Czy w Polsce nie można zrobić, nic oprócz filmów wojennych albo komedii romantycznych, proponuje obejrzeć film Piotrek 13 nowy film w którym występuje Cezaru Pazura, film ma być parodią, Koszmaru z ulicy wiązów oraz piątku 13. Najbardziej dobijają mnie te zwiastuny w tych filmach, gdzie w tle słychać głupkowatą piosenkę w którym oczywiście słychać tytuł filmu. No i oczywiście obsada: Karolak itd. itp. I w każdym filmie ci sami aktorzy: Pytam się ile było tego typu filmów, wystarczy: 2,4, ale nie kur.. po 4 filmy w roku o tych samych pierdołach, praktycznie oto przykłady: Tylko mnie kochaj, Miłość na wybiegu, Dlaczego Nie ... Można wymieniać i wymieniać...
Właśnie miałam to samo napisać ;D No ile można tych komedii romantycznych? I w dodatku większość z nich jest tak schematyczna, że aż się coś robi ;/ Film o świecie mody to całkiem dobry pomysł, ale nie w postaci komedii romantycznej ;/ Dużo lepsze byłoby pokazanie prawdziwego świata modelek i projektantów, tego jak to rzeczywiście wygląda, bez tej cukierkowej oprawki. Przynajmniej taka jest moja opinia...
No tak, ale zadajcie se pytanie: Czy warto robić film inny niż komedia romantyczna jesli w Polsce jest popyt na komiedie romantyczne? Fakty sa takie ze jesli chodzi o polskie filmy to, komedie romantyczne zarabiaja najwicej, maja najwieksza widownie i przynosza wiele pozytywow dla gwiazd wystepujacych w tych filmach (np. dalszy rozwoj kariery w serialu lub programie rozrywkowym takim jak Taniec z gwiazdami). A wiec rezyserzy itp. krecą to co sie najlepiej sprzedaje zeby moj wyjsc na plus. A tak ogolnie to komedia romantyczna jest chyba najlatwiejszym gatnkiem filmowym do nakrecenia.
"A tak ogolnie to komedia romantyczna jest chyba najlatwiejszym gatnkiem filmowym do nakrecenia."
Patrząc na żałosne krajowe podróbki brytyjskich czy francuskich (nie mówiąc już o klasykach Capry czy Wildera) okazuje się, że właśnie szalenie trudno jest nakręcić coś dobrego w tym gatunku. W Polsce od biedy udało się to tylko Machulskiemu i ewentualnie Żakowi w "Rozmowach nocą". Reszta, to zwykłe bezpłciowe i żałosne właśnie przez swoje infantylne naśladownictwo pop-burgery. Tym razem będzie pewnie podobnie.
Ha, jeszcze jeden gatunek mamy szeroko rozwinięty i równie dochodowy - filmy o papieżu i innych duchownych, które zastąpiły po śmierci papieża taśmowe wręcz produkcje nowych ekranizacji lektur szkolnych. Filmy na które chodzi się do kina jeśli jeszcze nie ukończyło się liceum, zawsze dochodowe bo każdy woli zapłacić 15zł niż mieć lekcje.
A komedie romantyczne.. nie, nieprawda że tylko i nieprawda że karolaki.
Tylko że te ciekawe polskie filmy puszczają albo w kinach offowych albo na festiwalach albo w ogóle są tak mało rozreklamowane że człowiek dowiaduje się o nich przypadkiem.
