Nie oglądałam filmu, ale ciekawi mnie dlaczego wszystkie przedstawione w nim postaci mają tak nieproporcjonalnie wielkie głowy?
Też się nad tym zastanawiam. I szczerze powiedziawszy patrząc na zwiastuny i zdjęcia z filmu raczej mnie to odrzuca niż zachęca do obejrzenia...
Na początek powiem ze filmu nie widzialem.
Pytanie wcale nie durne.
Film pokazuje w pewnym sensie rzeczywistość. Pokazuje ludzi, a nie stwory, czy jakieś odległe rasy.
A przecież to nie jest chyba jakaś karykatura?
Nie widząc filmu a jedynie zdjecia też wydaje mi sie to dziwne.
Zaprawdę, dziwna to konwencja, zeby ludzie mieli wielkie głowy.
to jest animacja.
czemu w japońskich bajkach ludzie mają wielkie oczy?
czemu w animacjach disneja zwierzęta mówią?
weźmy animatrix. kilka filmów - różne sposoby przedstawienia postaci.
zwłaszcza animatrix jest dobrym przykładem, bo przedstawia ludzi, podobnie jak w metropii, a i tematyka nie jest odległa.
ludzie. dziwi mnie dlaczego takie pytania są zadawane. dziwi mnie, dlaczego trzeba takie rzeczy tłumaczyć.
aż strach pomyśleć że ktoś może się sugerować recenzjami pisanymi przez osoby które nie rozumieją tak prostych spraw.
jakie filmy są dla was zrozumiałe?
jeszcze raz:
taka konwencja. bzdurne pytanie.
Ok, jeśli to jest animacja, to czemu w grach komputerowych, będących jak najbardziej animacjami, postaci mają normalne głowy? Myślę, ze w tym filmie jest to zabieg celowy, ale nie rozumiem po co. W każdym razie mnie to raczej nie zachęca do jego obejrzenia.
Evula, tak ci się podobała Aicja w Krainie Czarów Burtona. Nie zniechęciła cię ta wielka głowa?
Ja nie wiem jak można robić takie duże głowy. Przecież ludzka głowa nie może być taka duża... skąd oni wytrzasnęli aktorów z takimi wieeelkimi głowami? Bez sensu...
A tak na poważnie to nie mogę się doczekać, żeby obejrzeć ten film - mam spore oczekiwania ale zwiastun zapowiada typ produkcji, który uwielbiam ( rozmiar czaszek postaci nie gra zbyt wielkiej roli - lubię deformacje :))
"Alicja w Krainie Czarów" Drogi Alex_na to BAJKA a nie film ukazujący rzeczywistosc społeczną. Jak nauczysz sie odróżniac jedno od drugiego to możemy zaczac polemizowac.
Japońskich BAJEK dla dzieci nie oglądam, wiec nie wiem jakie tam postaci mają oczy i szczerze mówiac nie interesuje mnie to.
że też chce mi się jeszcze brać udział w tej dyskusji :]
evula_2. którą definicją słowa bajka się posłużyłaś?
1. «opowiadanie o treści fantastycznej»
2. pot. «wiadomość, opowiadanie zmyślone»
3. «krótki utwór, przeważnie wierszowany, o charakterze satyrycznym i dydaktycznym»
[ słownik języka polskiego PWN --> http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2442498 ]
ewentualnie nielubiana przeze mnie wikipedia:
Bajka – krótki utwór literacki, zawierający morał (pouczenie), może być wierszowany i żartobliwy.
[ http://pl.wikipedia.org/wiki/Bajka ]
aż dziw, że znasz słowo 'polemizować" ;]
pozdrawiam!
No patrz jaki mądrala się znalazł! Zatem przypomne raz jeszcze, ponieważ jesteś jak widac osobą jedną z tych, którym należy tłumaczyc po kilka razy, zanim zrozumieją (jak dzieci - taka mała dygresja). Czy wiadomo Ci (piszę specjalnie z litery DUŻEJ - fantastycznie jesli wiesz czemu, jesli nie, to zrozumiem:-), ze film pod tytułem "Alicja w Krainie Czarów" to bajka dla dzieci, stworzona na podstawie wyobrażni jej autora i nie mająca NIC wspólnego ze światem rzeczywistym? To po 1sze. Po drugie: w związku z tym, że jest to tego typu produkcja, nic nikogo nie moze dziwic, ponieważ wszelkie chwyty są dozwolone. I czyż nie jest to synonim "twojej" goglowej wikipedii? Przytaczając jej cytaty nie nadrobisz braków swojej inteligencji, ani nie pokażesz innym "żeś mądrzejszy", bo wikipedie każdy ma:-
) a po 4 to: "nie chce mi sie z tobą gadac"
ok, wobec tego na zakończenie.
kilka kwestii się pojawiło.
