Film do bólu przewidywalny. Przerost treści nad formy, żenujący i irytujący komizm. Dydaktyczne kino, ale cóż z tego skoro tak beznadziejne w odbiorze?
Może i był przewidywalny do bólu (teraz mało który film nie jest), ale "Miłość i inne używki" skupia się po prostu na życiu, nie na przesładzaniu wszystkiego wokół - i to go wyróżnia, na plus. Poza tym miło oglądało się Gyllenhaala i Hathaway razem.