Nasze nowe komedie romantyczne zaś, produkowane przez telewizję najgłośniejszą i z najlepszą promocją własną, bo TVN, wyskakują z gazet, billboardów i reklam w tv tak nachalnie że człowiek myśli że już nie ma innych filmów ani innych aktorów;)
To jest tak że w Polsce powstają dobre filmy, ale w nie nikt aż tak bardzo nie inwestuje ponieważ są na chybił trafił. Np. Tatarak moim zdaniem bardzo dobry film, ale ile razy był puszczany na wielkich ekranach? Kilka razy? W niektórych miastach wcale. I tu popełniamy błąd, karmiąc ludzi tym co już było i co się sprzedało , nie ryzykując. Reżyserzy i producenci są zdania że komedie romantyczne, wojenne filmy i kulisy życia biskupa z Rzymu to najlepsze rozwiązanie. Proste i pewne. A mi się już rzygać chcę tą całą kuną, grabowską , karolakiem i całą resztą. Oto nasze odsłony kinowe ostatnich kilku lat :
Lejdis, Testosteron, Jeszcze raz, Nigdy w życiu, Idealny facet dla mojej dziewczyny, Zamiana, Nie kłam kochanie, Tylko mnie kochaj, Ja wam pokaże , Miłośc na wybiegu, Ile wazy koń trojański? , Kochaj i tańcz i na pewno coś jeszcze by się znalazło. I każda komedia osobno jest słaba taka jest prawda, ten sam głupi i denny schemacik którym się chce już wymiotować. Ludzie łażą na to do kina i łażą i idą zyski na kolejną komedie to nie ma końca. Dlatego ja osobiście nie płacę za bilet na kolejną szmirę, wolę zobaczyć na komputerze albo poczekać na dvd. Nie chcę mi się dopłacać do kolejnej produkcji która będzie taka sama jak 12 poprzednich a to wszystko w przeciągu dwóch ostatnich lat.
I śmieszne dla mnie jest to że Ci wszyscy reżyserzy , scenarzyści i pożal się Boże producenci praktycznie wszędzie inwestują tych wszystkich tancerzy którzy nie potrafią jednej kwestii odpowiednio wymówić. Herbuś?! A kto to jest? Żora, Szabatin, Cichopek ? Co to za ludzie? Skąd oni ich wzięli? To jest śmieszne, i przez wlasnie takie gwiazdy każdy praktycznie serial spada do poziomu dna.
Takie jest moje zdanie. I mam nadzieje że za niedługo to się zmieni bo inaczej Polska w robieniu filmu będzie leżała niżej niż Ukraina , jeżeli już nie jesteśmy niżej.
Zgadzam sie z tym ze rezyserzy, producenci itp. boja sie ryzykowac nowymi gatunkami i nowymi twarzami dlatego co i rusz powstaja komedie romantyczne. Ale ja ich takzer rozumiem, bo jesli mialbym inwestowac pieniadze to chcialbym zainwestowac to w cos pewnego i prawdopodobnie przynoszacego zyski a nie cos co nie przyniesie zyskow tylko nagrody. Po co im nagrody? Wszytsko sie kreci wokol kasy. Ale jedno mnie dreczy, ok niech juz powstaje masakryczna liczba komedii romantycznych. Spoko jesli tego chcemy to ok. Ale czemu jak juz powstaje jakis film inny niz komiedia romantyczne, lub papieski lub wojenny, np. Tatarak, Drzazgi, Afonia i Pszczoly czy Jeszcze nie wieczor. Jesli juz te filmy powstaly to dlaczego nie zrobic z nich czegos szanowanego i przynoszacego zyski. Ja osobisce uwazam ze wszytskie te filmy wymienione powyzej, zostaly wypromowane i zareklamowane tak samo jak nasze rodzime komedie romantyczne to sukces moglby byc nie tylko z nagrodami ale takze duza widownia. I to moze by 'zachecilo' nowych producentow czy rezyserow to serwowanie innych gatunkow. Weśmy np. Kochaj i Tancz i Tatarak. Promocja jaka zaserwowano Kochaj i tancz: wystepy w programach takich jak you can dance, taniec z gwiazdami, dzien dobry TVN, szymon majewski show, kinomaniak, kuba wojewodzki; miliony plakatow praktyczne w kazdym miescie, opisy w kazdym szmatlawcu i co pieciominutowe spoty reklamowe na antenie TVN i rodzimych stacji. I co najwazniejsze: byl grany w Multikinie, najwiekszej polskiej sici kin. A Tatarak: wspominka w kinomaniaku i czasopismie o filmach, np. 'Film'. A co gdyby ten film mial taka sama promocje?
PS - Ja osobiscie przyloze sie do sukcesu tego film poprzez pojscie do kina lub kupienie DVD. A to dlatego ze nie chcem 'oceniac dnia przed zachodem slonca'. Chcem go ogladnac zeby ocenic.