1. nie pisze się z dużej litery, lecz dużą literą.
2. skoro napisałaś "Ci" uprzejmie zachowując formę dużej litery, mogłaś też użyć jej w wyrazie "twojej".
rozumiem, że to brak szacunku, skoro wcześniej wręcz podkreśliłaś konieczność używania tej formy.
3. owszem, jestem jak dziecko, czego daję upust w tej dyskusji [bawię się świetnie, nawet gdy zostaję obrażony ;]
4. film "Alicja w Krainie Czarów" nie jest bajką stworzoną na podstawie wyobraźni jej autora, lecz na podstawie wyobraźni Lewisa Carrolla.
5. może Cię to zdziwi, lecz książka, która zalicza się do literatury pięknej, wybitnie dla dzieci nie jest.
6. film w mojej ocenie również jest dla osób nieco starszych niż dzieci, które wniosą z niego więcej niż "kotek".
7. napisałem, że wikipedii nie lubię, więc nie rozumiem: ""twojej" goglowej wikipedii".
8. przytaczając cytaty można co najwyżej nadrobić braki w wiedzy, nie inteligencji.
9. jeżeli masz wikipedię, lub inne dostępne ogólnie słowniki, to zanim pouczysz innych, sprawdź, czy sama pouczona nie zostaniesz.
10. i ja kończę tę jałową dyskusję.
@ assami
Jak już tak się czepiamy, to przy wyliczeniach, gdzie po cyfrze stosujemy kropkę powinniśmy każdorazowo rozpoczynać wielką literą, ale nie bądźmy drobiazgowi ;)...
assami.. w języku polskim nieważne czy powiesz (w tym przypadku napiszesz) "piszę z dużej litery" czy "piszę dużą literą", ponieważ nie ma czegoś takiego. W języku polskim jest wielka i mała litera (dużej nie ma!) . To taka mała dygresja bo widzę, że tu znawcy od polszczyzny i poprawiania, szkoda że bez takiej znajomości, której uczą w 1 klasie szkoły podstawowej.
to jest bzdurne pytanie a. film (szczegonie ten) nie pokazuje rzeczywistosci a tym bardziej "w pewnym sensie". no ale kto pyta nie bladzi, gorzej jak dostaje odp i sie kloci...
Nie, no... jak można pytać o takie rzeczy?! A co to jest, kreskówka dla najmłodszych w utartej konwencji?
To się fachowo nazywa podkreśleniem elementów mownych. To częsty zabieg, jeżeli się chce wyeksponować grę emocji - wyrażanych, jak nam wiadomo, głównie przez grymas twarzy.
Duża głowa = duża twarz.
a dlaczego bohaterowie trio z belleville mieli takie wielkie noooosy? czemu w sztuce spadania są takie wielkie czaaaaszki i brooody? czemu pani w kinematografie ma taką długą twaaaarz?
ludzie, nie rozbrajajcie mnie. to nie jest film. to nie są aktorzy. nie chcecie, to nie oglądajcie, w czym problem?
hmmm. Dla mnie to pytanie zdecydowanie nie jest "debilne".
Osobiście również nie oglądałam filmu ale zdaje mi się, że powodem deformacji jest oddzielenie świata rzeczywistego od filmowego. Dzieki temu widz nabiera dystansu do wydarzeń i postaci. Głównie jednak tak jak pisał/a mosheh zadaniem dużych głów jest wyeksponowanie emocji przez mimikę.
Film nie powinien być tępą rozrywką skupiającą sie jedynie na akcji, jest to forma sztuki. Każde działanie filmowców powinno mieć znaczenie dlatego mówienie "bo tak ma być" jest przejawem braku refleksyjności i pasywnego oglądania filmów.
Ogladałm film, i animacja jest zrobiona w trochę "sztywny" sposób. Mimika jest niezwykle ograniczona. Daje to ciekawy efekt, aczkolwiek mnie niekiedy nieco drażnił.
