Między wierszami

The Words
2012
7,2 55 tys. ocen
7,2 10 1 55196
5,3 7 krytyków
Między wierszami
powrót do forum filmu Między wierszami

o skradzionej powieści - sama historia jest jednak poniekąd skradziona. Lila, Lila -niemiecka
komedia romantyczna. Co je różni. Trochę inne spojrzenie na temat. Bardziej dramatyczne, ale w
ty amerykańskim filmie jest to jakieś takie zbyt przedramatyzowane. Zbyt głębokie. Jakieś takie na
siłę. Szczególnie po obejrzeniu komedii na początku, która ten temat uchwyciła lżej. Po co z tego
od razu robić tak drastyczną historię? Nie wiem. Cała szopka ze starcem ,który zmarł i to, że ciężko
mu było się wykaraskać psychicznie z sytuacji. Jak już mówiłam wcześniej najpierw skradzione ,a
później naciągnięte.

ocenił(a) film na 8
kathalka

To że starzeć nie mógł "wykaraskać się psychicznie z sytuacji" jest Twoim zdaniem naciągane? Wiesz ile dla pisarza znaczy jego twórczość? Bo właśnie chyba o tym jest w zasadzie ten film, najwyraźniej nie zrozumiałeś jego przesłania. Pewien profesor mi kiedyś powiedział, że gdy stracił pliki na dysku twardym, gdzie była połowa jego książki kto czuł się tak, jak by mu ktoś spalił dom. Znam osobiście pisarza, który stracił więcej niż połowę książki, i nie mógł się z tego "wykaraskać" ani sklecić jednego zdania na papierze, więc nie pisz że to naciągane, bo guzik tam wiesz.

gimmly

Bardzo miło spotkać prawdziwego artystę który w przeciwieństwie do mnie wie więcej niż gówno. No właśnie o to chodzi - nic inne dla niego się nie liczyło tylko jego twórczość ,a to już jest smutne.

ocenił(a) film na 8
kathalka

Kathalka- Rozbawiasz mnie gimbusko:). Przecież właśnie film o tym opowiada- ŻE JEST TO SMUTNE. Robiąc z tego zarzut robisz komedie- co prawda nie z filmu a z siebie - dzięki za rozbawienie:)

Tecumeseh

Miło mi słyszeć ,że jestem gimbuską szczególnie PALANCIE (skoro już mnie obrażasz jako gimbuska nie muszę się nawet zniżać do Twojego poziomu wystarczy, że przy "swoim" zostanę) ,że chyba nie umiesz czytać cudzych wypowiedzi. Nie zrobiłam zarzutu, że JEST TO SMUTNE tylko ,że jest to smutne ,że dla tego gości się liczyła tylko jego twórczość to po pierwsze, po drugie IDIOTO mój główny zarzut jest taki ,że to wszystko jest naciągane i ukradzione więc na przyszłość czytaj dokładnie zanim skomentujesz i nie dziw się,że GIMBUSKI Ciebie obrażają!

ocenił(a) film na 8
kathalka

Twoje zarzuty są bezsensowne, niedojrzałe więc i gimbuska- a na formę tą pozwoliłem sobie dlatego, iż agresywnie odpowiedziałaś już na post swojego pierwszego adwersarza- widać więc że wypowiedź do Ciebie trzeba wzmocnić choć lekkim inwektywem, bo inaczej to coś, co funkcjonuje u Ciebie na zasadzie mózgu u człowieka może nie dostrzec argumentów. Na chwilę postaram się jednak potraktować Ciebie jak ukształtowanego człowieka- Twoje zarzuty są ABSURDALNE gdyż sama mówisz iż Lila, Lila była komedią- tutaj mamy do czynienia z dramatem. Mimo to uważasz że temat jest kradziony- takim tokiem rozumowania wszystkie filmy i książki o miłości to perfidna zrzynka z Romea i Julii. Mimo to uważasz że temat jest naciągany- dla mnie naciągana historia to ta o wymordowaniu większej części żydów podczas II wojny światowej...a nie... sorrry... to przecież zdarzyło się naprawdę:). Rozumiesz słoneczko co ci się staram przekazać ?. Są bardziej naciągane opowieści- w tej wyjątkowo wszystko trzyma się przysłowiowej kupy. Pozdrawiam