Zgadzam się, ale nie dziwmy się , ci którzy chodza non stop do kina też mogli by sie wybrac na bardziej wybitną produkcjeę, ale gdyby mieli do wyboru np. Miłość na wybiegu, a Tatarak, to wiadome na co by poszli, każdy widzi co jest grane w kinie, ale większość idzie do kina dla reLAKSU, a nie dla jakiejś wybitnej wzruszającej histori, bo szkoda na to czasu i pieniezy. Po prostu polskie społeczeństwo jeszcze nie jest tak bogate jak zachodnie, by iść na nieco bardziej wymagające kino, ale coraz bardziej nasze kino sie rozwija i coraz wiecej biletów sie sprzedaje. A dzieki filmom komercyjnym jest więcej pieniędzy na wybitne kino, które mysle, że już wkrótce i Polacy docenią
Nie ma u nas (prawie) kina środka. Albo off, nisza, awangarda, artyzm albo szmira. Np. ostatnia chyba porządna polska komedia z tego tysiąclecia tylko jedna mi teraz do głowy przychodzi - Vinci z 2004. Ale na pocieszenie trzeba przyznać, że włoska kinematografia też złote lata ma już za sobą. Tu i tam - lepiej już było;-)
Moim zdaniem to nie jest tylko kwestia widowni. To ten cały showbiznes wciska nam takie szmiry. Ledwo powstanie jakaś komedia romantyczna, już zasypują nas hasłami: najlepsza komedia roku! najmodniejszy film tego lata! gwiazdorska obsada! itp., itd. Ludzie nawet nie wiedzą, że robi się też takie filmy jak "Tatarak" albo "Jeszcze nie wieczór". A moim zdaniem znalazłoby się gros osób, które chętnie obejrzałyby coś innego niż komedię romantyczną, ale nie są takimi wielbicielami kina, żeby śledzić na bieżąco wszystkie polskie premiery.
Wszystko jest kwestią reklamy, jak już ktoś wspomniał. To media robią sztuczny szum wokół tych filmów i wmawiają nam, że każda produkcja tego pokroju jest sukcesem i koniecznie trzeba ją obejrzeć. Ja też już tym rzygam, brzydko mówiąc, też mam już dość Karolaka, Kota, Kuny, Mecwaldowskiego, Dereszowskiej itp. Ale kiedyś to się musi przecież skończyć :) Ludzie w końcu machną na to ręką i w ogóle przestaną chodzić do kina na rodzime produkcje. Bo ileż można oglądać w kółko te same gęby i te same sztuczne problemy? Oby to się stało jak najszybciej.
Zgadzam się w zupełności. Niestety, komuna została obalona (niestety w sferze kultury) i filmem rządzi ekonomia. Media skutecznie ogłupiły społeczeństwo, które pływa teraz w konsumpcjoniźmie i po prostu nie zrozumiałoby filmów.
Szkoda, że istnieje teraz trend "komedii" (raczej żenujących niż śmiesznych), także romantycznych - klasyka szkolna (lektury, bohaterzy).
I w ogóle niech koncern ITI porzuci produkcję filmów. Maja parę zestawów "aktórów" i w koło Macieju.
Cieszy mnie tylko, że kręci się coraz więcej widowisk historycznych.
Znakomicie wyłożone! Choć nie byłabym taką optymistką, co do przyszłości polskiego kina (że niby "to się musi kiedyś skończyć"), ani też nie wierzyłabym w dobry gust widowni, który miałby się manifestowaniać poprzez niechodzenie na rodzime produkcje. Oglądając polskie filmy mam najczęściej nieodparte wrażenie, że nikt już nie myśli o robieniu wysokoartystycznego kina uderzającego celnością rozpoznań czy rysunkiem postaci. Liczy się wstrzelenie w gust prawdziwych "decydentów", zazwyczaj bardzo młodych, niewyrobionych, nieczytających, niepamiętających epoki poprzedzającej pojawienie się Internetu. Ludzi oddających swój głos na filmowy "hiciooorrrr" poprzez wydanie 20 złotych na bilet, 10 na popcorn i 7 na colę. Smutne to, ale nie łudźmy się, że ten rozpędzony pociąg da się zatrzymać lub, co jeszcze mniej prawdopodobne, sam wyhamuje. Poza tym, dla nadspodziewanie wielu osób wymienione przez Ciebie nazwiska "topowych polskich aktorów" ucieleśniają to, co dzisiaj liczy się bardziej niż rzemiosło, czyli "fajność" (zauważ ile komentarzy na różnych plotkarskich portalach sprowadza się do krótkiego: fajna jest, lubię ją). Pociesza jednak fakt, że jak w przyrodzie, tak i w naszej kinematografii istnieje swoista równowaga, i obok "Tylko mnie kochaj", "Kochaj i tańcz", "Nie kłam, kochanie", pojawiają się (paradoksalnie) tytuły jak choćby na przykład: "Cisza", "Cztery noce z Anną", "Trzeci", i tu mała kontrowersja - "Nieruchomy poruszyciel", które może i ogląda kilkakrotnie mniejsza widownia, ale, że tak to brutalnie ujmę, jej jakość jest nieporównywalnie wyższa.