Myślę, że to nawiązanie do kontrolowania umysłu. Bardzo ciekawie zapowiadający się film. A może, moi mili, to forma subtelnej groteski? Przerysowania ludzkiego umysłu? W każdym razie bardzo ciekawa konwencja. Jeśli lubicie takie zabawy konwencjami, to polecam Delicatessen. ;)
marstas09 dokładnie tak jak mówisz chodzi tu o podtekst z kontrolowaniem umysłu stąd te duże łby:)
idiotyczne pytanie, ale, sądząc po pozostałych postach tej autorki, nawet mnie to nie dziwi. Taka konwencja i kropka. Jak dla mnie próżno szukać w tym filmie jakichś głębszych symboli - wszystkie są raczej oczywiste i łatwe do odczytania w naszych czasach. Na pewno mamy tu do czynienia z grubym przerysowaniem podstawowych wątków po to, by zostały zauważone: globalizacja, wszechogarniający marketing, brak zasobów, kryzys finansowy, kontrola nad ludźmi. W sumie to jest w 90% Matrix.
Typowa produkcja antyutopijna. Akurat głowy to najmniejsza z surrealistycznych "wstawek" filmu, bo bardziej na swoją uwagę zwraca [SPOILER] szampon, "anteny z włosów" czy też wysłuchiwanie ludzkich myśli. [/SPOILER]. Swoją drogą ciekawa konwencja filmu, jeśli można to tak nazwać.
Mi ta animacja przypomina trochę film "Dzielnica". Mi też na początku wydawały się trochę dziwne te głowy jednak takie zabiegi budują "klimat" tego filmu. Obejrzyj to się przekonasz. Film może się podobać lub nie, ale technicznie jest zrobiony dobrze. Jeśli w "Alicji" widzisz tylko "bajkę dla dzieci", nie mającą związku z rzeczywistością to możesz nie zrozumieć i tego filmu ale obejrzeć nie zaszkodzi :) Na koniec trochę off topica :) ten łysy kolo tzn kierownik niższego szczebla :), który wrzuca Stefana pod pociąg jest prawie identyczny jak mój były kiero (po 1 łysiejący po 2 najchętniej wrzuciłby mnie pod pociąg 3 tak naprawdę chu* może w tej firmie itp.). Tak więc dodaje to filmowi realizmu :) 7/10
Pytanie autorki wcale nie jest głupie . Oprócz wartości estetycznych duże głowy niosą za sobą pewną symbolikę, która bezpośrednio łączy się z przesłaniem. marstas09 była na dobrym tropie pisząc o nawiązaniu do kontroli umysłu. Duże głowy oznaczają poprostu "przeciążenie informacją". Codziennie jesteśmy zarzucani milionami informacji z tego w większości bezużytecznymi, takimi które podświadomie powodują w nas chaos i zmęczenie. To nie jest science fiction , tylko coś co się dzieję z nami każdego dnia. Przeciążenie informacją jest jednym z przedmiotów badań warunków ergonomicznych miejsca pracy. Odsyłam do literatury fachowej.
Skoro film jest o dostawaniu się do świadomości ludków , czyli do ich głowy , to podkreślanie tej części ciała chyba ma sens . A brak mimiki i wszędzie takie ludzkie twarze to oczywiście objaw jedności uczuć u wszystkich czyli depresja , bierność i zniechęcenie.
nie widziałam jeszcze filmu, ale naukowcy mają teorię, że w najbliższym czasie ewolucja zmniejszy nam - ludziom - szczęki do minimum (nie jemy nic twardego, więc zęby w sumie nie będą przydatne), natomiast czaszka powiększy się, bo mózg będzie u ludzi coraz większy.
Czy to nie jest jakiś dodatkowy trop, moi drodzy? ;>
Witajcie;
Pierwszy raz wypowiadam się na tym forum i - z moich obserwacji wynika, że nie zdobędę tym sobie popularności - zacznę od pouczenia. W dodatku -o zgrozo! - nie bardzo związanego z tematem (czyli: „dlaczego taka a nie inna animacja i czy głowy w <<Metropii>> niosą ze sobą jakieś przesłanie, czy też nie?). Dlaczego? Otóż w każdym dłuższym wątku na „Filmwebie”, przy okazji dyskusji o filmie, rozwija się, dość spontaniczna i „żywa” dyskusja o tym, kto jest mądrzejszy i „wie lepiej”.
W tym wątku przykładowo sprzeczka na temat początkowo celowości pewnych „wyolbrzymień” w animacji Saleha, później zaś... trudno dokładniej określić kierunek, w którym ów temat „odpłynął”. Postanowiłem napisać, gdyż niezmiernie rozbawiły mnie przechwałki lingwistyczne, próba zabłyśnięcia intelektem i wiedzą z dziedziny kinematografii i teorii filmu (animacji?), słowotwórstwie, gramatyce i umiejętności korzystania z internetu. Pewnie powinienem sobie dać spokój i nie wracać do tematu, jednak nie mogłem się powstrzymać, ponieważ obie strony nie miały racji, a najzabawniejsze jest to, że każda pragnęła udowodnić, że „wie lepiej”.
