Dożynania tematu komedii romantycznej ciąg dalszy. Przepis - bierzemy ładnych aktorów i bierzemy aktorów ze znanymi nazwiskami. Tworzymy ładną scenografię i produkt placement bijący po oczach. Scenariuszem się nie przejmujemy, bierzemy holenderską przeróbkę oryginału i przerabiamy jeszcze raz do tego stopnia że z filmu świątecznego robi się anty świąteczny. Dialogi czasami biją po głowie bardziej niż produkt placement. Jak to już w "komediach romantycznych" bywa zachowanie bohaterów jest dziwne a zarazem tendencyjne. Tragedia
Czy warto zobaczyć - nie, naprawdę omijać szerokim łukiem.