Ja jednak pozostaję przy swojej optymistycznej wersji, że nastaną lepsze czasy dla polskiego kina. Bo tu nawet nie chodzi o to, że widownia zacznie manifestować swoje niezadowolenie; ona po prostu się znudzi. Zwyczajnie, po ludzku znudzi. A dlaczego? Bo zorientuje się, że aktorzy, którzy dotąd uchodzili za "gwiazdy", tak naprawdę nie mają im już nic do zaoferowania prócz tych samych wystudiowanych min. Po salwach śmiechu ludzie będą chcieli się powzruszać. I kto im to da? Karolak? Kot? To wszystko się jeszcze przewartościuje. Ja bynajmniej bardzo na to liczę.
Dobrym znakiem może być fakt, że młodzi polscy reżyserzy nie boją się trudnych tematów. I choć w większości przypadków efekt końcowy jest słabszy od zamierzonego, to grunt, że próbują. Tak jak z "Nieporuszonym poruszycielem" - słabe recenzje, ale przynajmniej jest to jakiś krok w przód.
Co do grupy ITI, według mnie to w tej chwili największy propagator taniej, prymitywnej rozrywki, który w największym stopniu promuje aktorskie miernoty i zbija na tym największą kasę. Niedawno na jakimś forum o product placement natrafiłam na wykaz wszystkich marek reklamowanych w "Kochaj i tańcz". Naliczyłam 19. Teraz się chyba wyjaśniło, dlaczego ten szajs był tak usilnie promowany w mediach. Kasa.
naturalnie, że kasa.
A kiedy kolejny gniot okazuje się klapą finansową (vide "Idealny facet dla mojej dziewczyny")producenci radzą sobie w taki na przykład sposób:
http://www.stopklatka.pl/wydarzenia/wydarzenie.asp?wi=57660&skad=newsletter
żal...
"To prawdziwa gratka nie tylko dla rekwizytorów i kostiumografów, ale przede wszystkim dla miłośników kina (!), którzy jedynie za pośrednictwem tej wyprzedaży mogą wejść w posiadanie pamiątek z kultowych (!!!) komedii Koneckiego i Saramonowicza."
Miłośników kina? Kultowych? Chyba im się we łbach poprzewracało.
Co nie zmienia faktu, że ludzie i tak na to pójdą.
A Hugh Grant ciągle gra w angielskich komediach, i może też mają go dosyć, sami zobaczcie nie tylko my tworzymy takie filmy, i nie tylko u nas grają ciągle ci sami aktorzy, nie jesteśmy najgorsi, gdybyśmy nasze komedie puścili za granicą przypuszczam że przypadły by widzom do gustu, dla nich byłoby może to coś świeżego. Może wtedy zastanowilibyście sie by nie krytykować naszych produkcji. A tak wogóle to powdstaja też wybitne filmy np,we wrześniu Miasto z morza. Po prostu je3szcze kilka lat temu polskich filmów rocznie powstawało około 20 , któree były w kinach, a dzis powstaje około 40 , stąd wydaje nam sie , że nasze kino spada w dół. Wcale nie prawda ono sie rozwija, równez dzięki filmom komercyjnym, które powstają i tylko się cieszyć , że jest tworzonych wiećej filmów, bo my widzowie mamy w czym wybierać:)
Hugh Grant:
http://www.youtube.com/watch?v=SK3GUiiwZ1o
prawie jak Hugh Grant:
http://www.youtube.com/watch?v=uNotT6vntcQ
cóż, być może brytole mają już dość Hydranta, ale trzeba mu przyznać, że niektóre kreacje odegrał koncertowo.
Porównywanie angielskich czy francuskich komedii romantycznych do rodzimych podróbek potwierdza tylko prawdziwość sloganu, że "prawie" robi dużą różnicę...
a polskie produkcje komediowe zapewne powtórzyły by "sukces" Józfowiczowego Metra na broadway-u
Zgadzam sie z tym ze nasze komiedie nie sa zle. ale tez zgadzam sie z tym ze jest baaaaaaardzo duzo produkowanych tu w Polsce.