Pozwólcie, że przytoczę kilka przykładów:
„1. nie pisze się z dużej litery, lecz dużą literą.”
Nie piszemy ani z dużej, ani dużą, tylko wielką.
„4. film "Alicja w Krainie Czarów" nie jest bajką stworzoną na podstawie wyobraźni jej autora, lecz na podstawie wyobraźni Lewisa Carrolla."
Nieprawda. Film oparty jest głównie/w dużej mierze na motywach znanej chyba wszystkim powieści Carolla, lecz twórca stworzył jednocześnie własną, niepowtarzalną wizję, interpretując ją na swój sposób, korzystając przy tym z własnej wyobraźni. Każdy film, będący nawet interpretacją cudzego utworu, stanowi jednocześnie wyobrażenie reżysera, jest to niejako jego odbiór dzieła, lecz nie jest to już przekaz identyczny z pierwowzorem.
"5. może Cię to zdziwi, lecz książka, która zalicza się do literatury pięknej, wybitnie dla dzieci nie jest."
Nie bardzo rozumiem jaki jest sens tego stwierdzenia? Czyżby Assami chodziło o to, że każda książka, która zalicza się do literatury pięknej nie jest przeznaczona przede wszystkim dla dzieci? (Co ciekawe, Assami odkrył przy okazji nowe znaczenie słowa wybitnie ;) ). Nie jest to prawdą. Wiele książek, które można by zaliczyć do klasyki, jest skierowanych głównie do dzieci (w każdym razie taki był zamysł ich autorów). Wystarczy wspomnieć "Małego Księcia", "Kubusia Puchatka", utwory Konopnickiej, Leśmiana (Sindbad!), Andersena, braci Grimm i innych autorów, których książki, skierowane do młodego odbiorcy z pewnością zaliczają się do kanonu literatury pięknej!
"8. przytaczając cytaty można co najwyżej nadrobić braki w wiedzy, nie inteligencji.
9. jeżeli masz wikipedię, lub inne dostępne ogólnie słowniki, to zanim pouczysz innych, sprawdź, czy sama pouczona nie zostaniesz."
No właśnie. Myślenie nie boli, niekiedy jednak, czytając teksty różnych pseudointelektualistów...
A propos jeszcze kłótni o konwencję:
"czemu w japońskich bajkach ludzie mają wielkie oczy?
czemu w animacjach disneja zwierzęta mówią?"
Ponieważ taka jest konwencja, którą rozumie się na ogół jako kontynuacja tradycji literackiej (później także filmowej, gdy występuje w filmach), która coś jeszcze ze sobą "niesie". Przykładowo: zwierzęta w filmach animowanych mówią ludzkim głosem, ponieważ jedynie dzięki temu mogą porozumiewać się z człowiekiem i stanowi to pewien element ich "uczłowieczenia" (personifikacji w poezji), przez co ich uczucia wydają się być lepiej rozumiane, widz utożsamia się szybciej z nimi. W japońskiej anime zaś postaci (nie tylko ludzie!) mają wielkie oczy, gdyż lepiej oddaje to emocje, u kobiet (często są to kobiety) dodaje to uroku... poza tym w początkach swoich animacji wzorowali swoje postaci na "Myszce Miki", która miała duże oczy...
Nie można więc napisać: bo taka jest konwencja - i już. Najszybciej coś wytłumaczyć jednym słowem, najlepiej mądrym (którego znaczenia autor sam do końca nie zrozumiał czy też nad nim się nie zastanowił ;p). I nie wystarczy napisać: taka jest animacja. Bzdura. Autor "Metropii" miał albo coś na myśli, dlatego wyeksponował głowy, by zwrócić uwagę na jakieś przesłanie albo uczynił to na zasadzie: a niech się zastanawiają! Ja przyznaję nie wiem, dlaczego tak duże głowy... i nie zachodzę w głowę, dlaczego ;) Więcej, sądzę nawet, że Assami także to nie przyszło do głowy, nie chce się po prostu przyznać, że nie wie - każdy lubi poudawać mądrego i wszystkowiedzącego.
"jeszcze raz:
taka konwencja. bzdurne pytanie."
Bez obrazy ale Twoja odpowiedź też nie tłumaczy niczego. Pytanie bynajmniej nie bzdurne (i w zasadzie pozostwione bez odpowiedzi), "odpowiedź" zaś przewidywalna, przemądrzała i nielogiczna.
"dziwi mnie dlaczego takie pytania są zadawane. dziwi mnie, dlaczego trzeba takie rzeczy tłumaczyć."
