Czy Daniella istniała naprawdę? Czy była tworem wyobraźni?, nikt z nią nie rozmawia, nikt się do niej nie zwraca, poza jednym momentem kiedy to w powietrze zostają rzucone słowa ''bez gry wstępnej'' stoi jakby obok tego wszystkiego, czy nie była potrzebna tylko po to, by bohater sam przed sobą wyznał, że wciąż kocha zonę?
Zawsze mnie fascynowało pojęcie nadinterpretacji, które dla mnie jest czymś fikcyjnym. Wręcz wymyślonym na potrzeby lekcji języka polskiego, żeby przycinać w odpowiedni sposób młode umysły.
Dla mnie każdy ma prawo do swoich przemyśleń, nawet najbardziej abstrakcyjnych.
Tak, każdy ma prawo do przemyśleń, ale przemyślenia też mogą być "złe". Jedni mogą interpretować film w najpłytszy z możliwych sposobów, inni mogą iść w drugą stronę i w zwykłej rzeczy widzieć coś z kosmosu - jedni i drudzy nie zrozumieją do końca filmu.
Nadinterpretacja nie jest czymś fikcyjnym, występuje ona wszędzie, nawet ty znadinterpretowałaś moją wypowiedź. Napisałaś: "dla mnie każdy ma prawo do swoich przemyśleń", co sugeruje, że ja napisałem, że nie można mieć swoich przemyśleń, co jest oczywiście nieprawdą.
"Dla mnie" - zwrot ten oznaczał, że nie wszyscy muszą się zgadzać, z tym co dalej napiszę. Nie mierzył w nikogo personalnie, w Ciebie też nie.
Interpretacja dzieł wszelkiej maści zawsze budziła we mnie bunt. Z powodu schematycznego myślenia, płytkości skojarzeń. Podam prosty przykład: zielony, uważany jest za kolor nadziei, budzącego się życia. Czytasz wiersz z opisem zielonych drzew i powinien on wywołać, w Tobie skojarzenia z wiosną, nadzieją, radością, pięknem przyrody. A może Ty widziałeś kiedyś jak Twój pies został zbity na śmierć przez sąsiada na zielonej łące, a Ty miałeś na sobie zielony sweter od zmarłej mamy i ni ch.... Ci się zielony nie kojarzy dobrze... I czytając sobie taki opis sielanki myślisz o czymś przykrym, negatywnym. Tak wiem, przykład jest infantylny i wyciągnięty z kosmosu, ale swoją abstrakcyjnością pasuje do tego, o co mi chodziło.
Dla mnie filmy/książki/poezja są po to, żeby odnajdować w nich coś z własnej duszy, przeżyć. Prawie każdą interpretację da się obronić, oczywiście nie każdy musi się z nią zgodzić. "Złe" jest narzucanie innym odbioru - tym razem też nie celuję tym zdaniem w Ciebie. To stwierdzenie ogólne.