Zapytajmy inaczej. Czy w Polsce nie można napisać i nakręcić czegoś od podstaw, nie idąc na łatwiznę i powielanie kolejnych to - Durnych mniej lub bardziej - sprawdzonych i kasowych schematów?
Łebkowska nie potrafi, a teksty całej reszty nie przebijają się przez asystentki producentów z ITI.
"Czy warto robić film inny niż komedia romantyczna jeśli w Polsce jest popyt na komiedie romantyczne?"
ręce mi opadły.
Polskie kino to nie tylko bzdurne pseudokomedieromantyczne. wszystko jest kwestią bardzo głośnej- i jednocześnie, jak się okazuje, bardzo skutecznej- reklamy. wystarczy głębiej poszukać, żeby przekonać się, że jest wiele, naprawdę wiele świetnych polskich filmów.
"nic oprócz filmów wojennych albo komedii romantycznych"
Oświeć mnie mistrzu ile powstało filmów wojennych w Polsce w ostatnich 15 latach, że tak piszesz, bo ja sobie nie mogę żadnego przypomnieć.
To w takim razie co oczekujecie od Polskiego kina? Ja rozumiem, że naprawdę może to wkurzać, że w Polsce wychodzi tyle tych romansideł o podobnej schematyce. I o cudownej miłości, której tak naprawdę nie ma i nigdy nie będzie. Ale uważam, że jeżeli polskie kino ma się nastawiać tyko na filmy na przykłąd: "Chłopaki nie płaczą" w, którym co drugie słowo to kurwa to ja dziękuję. Oczywiście nie krytykuje tego filmu bo sam nie raz go oglądałem ale tez czasami mam ochotę pójść i oglądnąć coś naprawdę ambitnego.
Pozdrawiam :)
Zgadzam się z tobą :)
Dodam jeszcze "Jestem", "Komornik", "Plac Zbawiciela" i mogę tak jeszcze wymieniać.
Tutaj jest lista filmów polskich z ostatnich 11 lat. http://pl.wikipedia.org/wiki/Polskie_filmy_kinowe_od_1998_roku
Szczerze mówiąc nie widać tutaj wielu filmów typowo wojennych ( raczej historyczne ).
Co do komedii romantycznych ,nie mam do zarzucenia takowym. Naprawdę. Jeśli się ludziom podoba, potrzebują takiej rozrywki niech chadzają do multipleksów.
Jedyne co denerwuje, to brak ,jak tu ktoś wspomniał, "środka". Jestem przekonany, że jest spora widownia oczekująca ambitniejszych filmów.
"katyń, generał nil, generał - zamach na gibartarze to tylko pare"
To nie są filmy typowe wojenne, jak już to historyczne. Film wojenny to
przede wszystkim taki, w którym akcja przedstawia działania wojenne,
żołnierzy i ich poczynania...
<pstryk - zapala lampkę> "Katyń", "Ogniem i mieczem", "Generał Nil", od biedy można też zaliczyć TVNowskiego "Generała". Jeszcze kilka. Mało, ale coś.
chce zobaczyć ten film : 554 osoby
554 koni napędzających tą mierną szopkę, więc nie ma się co dziwić. Zostaje nam tylko patrzeć, jak szybko przyjedzie następna 'super' produkcja osadzona w 'magicznym' świecie mody.
W Polsce ostatnio wyszło parę naprawdę niezłych filmów na europejskim poziomie - a to, że nie są rozreklamowane, to wina pieniędzy (a raczej ich braku). Oto kilka ostatnich mało znanych perełek rodem z naszego kraju:
"0_1_0"
"Nieruchomy poruszyciel"
"Senność"
Zgadzam się z Tobą... dlatego nie oglądam polskich filmów - każdy jeden jest beznadziejny. Jedyny który potrafiłam strawić to 'Nigdy w życiu'. Teraz są ciągle te same twarze, z których i tak większość z nich to marne aktorzyny. A Karolakiem to już można rzygać w każdą stronę, bo on jest wszędzie. Polska stara się teraz bardziej zamerykanizować, co można zobaczyć po tym tanecznym filmie z Izabelą Miką i Damięckim, ale Ameryce nie dościgną. USA ma pieniądze i wielu różnych, dobrych reżyserów, scenografów, operatorów i aktorów przez co wiele ich filmów to dobre produkcje. To znaczy to kwestia gustu, ale bynajmniej robią filmy zróżnicowane w gatunku i zatrudniają też fachowych kompozytorów. A muzyka jest dość istotnym elementem filmu.