Tecumeseh

No cóż jestem potwornie agresywną gimbuską tak najprawdopodbniej wyglądam ja w moim drugim komentarzu - trudno mi na to spojrzeć obiektywnie.Skoro jednak stałam się nią nie omieszkałam korzystać z uroków tego stanu umysłu, czyli obrażać innych. Słoneczkiem dla Ciebie na pewno nie jestem! Absurdalne: chodzi o potraktowanie historii, film lila lila opowiada bardzo podobną historię to nie jest po prostu podobna tematyka(tak jak to jest w wypadku filmów o miłości i dramatu Romeo i Julia). Mężczyzna znajduje czyjąś niewydaną ,zaginioną powieść i robi zawrotną karierę dzięki niej, spotyka kogoś kto wie o oszustwie ,ale koniec końców pozostaje to między nimi, następnie na fali popularności pisze książkę w której przyznaje się do tego. Trochę to zbyt podobne czyż nie? Męczy mnie przesadny dramatyzm w filmach. Mam wrażenie ,że tutaj jest to szczególnie dostrzegalne - no i właśnie dla mnie,bo widziałam ,że można jakoś fajniej i przyjemniej taką historię opowiedzieć. "Oryginał" może i nie porażał grą aktorską itp itd ,ale zamerykanizowana wersja zupełnie mi nie odpowiada,a Cooper wg mnie pozostawia wiele do życzenia trudno mi w nim dostrzec dobrego aktora, czyli coś więcej niż po prostu przystojniaczka.

kathalka

Nie potrafisz prowadzić dyskusji to największy zarzut.
Co do filmu to właśnie go obejrzałam,motyw przedstawiony jest dość popularny i nie trzeba zrzynać od nikogo żeby go wymyślić. Jakoś wątpię żeby ktoś piszący scenariusz miał się wzorować na niemieckim filmie klasy B,inwestować dużo pieniędzy w plagiat.
Historia sama w sobie komedią nie jest i być nie powinna,to że Tobie podobała się w lekkiej formie też o czymś świadczy. Przesadnego dramatyzmu w The Words nie ma.
Cooper może nie wypaść idealnie jeśli obok mamy wspaniałego Ironsa ale sobie poradził. Jeśli wygląd aktora jest dla Ciebie tak istotny to nie oceniaj umiejętności bo wypada to blado.

m_m1902

Dobra ok kolejny argument obalający moją tezę: nie umiem prowadzić dyskusji - myślę ,że to bardzo ważne dla dwóch przedstawionych przeze mnie punktów. Tym bardziej wtedy gdy osobiście mam wrażenie ,że moje zarzuty bronią się same. Co do Coopera wg mnie nie ma znaczenia jak kto wygląda byle by był dobrym aktorem i potrafił wyjść właśnie poza swój wygląd, Cooper rozczarowuje właśnie tym ,że póki co nie pokazał ,że tak umie. Natomiast jeśli chodzi o to,że wolę lekką formę. Tak, wolę, a szczególnie wtedy gdy mam do wyboru naciągane "dramacidło"(bo inaczej nie potrafię nazwać tego typu tworów) lub zwykłą komedie, która nie pretenduje na film wszechczasów. Co do tego czy to jest skardzione : wcale bym się nie zdziwiła, jeśli potrafili nagrać film Vanilla sky ,który jest idealnie skopiowany z Abre los ojos (zmienili aktorów na anglojęzycznych i tytuł), Anthony Zimmer i The Tourist - to kolejna para.

ocenił(a) film na 4
kathalka

"Vanilla sky" niczego nie ukradł, to remake.

dwa_warkocze

Z której strony by nie spojrzeć jednak masz racje.

ocenił(a) film na 4
kathalka

Nie widziałam filmu o którym piszesz, więc nie mogę się odnieśc do: skradzione. Z "naciągane" natomiast się zgadzam.

ocenił(a) film na 8
dwa_warkocze

Kathalka i dwa_warkocze - Ten film to bardziej Incepcja z małym budżetem, niż opowieść o wyrzutach moralnych z powodu skradzionej książki- postarajcie się to zrozumieć jeśli obejrzałyście film do końca. Nie wiadomo czy ten dziadek istniał, nie wiadomo czy napisane zostały dwie książki czy tylko jedna- ta, która prowadzi narracje filmu, a ta druga jest tylko fabułą pierwszej książki- na tym polega oryginalność tego filmu. Co jest prawdą, co fikcją i gdzie właśnie przebiega między nimi granica- bierzecie ten film dosłownie i w tym tkwi wasz błąd:)

ocenił(a) film na 4
Tecumeseh

Co znaczy, że biorę film dosłownie?

ocenił(a) film na 8
dwa_warkocze

patrz wyżej- i w postach i w przenośni;)

ocenił(a) film na 4
Tecumeseh

Wybacz, nie rozumiem. Gdybym rozumiała co miałeś na myśli, nie pytałabym. Ponieważ nie wiem zaś co masz na myśli pisząc, iż biorę film dosłownie, nie mogę do tego się odnieść.

ocenił(a) film na 8
dwa_warkocze

No dobrze. Można i tak. Spróbujmy więc ugryźć problem z innej strony:). Co uważasz za naciągane w tym filmie?

