Cóż z tego, że film jest fajnie nakręcony i są fajne efekty. Ale bardziej irytującego filmu i głównego bohatera daaawno nie widziałem. Raz, za razem kiedy coś się dzieje, kończy się na Jego szczęściu że przeżył i za każdym razem ta flustrująca muzyka na wiwat. I dostajemy taką bezwartościową "papkę" przez 2h.
Po 2. Przez 7 lat chyba rozmawiali ze Sobą przez radio.... To o czym, skoro tam polazł?? Chyba nie o robieniu pierogów. Wszystko w tym filmie leży.