pomimo nędznych i niekoniecznie potrzebnych efektów specjalnych film udany. Zwłaszcza zakończenie, które po prostu z idealnie dobranym utworem (Dead Can Dance) osiąga niesamowity, przepełniony do szpiku, prawdziwy KING'owski klimat grozy. Wątki psych społeczne są przeładowanie gwałtownymi zwrotami stron, pokazane jest jak łatwo można załamać psychikę ludzką, jak człowiek szuka pocieszenie- akurat w tym przypadku w niesiącej dobrą nadzieję baptystce, lecz zarazem niezróważonej psychicznie kobiety. Pokazany jest strach, zmartwienie i oczywiście śmierć. Polecam, ale tylko dla prawdziwych fanów King'a.
Ludzie, widzieliście kiedyś film na podstawie horroru-powieści czy opowiadania S.Kinga, na którym się baliście, choćby trochę?
Pomijając Lśnienie, sądzę że żadna z adaptacji nie była w stanie oddać choćby w części klimatu książki. Desperacja, Langoliery, Martwa strefa, Sklepik z marzeniami, Chudszy, mini-serial Marzenia i Koszmary, ekranizacje starszych opowiadań, Stukostrachy... - wszystkie te filmy były bardziej lub mniej przyzwoicie zrobione, całkiem wierne oryginałowi, ale czy występował w nich jakiś element strachu - odpowiedzcie sobie sami.
Do tej pory z adaptacji Kinga "przestraszyła" mnie tylko scena w Bastionie (ta z wizją Matki Abigail i Flaggiem w polu kukurydzy). Może dlatego, że wówczas miałem tylko z 14-15 lat, ale i w wieku 26-27 uważam, że są horrory mające klimat, nastrój.
"Mgła-The Mist" należy jak dla mnie do wyjątków wśród adaptacji Kinga. Reżyser skupiając się na relacjach między ludźmi w chwili próby, na psychice bohaterów, a w dużo mniejszym stopniu na pokazaniu chyba najlepszych "potworków" wśród wszystkich filmów nakręconych według nowel tego autora. Głównymi bohaterami jest zbiorowość, następnie dwa przeciwstawne obozy. Mgła, stwory są tylko dodatkiem, może zbyt mało wykorzystywanym, ale dzięki temu udało się stworzyć film, gdzie występuje klimat i nastrój, a na dodatek dość wiernie trzyma się fabuły (poza końcówką, przez którą film jeszcze bardziej zapada w pamięć).
Takie jest moje zdanie na temat tego filmu, polecam. I raz jeszcze na koniec - porównajcie sobie ten film do obejrzanych innych adaptacji S.Kinga, może zyska trochę uznania w Waszych oczach.
Napiszę jeszcze tylko, że lekko irytowała mnie gra aktorska większości bohaterów, zwłaszcza Davida. Udana rola Pani Carmody.