Najbardziej nieudany film roku!!!Jeśli lubi ktoś marnować czas to polecam.
Zacznijmy od początku:
-kiepska gra aktorska, jeśli chodzi o chłopca, który "grał" Marcusa to nie wiem czy można w ogóle mówić o grze
- muzyka nie pasowała zupełnie do filmu
-z niecierpliwością wyczekiwałam końca, który mnie rozczarował niesamowicie
- nie wiem do jakiego gatunku ten film zaliczyć.
Nie wiem w ogóle jak reżyser "Rzeki tajemnic" mógł stworzyć coś takiego.
nie każdy film to barwne, efekciarskie obrazki,są filmy gdzie trzeba też trochę pomyśleć i poddać się refleksji, a tego ci zdecydowanie brakuje..
no! ten soundtrack rodem z komedii romantycznej?
dla jednego Damona nie ma co oglądać, zresztą nawet on się nie popisał. I nie chodzi o barwność i efekciarstwo, ten film po prostu nie mówi o niczym. Nie mówi tak naprawdę nic o bohaterach, bo na żadnym z nich się nie skupia jak trzeba, nie mówi nic o śmierci, mówi najwyżej tyle, że choćby nie wiem jakie g.. Cię spotkało, to jakimś kosmicznym cudem w najmniej prawdopodobnym miejscu świata spotkasz ludzi, którzy też tak mają i to przy dźwiękach hiszpańskiej gitary.
No tak, historia o zwyczajnych ludziach, którzy zetknęli się z czymś niezwykłym - nie każdego musi porwać;)
Wbrew temu co tu piszecie, uważam że każdy z aktorów - od młodziutkiego McLarena na Damonie skończywszy bardzo dobrze poradzili sobie z rozterkami swoich bohaterów...
Cóż, fakt - nie ma tu fajerwerków;)
Akcja posuwa się dość wolno - bo to po prostu refleksyjna, przejmująca opowieść o trójce ludzi, którzy zetknęli się z widmem śmierci i to odcisnęło na nich swoje piętno. Nie za bardzo umieją sobie z tym poradzić, choć próbują.
I to nam Eastwood w "Hereafter" przedstawia.
Pewnie spodziewaliście się czegoś innegoXD
To nie hollywodzkie widowisko, o nie.
nie chodzi o hollywoodzkie widowisko. chodzi o to, że zamiast skupić się na tym, co w bohaterach najciekawsze (nie hollywoodzkie - powtarzam) i co czyni ich wyjątkowymi a jednocześnie ich ze sobą łączy, niepotrzebnie rozwleka się sceny, które nic do historii nie wnoszą. to samo można powiedzieć krócej, a treściwiej, przyjrzeć się tym ludziom z kilku stron (2h to aż nazbyt czasu) zamiast skupiać się na jednym motywie. postaci potraktowane są po macoszemu. dwoma czy trzema widowiskowymi właśnie scenami (Będzie spoiler: tsunami i czapka), które oparte są w gruncie rzeczy na oklepanych schematach, próbuje się przysłonić miałkość ponad godzinnego materiału, bo moim zdaniem minimum połowa scen jest do wyrzucenia. widziałam bajki disneya z lepiej sportretowanymi postaciami. efekt: film jest zwyczajnie nudny i się dłuży. zmęczył mnie, czekałam tylko aż się skończy licząc, że może jednak mnie zaskoczy, może uda się znaleźć coś ciekawego. a uwierz mi, nie trzeba fajerwerków, żeby utrzymać mnie w fotelu. Clintowi w tym filmie się to nie udało. I śmiem twierdzić, że Damon też jest zbyt bystry, żeby robić takie fimy..