jakiś wpływ na to, jak odbiera się jakiś film z PRZESłANIEM (to wygląda na szufladkowanie ludzi). Alex nie jest moim idolem, ale chyba nie zaprzeczysz, że jest prawdziwy. Pozdrawiam i zaznaczam, że nie mam złych zamiarów
"Alex nie jest moim idolem, ale chyba nie zaprzeczysz, że jest prawdziwy"
To będzie szok, przygotuj się... Alex to postać filmowa! Naprawdę.
"Alex to postać filmowa! Naprawdę."
Wiem, łapiesz za słówka... Mimo wszystko pełno jest takich Alexów
zgadzam sie z zalozycielem tematu !
Totalne dno, 1/10
Co ten film robi w TOP 10?:/ porazka!
Co może wiedzieć o kinematografi koles który daje "Miłość jest za darmo"-9 i American Pie -10, a klasykom jak Ojciec chrzestny i człowiek z blizna 7 i 6.
Jesli dajesz filmom akcji 10 to nawet nie bierz się za takie filmy panie kilego post wyżej
Może w ogóle zróbmy podział w bazie filmów filmwebu na klasyki i nie-klasyki. Klasyki będziemy oceniali wszyscy na 10 (jak dasz niżej, znaczy że jesteś abnegatem, Twoje IQ=50, nie zrozumiałeś filmu, jesteś fanem badziewnych filmów sensacyjnych lub debilnych komedii). Radziłbym zmienić nastawienie do tych co krytykują tzw. "klasyki", znawco kinematografii.
Myślę, że powinieneś przeczytać książkę Anthony Burgessa bardziej znanego jako autora scenariuszy do filmów biblijnych(nawiasem mówiąc to była książka "eksperyment lingwistyczny") pisana w slangu rosyjsko-angielskim (tak sobie wyobrażał przyszłość gangów w Anglii autor) a nasz tłumacz moim zdaniem geniusz Robert Stiller zrobił 3 wersje tej książki (polsko-rosyjski slang, polsko-niemiecki i polsko-angielski) a ja czytałem najpierw książkę zresztą dawno temu a dopiero następnie obejrzałem film, który wtedy był dla mnie zrozumiały o wiele bardziej ze swoją stylistyką dość specyficzną ale zrozumiałą przez aspekt książki napisanej zresztą we wczesnych latach sześćdziesiątych!
pozdrawiam
gratuluje umiejętności sprowadzenia każdego tematu do osobistych gówniarskich potyczek.
Książka Burgessa była rewelacyjna, nie zachwycałbym się jednak zbytnio przekładami Stillera. Owszem, są genialne pod względem lingwistycznym, ale przez to hermetyczne i dla przeciętnego czytelnika mało zrozumiałe. Dość powiedzieć, że lepiej mi się czytało wersję angielską niż polskie.
Aby przybliżyć powieść, szczególnie młodszym czytelnikom, którzy zniechęcą się czytając wersje Stillera, pracuję obecnie nad tłumaczeniem kolejnej wersji. Dlaczego kolejnej? Otóż Pan Robert Stiller, adresując swój przekład niemal wyłącznie do niewielkiej grupy językoznawców i zapaleńców, zapomniał o przeciętnym czytelniku. Dlatego też tworzę tłumaczenie, które opiera się wyłącznie na współczesnym polskim slangu nastolatków. Jeśli ktoś jest zainteresowany, mogę przesłać fragmenty lub umieścić je na moim blogu w filmwebie.
Dodam jeszcze, że mój przekład będzie mocno różnić się od tego, co znamy. Zmieniłem też tytuł, który w mojej wersji brzmi "Słoik na zimę" (rozważam też "Stado pędzących imadeł").
Ja jestem zainteresowana... Chętnie poczytam jakąś nową wersję, bo rzeczywiście przekład, który czytałam, był mocno zawikłany... Tylko zastanawia mnie, czemu zmieniasz tytuł?
Jak twierdzi sam autor, tytuł został zapożyczony z londyńskiej gwary Cockney, gdzie funkcjonuje zwrot "Queer as a clockwork orange" (w wolnym tłumaczeniu: "zakręcony/porąbany jak mechaniczna pomarańcza"). Otóż w polskim często można spotkać się z określeniem "jesteś zakręcony jak słoik na zimę" albo, co ostatnio niezwykle mi się spodobało, "jak stado pędzących imadeł". Kiedyś obstawiałem za tytułem "Lato z radiem" (nieraz słyszałem określenie "poje*** jak lato z radiem)), ale obawiam się, że mogłoby się to skończyć procesem ;).
"stado pędzących imadeł" a to dobre... Myślisz, że tytuł będzie przyjęty z entuzjazmem? Czy, co ważniejsze, zrozumiany według Twojego zamysłu?