Mnie zaś dziwi, że autor tych słów niczego nie wytłumaczył a później stwierdza, że wytłumaczył ;). Dziwi mnie także zaczynanie zdania od małej litery a później pouczanie innych jak pisać... ale może to taka "konwencja" - Assami wszędzie pisze z małej litery? ;p
Na koniec na temat filmu - aby nie być kompletnie "offtopic". Konwencja konwencją ale w tym przypadku (oczywiście moim skromnym zdaniem) film jest dla mnie "sztuką dla sztuki". Autorzy bardzo wysilali się, aby animacja była jak najbardziej oryginalna. I to widać. Najcenniejsze dzieła literatury, filmu, ogólnie szeroko pojętej sztuki dlatego są wielkie/oryginalne, że dotykają spraw ważnych, wyjątkowych a jeśli są odkrywcze, to niejako "przy okazji". Ten film stara się być odkrywczy "na siłę". I wydaje mi się, że stwierdzenie, jakoby wzorował się/nawiązywał do "Matrixa", nie jest pozbawione sensu. Krótko mówiąc: animacja robi wrażenie, sam film wtórny, dość nudny i "przebajerowany".
Pozdrawiam
hehehe :]
idealnie wpisujesz się w nurt który potępiasz. jesteś kolejnym przykładem filmwebowego forumowicza. nazwę go "sprawiedliwy bo dający klapsy we wszystkich kierunkach, uświadamiacz mniej rozgarniętej gawiedzi, najczęściej student[ka] kulturoznawstwa któremu[ej] chce się jeszcze pisać wątki w postaci elaboratów, mający pryszcze na dupie i IQ ok 98, podnoszący samoocenę, za pomocą parchów piszących pod jego wątkami: tak, zgadzam się, oczywiście, moim zdaniem owszem, etc..."
może nieco zbyt długa nazwa, ale nie da się krócej.
nagadałeś się i tylko tekst psu na budę.
nikogo niczego to nie nauczy, a tylko dałeś dowód ograniczeń postrzegania.
jesteś kolejną osobą która żeby coś zrozumiała musi mieć wszystko wprost napisane, bo niedopowiedzeń nie kuma? :]
sam początek już "O zgrozo!" zabija tonem mentorskim i jest żenujący jeżeli ktoś z lekkim dystansem podchodzi do dyskusji w sieci.
dalej jest już tylko gorzej.
nie będę silił się na przykłady, bo każdy kto ma odrobinę oleju we łbie wie o co mi chodzi.
choć może powinienem, bo wątek ten czytają pewnie same barany [według Ciebie też piotrex31].
barany mam jednak w zadku, więc przejdę do sedna.
w skrócie [znowu]:
1. "Nie piszemy ani z dużej, ani dużą, tylko wielką. "
człowiek uczy się całe życie. obie formy są poprawne. sprawdź.
4. "Film oparty jest głównie/w dużej mierze na motywach znanej chyba wszystkim powieści Carolla, lecz twórca stworzył jednocześnie własną, niepowtarzalną wizję, interpretując ją na swój sposób, korzystając przy tym z własnej wyobraźni. Każdy film, będący nawet interpretacją cudzego utworu, stanowi jednocześnie wyobrażenie reżysera, jest to niejako jego odbiór dzieła, lecz nie jest to już przekaz identyczny z pierwowzorem."
może korzystać z czegokolwiek! własnej wyobraźni, skarpet dziadka, czy stolca nietoperza. może różnić się bardzo, lub niewiele od utworu na podstawie którego został stworzony. wciąż oparty jest o utwór który jest pierwowzorem. czyli jest stworzony na podstawie wyobraźnie Carrolla, za pomocą wyobraźni własnej ;] - wystarczająco łopatologicznie?
gdybyś przeczytał uważnie post evula_2 do którego się odnoszę wiedziałbyś o co kamon, wiedziałbyś, że poinformowałem iż tekst >film pod tytułem "Alicja w Krainie Czarów" to bajka dla dzieci, stworzona na podstawie wyobrażni jej autora< jest niezgodny z prawdą.
a że czytają to forum także ludzie o bardzo małych rozumkach, jeszcze gotowi są pomyśleć, że to L.Carroll napisał bajkę na podstawie filmu. tyle w temacie.