Tecumeseh

Ale czy jeśli założeniem jest właśnie to co mówisz o tej trudności z odróżnieniem fikcji od prawdy to z całym szacunkiem nie jest to oryginalny film. Mi szczerze też do głowy przyszła incepcja i ta wątpliwość czy ta historia jest prawdziwa,ale nadal ten film coś udaje ... coś czym nie jest czyli czymś więcej.

kathalka

Nasuwa się pytanie co w takim razie wg Ciebie jest oryginalne? Film Ci się nie spodobał i wymyślasz na siłę argumenty,takie jest moje zdanie.

ocenił(a) film na 4
Tecumeseh

Uwaga spojler.

Co uważam za naciągane? Np. sukces książki. Książka została napisana +/- pięćdziesiąt lat wcześniej, przez osobę niezbyt oczytaną. Przez pięćdziesiąt lat zarówno słownictwo, jak i używane środki stylistyczne ulegają zmianie. Wątpię, że książka umieszczona w realiach powojennych, opisująca bardzo prostą historię (nic w tej historii nie było nowego - nowatorskiego - odkrywczego), mogłaby być rynkowym sukcesem współcześnie. Poza tym słownictwo użyte przez autora nie mogło być atrakcyjne, odpowiadające współczesnemu czytelnikowi (masowemu czytelnikowi, nie jakiejś grupce koneserów). Nie wierzę w możliwy sukces takiej książki w realiach zaprezentowanych w filmie. Dlatego uważam to za naciągane.

ocenił(a) film na 8
dwa_warkocze

Nie ma to jak ugryźć problem od innej strony- od razu mamy i odpowiedź dlaczego bierzesz ten film zbyt dosłownie. Książka którą opisujesz, prawdopodobnie nigdy nie powstała- jest tylko elementem świata przedstawionego w książce która jest czytana na spotkaniu z czytelnikami. Przynajmniej tak daje do zrozumienia autor rozmawiając z Daniellą, mówiąc jej że musi się nauczyć oddzielać fikcję od prawdy. W takim wypadku Twoje zarzuty są dość abstrakcyjne, bo czepiasz się fikcji, że w fikcji jest nierealna fikcja- tak to można ująć:). Jeżeli zaś, a można, przyjmiemy iż taka książka powstała i cieszyła się powodzeniem- historia literatury nie takie zna przypadki. Przykłady?. Proszę: Emily Bronte i jej "Wichrowe Wzgórza" Książka napisana w połowie XIXw. osiagneła sukces dopiero w latach 20-tych wieku XX- Tak żywym językiem była napisana że przerosła swoje czasy. Dalej? "Wilk Stepowy" Hessego - lata 20-te XX w pisane i kiedy osiaga sukces? W latach 60-tych- staje się wręcz biblią ruchu hippisowego . Mógłbym tak długo. A najsmutniejsze jest to rację ma m_m1902 - film wam się zwyczajnie nie spodobał, nie zrozumiałyście go też w dużej mierze i wymyślacie jakieś durne argumenty

ocenił(a) film na 4
Tecumeseh

O ile czasu straconego na ten kiepski film nie żałuję - oglądając wiele filmów, trafia się na gnioty, to normalne, to czasu który poświęciłam na napisanie tych kilkunastu w sumie zdań do ciebie mi szkoda - nie dyskutuję z ludżmi, którzy o cudzych argumentach mówią: durne.

Bez odbioru.

ocenił(a) film na 9
Tecumeseh

dobrze prawisz, słowa na końcu filmu oddają jak mnoga jest ilość interpretacji, i że nie wolno mylić światów przedstawionych w książce tj. rzeczywisty > rzeczywisty książkowy > ksiażkowy. Autor który czytał swą książkę tak NA PRAWDĘ PRZEŻYŁ wszystko tylko, że w innych realiach i to on jest tak naprawdę głównym bohaterem - to jest moje zdanie.

ocenił(a) film na 8
Buczus_JuveFan

Warkoczyku Drogi- nigdy nie żałuj dyskusji, szczególnie takiej która udowadnia że tkwisz w błędzie;). Z pewnością jesteś sympatyczną, inteligentną dziewczyną,(ba, może nawet kathalka taką jest:) i doprawdy nie jest to atak na Ciebie, tylko na Twój pogląd w tej właściwie mało znaczącej kwestii. Ba -nawet Ciebie podziwiam, bo ja film który mnie nudzi offuje w połowie i nawet nie chce mi sie wypowiadać na jego temat. Jest dokładnie jak mówisz Buczus. No może nie dokładnie. Juve ssie:). Acz nie mam argumentów by to potwierdzić;)