Gdyby polscy reżyserzy zamiast skupiać się na tym by robić jeden chłam po drugim to odłożyli by pieniądze na jedną, dużą produkcję i zorganizowali jakiś casting,w którym porządnie by wyselekcjonowali dobrych i świeżych aktorów.
Z tym budzetem jest tak: amerykanie moga se pozwoliuc na duze budzety poniewaz wiedza ze ich film bedzie wyswietlany w wielu krajach i minimalna liczba widzow to ok. 5 milionów ludzi. A polski producent na cos takiego nie moze se pozwolic, poniewaz na polskie filny chodzi okolo 1 miliona ludzi, jak bylo 2,35 mln (Lejdis) to byl to wielki sukces. Polacy umieją, ale nie stać nas narazie na to. Bo film to tez inwestycja, trzeba na niej zarobic. Bo po co zrobic mega boska produkcje jesli polskie spoleczenstwo nie stac na takie filmy.
Jak zaczniemy robić dobre filmy, to Polacy zaczną płacić za coś, co warto oglądać. Dziwi mnie jednak, że obecnie produkowane badziewie wciąż przynosi wystarczające zyski co skłania producentów do odgrzewania raz jeszcze tego samego kotleta.
O czym to świadczy? Mam nadzieje, że nie o głupocie polskiego społeczeństwa, a tylko naiwności.
Komedie romantyczne przynoszą po prostu najlepszą kasę bo idzie na nie cała rodzina, więc chętnie je się robi. No i nie są tak trudnym gatunkiem jak np. horror - my nie mamy ani jednego dobrego, ba prawie nikt się nie odważył nawet próbowac.... Jednak widac, że i ten gatunek po prostu nie wychodzi...
No i brak pomysłów - widac to było po tych kolejnych ekranizacjach lektur szkolnych. A co do filmów wojennych - to jest ich naprawdę mało i szkoda.
Dziwię się, że przy obecnej technologii nikt nie wpadł na pomysł ekranizacji jednego z naszych największych wydarzeń historycznych - cudu nad Wisłą z 1920 roku - można by to zrobic w klimacie Braveheart, dlaczego nie cieszyc się z naszych sukcesów....
No i zadziwiająco mało jest filmów - chodzi mi o współczesne - z okresu II wojny - przecież jakie ciekawe dzieje przechodzili Polacy - nawet nie widziałbym tego w kontekście kolejnej Wojny Ojczyźnianej, ale np. romans albo dramat osadzony w tym czasie, mógłby się dziac wśród partyzantów, albo nawet w obozie zagłady.... Można by sfilmowac ucieczkę z Oświęcimia - kilku Polakom udało się przebrac w niemieckie mundury i wyjechac główną bramą...
mnie też zaskakuje, dlaczego nikt nie bierze się za takie "samograje" jak np. dzieje Polaków w czasie II wojny albo wczesnych latach PRL. i to wcale nie muszą być dzieła patriotyczno-historyczne, ale po prostu jakaś opowieść, nawet komedia romantyczna.
teraz są takie możliwości techniczne (o czym pisze kolega wyżej), że można by zrobić czarujący wizualnie film na zupełnie dowolny temat.
bo czy jeśli chodzi o komedie w realiach II WŚ i lat 40. musimy wciąż oglądać Franka Dolasa i przygody na Mariensztacie?
dokładnie! o tym samym myślałam. Film w realiach II wś, ale o zwykłych ludziach.
