Obejrzałem ten "film", bo chciałem poczuć,czym "oddycha" dzisiejsza Polska, moje znajome, koleżanki z pracy (te nie są chyba zbyt wymagające jeśli chodzi o filmy). No i doszedłem do wniosku, że ... tam w ogóle nie ma oddechu. Abstrahując od faktu, że połączenie trzech złowrogich słów, czyli "polska komedia romantyczna" jako synonim złej jakości i gustu, wystarczająco odpychająco na mnie działa, żeby po takie filmy nie sięgać, jednak wysoka ocena filmwebowej społeczności zachęciła mnie do obejrzenia. Ten film ma wszystko, co w kinie najgorsze: kiepską grę aktorską, naciągany humor, patos i słaby scenariusz. To bardziej stylistyka telenoweli z TVP niż film.
Nie będę rozpisywał się na temat tej produkcji (przez grzeczność nie nazwę jej filmem), bo nie ma za bardzo o czym pisać. Stanowczo odradzam oglądanie tego obrazu osobom, które cenią dobre europejskie kino. W natłoku niskojakościowych amerykańskich produkcji ujdzie, ale to nie jest dobra produkcja.
Całkowicie się zgadzam. To jest raczej telefilm w popołudniowym paśmie na jednym z kanałów. Ale jednego nie można odmówić: pięknych zdjęć morza czy gór. Pięknie przedstawili nasz polski krajobraz. Aż się chce spakować i wyjechać.
Absolutna bzdura, ten film jest lekki i miły do oglądania, dokładnie taki jaki miał być. Piękne widoki, miła dla ucha muzyka. Spełnia absolutnie wszystkie elementy komedii romantycznej, a fakt, że mówi o wyborach dojrzałych kobiet dodaje tylko uroku.
Jestem tego samego zdania. Potrzebne sa roznorodne filmy, dla kazdego cos sie znajdzie. Nie wszystko musi tracic sztuka "europejskiego kina". Swoja droga, czym ono dzisiaj jest przy tym kinematograficznym eklektyzmie. I dobrze, ze mamy taka mnogosc filmow.
Przyłączam się. Chciało mi się filmu lekkiego, ale nie żenującego i taki właśnie jest. Bardzo spodobał mi się pomysł na mix aktorów, którzy grają dużo z tymi, których już rzadko widuje się na ekranie, ale nie takich, których w ogóle się nie zna, Olszówka, Opania (już nie "młody"), Suchora, Chotecka (chociaż za mało, za mało) Czernecki, Więdłocha. Ale rozumiem, że może się nie podobać. Nie ma chyba filmów dla każdego i nie musi.
Byłoby całkiem dobrze, gdyby ktoś usilnie nie starał się tłumaczyć jak pastuch krowie: lekka melodyjka - drodzy państwo, mamy błogie chwile. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego nie szanuje się widza. Niech będzie naiwnie, słodko, ładnie, ale niech to będzie inteligentne. Może i czepiam się, ale na pojęcie: polska komedia romantyczna reaguję alergicznie. Czekam na miłe zaskoczenie. Mimo wszystko.