Tym bardziej że nie chodizło o pokazanie gwary nastolatków ale tego jak język rosyjski wpływa na angielski.
Poza tym wcale, ale to wcale nie uważam ze ostatnie tłumaczenia były nieprzystępne. Zresztą MP to wogóle nie jest ksiązka która czyta się od tak. To tak jakby tłumaczyć Ulissesa z struminia świadomości na ludzki język :)
Właściwie to myślę, że w tym cały urok tej książki, tej historii, tego świata... Może w całej tej zawiłości jest sens i właśnie tak miało być? Powiem szczerze, że czytając przestałam zwracać uwagę na stopień trudności tekstu po stosunkowo krótkim czasie
now łasnie... trudnośc tekstu wynika zazwyczaj z zastosowania rozmaitych środków stylistycznych i figur retorycznych-. Tym sie rózni lieratura wysoka od niskiej. Ksiązka jest adresowana poprostu do wyrobionych, wykształconych czytelników. Film zresztą też.
Nie wiem, czy książka jest adresowana do jakiegoś specjalnego grona odbiorców, podobnie jak film... Myślę, że odbiór jest indywidualną sprawą każdego z nas, a przekaz wydaje mi się na tyle jasny, że nie trzeba byc genialnym aby pojąc ogólne zamierzenie autora
Mnie tłumaczenie "MP" przez Roberta Stillera zresztą po raz pierwszy przeczytane jeszcze w miesięczniku "Fantastyka" pod koniec lat osiemdziesiątych wcale nie sprawiało trudności, bo jeśli czegoś nie rozumiałem to był tam dołączony na końcu słowniczek braciaszkowie moi ;))
A jednak nie jest to komfortowe, kiedy się co chwila zagląda do słowniczka z tyłu... Ale niektóre hasła zapadają w pamięc ;)
Przyznaję że mam dobrą pamięć i nie musiałem tam ciągle zaglądać jak raz poznałem hasło to już go kolejny raz nie sprawdzałem ;))
Muszę powiedzieć, ze ten film zrobił na mnie ogromne wrażenie (właśnie skończyłenm go oglądać). Stwierdzam również, ze nigdy nie widzialem, czegoś choćby po części przypominającego Pomarańczę. Nie powiem, że jest to film fajny, raczej dziwny. Może w tym właśnie tkwi jego genialność. Brawa równierz za grę aktorską. Alex był bardzo przekonujący. Oprócz tego, bardzo podobała mi się kreacja Franka, tego pisarza. Wściekłość, pomieszana z obłędem, a później bezgraniczna satysfakcja, gdy w tle było słychać dziewiątą. Znakomity warsztat. W ogóle fabuła bardzo mnie zaciekawiła. I jak mozna posądzić Pomarańczę o brak klimatu?? Nie rozumiem. Było tez coś o dialogach. przecież każdy z nich można zinterpretować na wiele sposobów, choćby z pozoru bezsensowną gadkę Alexa z adwokatem.
A co do wylgarności, to rozumiem, że 30 lat temu mógł wywołać kontrowersje, ale dziś?? Do twórcy tematu: Człowieku, obejrzyj pierwszy lepszy film i tam będziesz miał wylgarność, przemoc, propagowanie zła. Tutaj wszystkie te zabiegi mają cel, w przciwieństwie do wielu produkcji.
BTW Ten, kto powiedział coś złego o Królu Lwie niech się puknie w głowę, bo mało jest tak wartościowych filmów jak ten twór Disneya.
Uważasz, że ten film był genialny i piszesz szczere odczucie, czy tak piszesz bo wypada żeby taką opinię mu wystawić? Co do oryginalności zgadzam się, ale stopień oryginalności nie odpowiada skali doskonałości (W przeciwnym wypadku krajem by rządził Roman Giertych).
Mnie ten film ani trochę nie zaciekawił, głównie dlatego że nie było w nim mowy o rzeczach przyziemnych, a koleje losu głównego bohatera nie prowadziły do niczego konkretnego. Jeżeli gra aktorska była taka wspaniała to dlaczego nie spotkaliśmy żadnego z głównych aktorów w innej
znanej produkcji? Bo jak ktoś gra fenomenalnie to chyba warto się nim zainteresować.
Bardzo byłbym wdzięczny jak mi napiszesz jaki cel miało stosowanie wulgarności w tym filmie i czy coś przez to wyniosłeś.
http://www.filmweb.pl/Malcolm+McDowell,filmografia,Person,id=3979
McDowell to dość znany aktor, zaś filmy L. Andersona z jego udziałem to legenda kina brytyjskiego.