Szkoła, książki, telewizja, wszyscy utrwalają nam w głowach wizerunek Polaka heroicznego powstańca tudzież Polaka generała - jednym słowem superbohatera, który oddaje życie za ojczyznę. Oczywiście, nie deprecjonuję wartości takich filmów, na pewno pełnią one istotną rolę w nauczaniu o historii naszego kraju, ale ja osobiście poza hasłami "Bóg Honor Ojczyzna" chciałabym zobaczyć w kinie prawdziwych ludzi z krwi i kości. Takich, z którymi moglibyśmy się utożsamić, a nie traktować jak dobro narodowe, jak jakiś odległy, nieosiągalny ideał niestrudzonego w walce żołnierza. Ja na przykład mam już trochę dość tej sztywnej, podniosłej atmosfery jaką media wytworzyły wokół powstania. Tych wyświechtanych formułek powtarzanych przy okazji każdej rocznicy tamtych wydarzeń, tego podkreślania jaki to był unikat na skalę światową ten nasz zryw narodowy (przy czym, z wiadomych przyczyn, darujmy sobie dyskusję nt. słuszności wybuchu powstania). Chcę tylko powiedzieć, że w moim odczuciu cała II wojna światowa dla nas, Polaków, jest osnuta taką aurą majestatu, patosu, wręcz sztucznej egzaltacji. Boimy się myśli, czy jako ludzie żyjący w XXI wieku, okazalibyśmy się tak samo waleczni jak bohaterowie tamtych dni. I polskie filmy historyczne, których ostatnio jest zatrzęsienie, utrwalają w nas ten kompleks niższości w stosunku do poległych w czasie II wś.
Dlatego teraz przydałby się film o zwykłych ludziach, którzy niekoniecznie brali udział w konspiracji, niekoniecznie biegali z bronią w ręku, niekoniecznie łamali szyfry i szpiegowali. Jak oni sobie radzili w tej rzeczywistości? Jak toczyło się zwykłe życie w wojennej, dajmy na to, Warszawie? Albo na wsi? Można by przemycić w takim filmie sporo smaczków, sporo anegdot, o których się nie mówi, które giną gdzieś wśród pompatycznych haseł, a stanowią niezbite fakty. Nierzadko są one zupełnie inne od naszych wyobrażeń. Na pewno duża część młodych ludzi myśli, że w trakcie okupacji w ogóle życie towarzyskie zamarło, a uczuciowe tym bardziej, bo komu w głowie były wtedy miłostki? Albo, że każdy Niemiec jak tylko zobaczył Polaka to od razu się na niego rzucał, bił, wysyłał do obozu albo po prostu zabijał. A tymczasem z opowieści mojej własnej babci wiem, że istnieli "dobrzy" Niemcy. Na przykład ci stacjonujący na wsi często dawali dzieciom jedzenie. Na pewno nie jeden mit o obu naszych narodach w czasie wojny zostałby w ten sposób obalony. Tylko trzeba trochę poczytać, w szczególności dzienników i innych prywatnych wspomnień, a scenariusz wręcz sam się napisze.
Tylko naturalnie, lepiej trzepać kasę na odmóżdżających komedyjkach zawsze z tym samym schematem, niż trochę ruszyć głową i zatrudnić dobrych, świeżych aktorów :/
umieściłam swój post przed przeczytaniem tego komentarza. zgadzam się w stu procentach! wspomnienia zwykłych ludzi z czasów II wojny, są niesamowite. Po przeczytaniu zapisków mojej babci opowiadających o tamtych czasach przemknęła mi myśl o filmie w tym klimacie, ale potem wróciłam na ziemię i stwierdziłam,że nikt nie podejmie się zrobienia filmu o historiach 'zwykłych ludzi'ani tych z czasów wojny ani tych z wczesnego PRL'u. A szkoda.
Jeszcze pare lat temu praktycznie nie było polskich komedii romantycznych, więc zapewne nadrabiamy straty:)FAKTbrakuje nam filmów prygodowych, czy innych, ale wszystko w swoim czasie , dotąd nikt się nie odważył, ale nikt też parę lat temu nie wierzył, że takie komedie będa zbierały tylu widzów i zarabiały spore pieniądze, może jak sukces odniesie jakiś film przygodowy albo horro, ( choć pora mroku okazała sie klapą) to może skręcimy w innym kierunku i przystopuja też komedie na rzecz tych innych- czas pokaże. Jedno jest pewne nasze kino się rozwija , coraz częściej eksperymentujemy, a skoro nawet Ameryka ściąga horory od Japońskich produkcji, to czemyu my nie możemy brac przykładu z najbardziej kasowego Hollywood.
Poza komediami romantycznymi i filmami historycznymi zapomniałeś wspomnieć o ekranizacjach wielkich dzieł literackich ;D tego też jest sporo. Film słaby... zaśmiałam sie może w dwóch momentach :( Nie rozumiem pani Kuny, która brnie w coraz to gorsze komedie romantyczne... cenie ją, ale ona się tam skończy jeśli nie przerzuci sie na inny gatunek filmu.
