i za to sobie przede wszystkim go cenię. Lars więc podchodzi jak zwykle z przymrużeniem oka do kolejnego tematu, wymyśla jaką tu konwencją podejść temat i wyśmiewa świat ukazując jego hipokryzję (swoją drogą najgenialniejsza scena przedstawiająca hipokryzję świata współczesnego jest nakręcona na potrzeby Pięć nieczystych zagrań zrobiony wraz z Lethem, chodzi mi o scenę z jedzeniem w najbiedniejszej dzielnicy indyjskiej stolicy ) i kręci komedię na temat końca świata. Co robi Lars? A no śmieje się z siebie, ze swojej Dogmy, ze swoich doświadczeń, ba śmieje się ze swoich depresji, śmieje się przede wszystkim z ludzi i z ich głupot, śmieje się z ich teatru jaki prowadzą na co dzień, ba! nawet pozwala sobie na nabijanie ze śmiertelnie przerażonych bohaterek, które obawiają się zbliżającego się końca, śmieje się z naszych lęków, śmieje się z tego, że wszędzie widzimy zagładę świata, śmieje się z naszej ludzkiej psychiki, która jest taka śmieszna i taka idiotyczna. Być może to najbardziej dołująca komedia, ale nie zdołowałem się.
A jeśli chodzi o interpretację to tu można ostro popłynąć jak przy każdym projekcie Larsa, a to póki co zachowam dla siebie, przyjemności tylko dla siebie, a całemu światu koniec! ;p
PS. Kolejnym świetnym przykładem hipokryzji świata jest to co Lars mówił na konferencji w Cannes, wprowadził cały świat w zakłopotanie, a gazety rozpisywała się, że on sam się zakłopotał. Lars powiedział kolejną prawdę o świecie i moim zdaniem nie powinien przepraszać dobrze ułożonego świata, podpisuje się pod słowami Larsa! Kocham Hitlera! Amen Alleluja zabić żydów, którzy zabijają abba ojcze hakuna matata itd itd