Bo to jest tak. Jak wchodzą szlakiem, to niebo jest bezchmurne. Jak wchodzą do kotła, to chmur jest sporo, a słońce jest schowane za górami. Jak siedzą na skale, to słońce wraca, ale już samo nie wie jak ma świecić, więc oświetla im twarze z prawej strony kadru, ale cienie rzuca od tyłu do przodu. Ostatecznie w chwili wywołania widma słońce postawia świecić im jednoczenie prosto w twarze (widać, jak Paweł machając łapami robi cień na twarzy Mai), ale w tym samym momencie również od tyłu. Ostatecznie udaje się wywołać widmo słońcem jakoś tak wyjątkowo świecącym z północy na znajdujące się na południu szczyty (Kozi wierch??? ). Widać, że słońce jest zdesperowane, by ta scena się odbyła.
Dokładnie :) Słońce aż zaczęło od północy świecić, a do tego zsunęło się poniżej nich, skoro Widmo (bez chmur) pojawiło się gdzieś na tle Koziego, czyli sporo wyżej niż Czarny Staw, nad którym zakończyli swoją Wielką Wyprawę. Ale najlepsza i tak była Akcja Ratunkowa w Lejowej z udziałem bohaterki granej przez Suchorę.