"5. może Cię to zdziwi, lecz książka, która zalicza się do literatury pięknej, wybitnie dla dzieci nie jest."
i znowu trzeba tłumaczyć jak krowie na granicy.
dzieci. małe ludziki. nie młodzież - większe ludziki, wiedzą mało. mają małe możliwości czytania aluzji, dostrzegania drugiego dna, patrzenia na tekst w kontekście rzeczywistości otaczającej autora. nie dorośli [jak widać niektórzy] potrafią "wyciągnąć z bajki coś więcej niż tylko historyjkę". nawet jeżeli miałoby być to tylko sprośne żarciki i aluzje jak w shreku. ale czy shrek nie jest bajką dla dzieci?
cieszę się, że dałeś tu przykład "Małego Księcia". moja ulubiona książka dla dorosłych.
dlaczego? bo dzieciom nie trzeba tłumaczyć jak patrzyć na świat oczami sprzed kilkudziesięciu lat. rozumiesz?
niezależnie od intencji autora patrzymy na utwór. na dzieło które powstało. nie na zamiary. jak ktoś kręcił film familijny, a wyszedł mu erotyk, nikt nie spojrzy na intencje reżysera. napiszą: film dla widzów dorosłych.
ale nauczony doświadczeniem dopowiem: nie uważam "Alicji.." za film dla dorosłych. uważam, że dzieci zobaczą w nim mniej.
nie odkryłem także nowego słowa wybitnie. wczytaj się, a zrozumiesz.
""dziwi mnie dlaczego takie pytania są zadawane. dziwi mnie, dlaczego trzeba takie rzeczy tłumaczyć."
Mnie zaś dziwi, że autor tych słów niczego nie wytłumaczył a później stwierdza, że wytłumaczył ;). Dziwi mnie także zaczynanie zdania od małej litery a później pouczanie innych jak pisać... ale może to taka "konwencja" - Assami wszędzie pisze z małej litery? ;p"
nigdzie nie napisałem, że coś wytłumaczyłem.
co do małych liter. gdybyś przeczytał uważnie to jak piszę, zobaczyłbyś, że "taka konwencja". natomiast evula_2, którą poprawiałem była niekonsekwentna w potwornie rażący sposób. mam tłumaczyć czemu? chyba nie muszę.
na zakończenie. nie komentuję treści pozostałych Twojego autorstwa.
nie oceniam, bo mnie nie interesują.
odniosłem się do tego jedynie, co zostało mi zarzucone, do fragmentów, w których jestem ośmieszany, lub miejsc, gdzie przekręcany jest sens moich wypowiedzi.
i tak przyjdzie mi tu jeszcze coś napisać, bo nawrzucałem tu paru osobom niemało i pewnie będę musiał przepraszać ;]
np. piotrex31, przepraszam, że przyrównałem Cię do studentów kulturoznawstwa. [ja bym się obraził ;]
Assami, gdyby Twoim argumentom towarzyszył język pozbawiony wulgaryzmów, innymi słowy, gdybyś odniósł się do mojego tekstu (przyznaję, że wpisującego się w ów nurt - jak to nazywasz - "sprawiedliwy") racjonalnie, nie emocjonalnie i gdyby nie padły obraźliwe słowa pod moim adresem, sugerujące wprost, że jestem "młodocianym, niedoświadczonym idiotą" (aby nie było niedomówień, że sobie coś "dopowiadam" oto cytat: "[...] student[ka] kulturoznawstwa któremu[ej] chce się jeszcze pisać wątki w postaci elaboratów, mający pryszcze na dupie i IQ ok 98, podnoszący samoocenę [...]") to pewnie poszukałbym jakiś kontrargumentów i podjąłbym rękawicę (dyskusję). Wydaje mi się jednak, że nie ma sensu na tym poziomie...
Może nie zauważyłeś ale mój tekst był mocno ironiczny, także w odniesieniu do mojej osoby i z przymróżeniem oka... tak należałoby go potraktować... No cóż, mam wrażenie, że każda krytyka pod Twoim adresem działa jak płachta na byka. Trochę więcej dystansu do własnej osoby życzę na przyszłość...
Pozdrawiam
p.s. Studia skończyłem już dobrych kilkanaście lat temu, z kierunkiem też nie trafiłeś ;p. Dlatego się nie obraziłem, przeciwnie, rozbawiłeś mnie i skłoniłeś mimo wszystko do kilku słów wyjaśnienia. ;)))) Na koniec - naprawdę nie ma o co "kruszyć kopii", choć trochę w tym mojej winy jest - to ja Ciebie sprowokowałem (napisałem mój tekst także w tym celu i obstawiałem, kto pierwszy napisze, o ile ktoś napisze. Wygrałem ;p)
Jeszcze raz pozdrawiam. Peace!
P.S.