1. Dlaczego? A dlaczego świat jest wulgarny i brutalny? Dlaczego jeśli pewnego dnia wyjdziesz z domu i nie oddasz portfela to możesz już nie wrócić? Takie jest życie, on pokazał prawdę. Ten film pozwala widzowi na odczytanie tylu elementów, ile jest w stanie. Można opowiadać o świecie, w którym kobiety traktowane są przedmiotowo (czego symbolem są figury-stoliki z Korova Milk Bar) i nie zaprzeczysz, że to nie jest realne i nie ma miejsca w dzisiejszym świecie (zwłaszcza!). To film wizjonerski.
2. Nikt tutaj nikogo nie obraża za opinię (przynajmniej teoretycznie), bo każdy ma prawo do wyrażenia własnego zdania, jeśli potrafi je odpowiednio uargumentować.
3. Przesłań tego filmu można odczytać mnóstwo, np.
- główny bohater to kat czy ofiara? Na początku nie ma dla niego żadnych świętości (może poza muzyką Beethovena), zachowuje się bestialsko, a później pada ofiarą politycznej rehabilitacji, by w końcu został przywrócony do 'normalności' ("tak oto zostałem wyleczony").
- społeczeństwo kontrolowane jest przez system, przed którym nie można uciec. Jedynie dostosowanie się do jego prawideł przynosi korzyści (ostatnia scena dialogowa z ministrem)
- każde złe zachowanie prędzej czy później do Ciebie wraca (zasada karmy).
- brak więzi rodzinnych, czego następstwem jest samotność, może prowadzić do tragedii. Zwróćcie uwagę na scenę śniadania w domu Alexa, na stole stoi plastikowy słonecznik, który może być wyrazem płytkości, wręcz sztuczności relacji rodzinnych.
- problem kontynuowany później w Equilibrium, czyli takiej modyfikacji psychiki ludzkiej, która sprawi, iż ludzie nie będą zdolni do myślenia i dokonywania wyborów. Przecież na tym opiera się totalitaryzm (np. poprzez terror).
- i ostatnie: jeśli zgwałciłeś i zamordowałeś komuś żonę, to nie śpiewaj wdowcowi piosenki, którą pamięta z owego zajścia ;)
4. Oczywiście to tylko moja opinia i interpretacja, każdy ma prawo się z nią nie zgodzić. Pozdrawiam.
Podoba mi się Twoja interpretacja jest oryginalna zwłaszcza to stwierdzenie o piosence śpiewanej wdowcowi...
pozdro600 ;)
Świat jest wulgarny i brutalny... To przykre, że masz tak mało kreatywny sposób postrzegania świata. Nie wiem, jak ty, ale ja nie mam zamiaru brać "pod lupę" jego ciemnej strony. "Kobiety są traktowane przedmiotowo" - najstarszy zawód świata, a dla Ciebie to jest argument, że to film wizjonerski?!
Szanuję Twoje zdanie, ale przesłania jakie wypisałeś do mnie nie przemawiają (może po za tym ostatnim ;)).
- Główny bohater to zdecydowanie negatywna postać i wg mnie dywagacja na temat tego, czy jest katem czy ofiarą bynajmniej nie nadaję się na rozprawkę.
- "Społeczeństwo kontrolowane jest przez system, przed którym nie można uciec" no super, tyle że to już miało miejsce w ZSRR czy III rzeszy więc Kubrick Ameryki nie odkrył. Teraz żyjemy w nowej, wolnej Europie i przeciętny obywatel krajów UE nie popada w żadne psychozy, że jest przez kogoś kontrolowany. -
- "złe zachowanie prędzej czy później do Ciebie wraca" - zbyt trywialne, by określić to mianem przesłania.
- Następstwem braku więzi rodzinnych jest samotność? A od czego są przyjaciele (przypadek z tego filmu nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości) czy Twoja sympatia? W ten sposób rozumując każda sierota jest skazana na żywot pustelnika.
- "problem kontynuowany później w Equilibrium, czyli takiej modyfikacji psychiki ludzkiej, która sprawi, iż ludzie nie będą zdolni do myślenia i dokonywania wyborów". Jaki ma sens rozmyślanie nad czystą abstrakcją i czymś z czym się nie spotykamy w życiu?. P.S. Chyba nie zrozumiałeś Equilibrium - tam ludzie nie byli zdolni do odczuwania, ale zapewniam Cię, że jak najbardziej myśleli i dokonywali świadomych wyborów.
m jak milosc za to nie jest brutalne i wulgarne, chociaz swiat jest. ja wol e przerysowane podejscie do rzeczywistosci w te druga strone.
hmmm... po pierwsze, nie wiem czy już ktoś napisał, ale film nakręcony jest na podstawie książki (autorstwa Anthony’ego Burgessa o tym samym tytule)a po drugie jest to wyobrażenie człowieka, który żył w połowie XX wieku o tym co może się dziać w obecnych czasach (o ile się nie mylę to dokładnie był to rok 2006)...komentować nie będę...