Swoją drogą to chciałbyś zobaczyć np. polski musical albo polski film przygodowy? To dopiero byłoby 'coś', więc może lepiej,że ich nie ma ;P
"Swoją drogą to chciałbyś zobaczyć np. polski musical albo polski film przygodowy? To dopiero byłoby 'coś', więc może lepiej,że ich nie ma"
Hmmm, pamiętając historyczne próby mógłby być niezły fun:
Musical:
Pierścień i Róża
Przygodówka:
Klątwa doliny węży - Wilhelmi i Kolberger w szatkach Indiany Dżąsa i wyborna reżyseria Piestraka(polskiego Spielberga:)
Do musicali jeszcze mozna dać "Przygodę z piosenką" i może "Kochajmy syrenki".
A przygodówka?
Choćby "Janosik"! - hit!
Popieram.
A najbardziej wkurzajace jest to jak w polskich filmach ( a w większości komediach romantycznych ;D) są te luksusy w jakie opływają główni bohaterowie! W ogóle stolica ukazana niczym Manhattan :|
Przykłady: przypadek w "Dlaczego nie" i ten cały "ochroniarz" yyy... sorry prezes.
"Nie kłam Kochanie"- mieszkanie na rynku w Krakowie too prawdziwy prestiż.
Powtażająca sie fabuła...no cóż...
I nasz pseudo Brodway! Czy ludzią to tańczenie się kiedyś znudzi?!!
ja nie narzekam. gra pozorów. ;]
Co do komedii romantycznych to się zgadzam, ale z tymi wojennymi filmami to trochę przesadziłeś gohan...
Szczerze powiedziawszy przydałby się w końcu jakiś porządny "noworzytny" polski, wojenny film, na miarę 9 Kompanii, chociażby.
Bez patetycznego, narodowo-katolickiego "pierdnięcia" oczywiście.
Czysta akcja !
Ja też bym chciała zobaczyc polski film który nie jest komedią romantyczną.Nawet wczoraj o tym myślałam. A najbardziej to współczuje aktorom, że cały czas musza grać w tych samych filmach =/
"A najbardziej to współczuje aktorom, że cały czas musza grać w tych samych filmach"
Nie muszą, korzystają jedynie z okazji do łatwego zarobku.
Ja współczuję raczej przyszłym pokoleniom, które oglądać będą te obrazki i zapewne spuentują je uwagami o miałkości i tandecie życia Polaków na początku XXI.
Ostatnio odświeżyłem sobie serial "Dom". Zobaczyłem kawał historii opowiedzianej przez pryzmat spraw zwykłych ludzi, które choć zwykłe właśnie, naprawdę mnie ruszają. Dlaczego? Bo są autentyczne, niczego nie udają, nie serwują prostych recept i nie brzmią fałszywie. Pomijam już udział w tej produkcji aktorów z prawdziwego zdarzenia, a nie pajaców celebrytów, "mistrzów reklamowego przekazu".
a kto wam każe oglądać te komedie?
ja proponuję cofnąć się wstecz i oglądnąć świetny film Chmielewskiego Ewa chce spać, który rzadko kogo nie rozśmieszył.
Te dzisiejsze filmy idą pod publikę tylko. Mowa tutaj oczywiście o komediach
Film z Cybulskim typu "popiół i diament" też przecież nie jest ani o wojnie ani nie jest to romantyczna komedia, a był to dobry film
Przenosząc sie do współczesności to b. dobry film opowiadający o życiu nie koniecznie z bajki jest "33 sceny z życia" "krótki film o zabijaniu", "wszystko będzie dobrze" można jeszcze tak wymieniać...
Ale Polakom prawie nigdy nie pasuje polskie kino bo albo jest za bardzo ponure albo denne. Większość postów przy "33 sceny z życia" było dlaczego ten film jest taki ponury i czemu takie się robi. Jeśli zrobimy jednak tę komedię to jest fabuła beznadziejna itp. itd.
a chyba dobrze, że robimy filmy nie zawsze kończące się happy end'em tak jak w Ameryce, bo to one jednak nas sprowadzają w ten nie zawsze kolorowy świat i dają do myślenia.