A propos "Małego Księcia" nie masz racji! Albo inaczej - Ty masz rację ale i ja również... Rację mamy obydwoje. Jest to zarówno książka dla dzieci, jak i dorosłych (podobnie jak np. "Alicja w Krainie Czarów"), zależy, na którym poziomie ją odbierać. Dzieci postrzegają świat w inny sposób, więc dostrzegą w tych opowieściach coś innego, dorośli spojrzą na nie z innej perspektywy, nie tylko wieku ale i doświadczenia, wcześniejszych przeżyć i myślenia abstrakcyjnego. Dorośli zwrócą bardziej uwagę na symbolikę tych utworów, dzieci - na ich baśniowy, nierzeczywisty, wspaniały świat i pozytywne jak i negatywne cechy bohaterów.
Ja uważam, że "Mały Książę" odbierany jako książka dla dorosłych jest niejako ich pedagogizacją - próbą wyjaśnienia prostego w swych założeniach odbioru świata przez dziecko. Próbą wejścia w jego umysłowość (powtórzenie zamierzone ;) ).
Podchwytliwie często nawet zadawało się dawniej rozprawki na temat: "Mały Książę ( "Alicja...") utwór stworzony z myślą o dzieciach czy dorosłym czytelniku?"
Uwierz mi, wiem, co piszę :)
Wybacz, nie mogłem się powstrzymać.
Szkoda, że nie ma podobnego jak "Filmweb" portalu o książkach... A może jest gdzieś temat/wątek ekranizacji wybitnych dzieł literackich na język filmu? Uwielbiam - mam na myśli zarówno obrazy filmowe, jak i książki - "Nocnego kowboja", Stainbecka "Myszy i ludzie", "Na wschód od Edenu" z niezapomnianą rolą J.Deana, "Lot nad kukułczym gniazdem" z niezapomnianym Jackiem Nicholsonem, polską "Balladę o Januszku", niedoceniony film, rewelacyjnie przekładający prozę Łubińskiego i wiele, wiele innych...
A może sami moglibyśmy założyć podobny wątek - skoro, jak widzę, dobrze znasz się na literaturze? Ewentualnie - które książki warto by przenieść na ekran tv/kin? Albo: która ekranizacja najlepsza? (Zdarzają się książki niejednokrotnie przełożone na język filmu, np. "Katedra..." czy "Nędznicy" Victora Hugo, "Solaris" Lema, "Quo vadis" i wiele innych...) Być może jednak są już założone takie tematy...?
Niestety, nie masz racji także z jednym - nie jestem znudzonym studentem, który z nudów pisuje na "Filmwebie". Tak naprawdę cierpię na "chroniczny brak czasu" ;) i dlatego rzadko tu bywam, więc nie wiem "co w trawie piszczy".
P.
piotrex31. jestem bucem, dlatego używam brzydkich słów. robię to na co dzień. wiem, że czasem przesadzam, ale... taka konwencja ;] i nie będę na potrzeby naszej dyskusji tego zmieniał. jeżeli uważasz to za brak szacunku z mojej strony, to trudno. nie jest tak, ale cóż rzec mogę...
zbiór cech które wypisałem są moim prywatnym wzorem na większość piszących tu kretynów, do których zaliczyłem Cię po Twoim pięknym wstępie z którego pewnikiem jesteś cholernie dumny ;]
obrazić Cię nie miałem zamiaru i pewnie też nie obraziłem, tylko - przepraszam za brzydkie słowo, zwłaszcza nieletnich i pruderyjnych - z letka wkurwiłem. taki przynajmniej był zamiar.
co do płachty na byka, to dziękuję za życzenia. wzajemnie powiem, bo Tobie wydaje się, że ja bardziej denerwuję się niż w rzeczywistości, ja zaś uważam, że Twój spokój i opanowanie są mniejsze w rzeczywistości i tu mam rację. więc używając Twojej nomenklatury - remis.
jedna rada. prowokator nie powinien nigdzie pisać, że jest prowokatorem. potem to można wyciągnąć i staje się kiszka, jeśli wiesz o czym mówię.
odnośnie peesa.
widzę, że kwestię bajek dla dzieci/dorosłych oraz bajek dla dzieci w tym dla dorosłych już sobie wyjaśniłeś ;]
portal o książkach jest. nie wiem, czy tu można zamieszczać linki do innych portali, ale mam to w dupie, więc podam.
biblionetka.pl może znasz, może nie. polecam.
oczywiście nie jest tak popularny jak filmweb, ale czego się spodziewać ;]
ja sam zresztą jestem ignorantem i rzadko na półkę sięgam, czego nieco się wstydzę,
nie będę zasłaniał się brakiem czasu, bo to raczej lenistwo.
na tyle.
pozdrawiam również, piss! :]
Assami, dzięki za szybki odzew... i znowu pozwolę się z Tobą nie zgodzić. Pozwól, że zacytuję:
"piotrex31. jestem bucem, dlatego używam brzydkich słów [...]".
