Nie bylo rzeczy w tym filmie, ktora szczegolnie zapadlaby mi w pamiec. Konstrukcja szkatulkowa
znana jest w literaturze i filmie od bardzo dawna. Nie rozumiem wiec skad (nawet tutaj!) taki
zachwyt wzbudza wsrod niektorych oparcie narracji wlasnie o nia. Motyw winy i kary, do ktorego w
duzym stopniu nawiazuje "The Words", takze pojawial sie juz niejeden raz chyba we wszystkich
tekstach kultury. Dlatego w moim przekonaniu nalezaloby oczekiwac, ze film wniesie jakies nowe
spojrzenie, jednak ja nie doszukalam sie tu niczego podobnego. Brak tu konfliktu, o ktorym mozna
by dyskutowac, scen i wartosci, ktorych ukazanie zapamietywaloby sie na dluzej.
Jezeli zas chodzi o poztywne aspekty - bo takie oczywiscie tez sa - gra aktorska na plus. Dobor
aktorow takze. Przyjemna dla ucha muzyka, akcja nie ciagnie sie az tak bardzo.
Wniosek? W mojej opinii temu filmowi nieco brakuje glebii, ale powierzchownosc ma calkiem
przyjazna. Dobra opcja na wieczor, kiedy nie oczekujemy kina ciezkiego, ale jakiejs rozluzniajacej
filmowej propozycji, niemajacej w opisie "romantyczna". W tej roli "Slowa" sprawdzaja sie idealnie.