Używanie wulgaryzmów (przekleństw, bluźnierstw czy jak kto tam sobie to definiuje ;p) to raczej "zdrowy objaw". Człowiek, który nigdy nie przeklina jest jak człowiek, który nie ma poczucia humoru - niebezpieczny i... nudny. Sam niekiedy przeklinam, gdyż bywają w życiu sytuacje, gdy tylko "soczystym językiem" możemy w pełni wyrazić nasze uczucia. Tak uważam, pomimo, że mam raczej bogaty zasób słownictwa ( i tu masz rację - snobizm niekiedy ze mnie wychodzi ;p) i nie mam potrzeby używania "zastępników". To jest raczej potrzeba emocjonalna, która - mówcie co chcecie - "siedzi" w każdym z nas. I tutaj wzywam wszystkich domorosłych pseudopolonistów i lingwistów, którzy twierdzą, że kaleczy to język polski (tudzież innych obrońców "czystości mowy ojczystej") do sięgnięcia po utwory poetów "przeklętych", choćby takiego Bursy, czy nawet autorów współczesnych (znanych i docenianych, począwszy od zarozumiałego intelektualisty, Pilcha, którego nie cierpię a skończywszy na Tokarczuk, której też się zdarza użyć wulgaryzmu - dlaczego? Choćby dlatego, że język "żywy" potrzebuje tego typu "przytyków", by stać się realistycznym, emocjonalnym).
Podsumowując: mówiąc wprost, niemal każdy używa "brzydkich" słów, razi mnie jedynie używanie ich, gdy wskazany byłby język raczej literacki ale bez tego rodzaju naleciałości (czyli poprawna polszczyzna). Być może się mylę, możliwe, że fora internetowe stanowią miejsce, gdzie dyskusja przybiera bardziej żywiołowy charakter i nieważne już jest w jaki sposób się wypowiadamy, ważne, by można było wypowiedzieć się szczerze, podzielić swoimi emocjami, przeżyciami i pokłócić niekiedy, a kiedy emocje przekroczą pewną granicę, poobrzucać
Mam nadzieję, że chodzi o to, a nie o zasadę: "dosunę mu kilka k... i ch... , gdyż inaczej nie zrozumie". Tak poza tym mam wrażenie, że na tym forum pojawiają się często osoby, które specjalnie zakładają jakiś temat (dołączają się do rozwiniętego już tematu), piszą obraźliwie i często nie na temat (jak my teraz ;p), jedynie po to, by sprowokować dyskusję i mieć później "ubaw po pachy", czytając jak inni "toczą pianę", wyrażając swoje oburzenie wypisanymi przez nich bzdurami. Tego się jednak nie ustrzeżemy, jak kiedyś napisał Lem:
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów" :). Dość znany cytat, jak podejrzewam... (a propos, zachęcam do poczytania "Bomby megabitowej" tegoż autora, ciekawe podejście do tematu internetu).
(Nie popieram jednak wulgarnego języka na co dzień, dla jasności. Zwłaszcza, gdy ktoś używa wyrażeń wyjątkowo ordynarnych lub obraźliwych wobec kogoś).
Ogólnie rzecz biorąc - poniosły Ciebie emocje - i mnie też, za co przepraszam (a to, że nie obrzuciłem Ciebie wulgaryzmami, a jedynie "delikatnie" dałem do zrozumienia, że się z Tobą nie zgadzam, niczego nie tłumaczy, gdyż zrobiłem to w założeniu: "ja jestem mądry i wiem wszystko, a Ty głupi i lepiej się nie odzywaj, gdyż nie masz racji" ;p). Podsumowując: graba - i "do napisania".
Portal biblionetka.pl sprawdzę i pewnie opiszę Tobie za kilka, kilkanaście dni moje wrażenia ale to już pewnie na priva;
pozdrawiam.
Dorzucę swoje 5 groszy. Dysproporcję między głową i tułowiem wykazują zwykle (na pewno sporo) młode ssaki, w tym niemowlaki. Widok taki wywołuje zazwyczaj u ludzi pozytywne emocje i chęć opieki, co swego czasu wykorzystały agencje reklamowe w USA wstawiając do reklamówek dzieci z wodogłowiem. Sprzedaż wzrosła. Obecnie można to obserwować w Żabce - mają jakąś promocję, w której rozdają pluszaki z nienaturalnie rozdętymi głowami (kurwa, urocze). Więc może w Metropii chodziło o to.