Bylam bardzo zdenerwowana, kiedy okazalo sie, ze osoba, z ktora bylam, kupila na ten film bilety, tym bardziej, ze chwile wczesniej trzymalam w reku ulotke i pomyslalam: "Nie chce tego ogladac". Haslo promujace film: "Diabel ubiera sie nie tylko u Prady" to po prostu zenada, tym bardziej, ze "Milosc na wybiegu" nie ma z wskazanym filmem nic wspolnego. Film do przelkniecia, przesiedzenia, obejrzenia i zapewne szybkiego zapomnienia, bo nie ma w tym filmie nic godnego zapamietania (osobiscie bede pamietac tylko dwie sukienki, jakie modelka miala na sobie podczas sesji zdjeciowej). Film faktycznie (jak wczesniej juz ktos pisal na forum) nakrecony chyba dla osob ponizej 16 lat. Wszystko nakrecone z taka lekkoscia; dziewczyna wyprowadza sie z rodzinnego miasta, jedzie do Warszawy, tam mieszka u znajomej rodzicow, z ktora ma kontakt lepszy niz z matka, znajduje prace w kawiarni, zostaje wypatrzona przez kogos na wyzszym stanowisku na potencjalna modelke i nia zostaje. Ale co mnie smieszylo przez caly film to jak ta wielka milosc sie pojawia. Koles robi jej zdjecia, jada za granice, ona pozuje, 10 minut filmu uplywa na pstrykaniu fotek, w tle jakas muzyczka. Ani ze soba nie rozmawiali, gdzies tam tylko sobie biegli i bylo wesolo, ani nie wystapilo miedzy nimi nic takiego, zeby mozna to nazwac chociazby flirtem, co dopiero wielka miloscia (to chyba nawet komedia romantyczna nie jest!), a tu nagle glowna bohaterka pyta, czy z tamta kobieta to on na powaznie. Siedze jak wryta, mysle sobie:"juz?". Tak, juz, juz zakochani w sobie, jak sie okazalo. Wielki romans, zlepek fajnych obrazkow i paru usmiechow i wielka milosc i wielki film od razu. Buziaki, romans, uczucie, seks (znwou "już?"). On chyba sie zakochal ogladajac jej zdjecia, ona nie wiadomo kiedy. Ktos mial pomysl, nie za bardzo wiedzial co z fabula i wcisnal nam wlasnie takie ladne kadry i nic wiecej. Co jeszcze jest zastanawiajace, modelka ma 19 lat, facet z 35 moze i nie jest to zadna przeszkoda. Ona nie wiadomo czy jest madra, czy ulozona czy nie, bo bohaterki nie poznajemy w filmie tak naprawde wcale i wiaze sie z facetem starszym o tyle, ktoremu jej wiek takze nie przeszkadza. Biorac pod uwage fakt, ze film zostl nakrecony dla mlodszej czesci publicznosci, takie tresci moga byc deprawujace. I jeszcze ta niesamowita latwosc we wszystkim: super debiut, wielka kasa, ogromne szczescie, mega wycieczki, szybkie samochody, drogi alkohol. Jak osoby pracujace nad filmem tak chcieli sie zblizyc do zachodniego wzorca, to mogli popracowac nad akcentem aktorow, bo "YSL" Gorczycy, czy zwykle "of course" Karolaka wzbudzilo we mnie smiech. Obsada, przejawiajaca sie we wszystkich polskich filmach w nastepnej produkcji, tez nie byla dobrym pomyslem, ale skoro "Milosc na wybiegu" zostal nakrecony tylko "tak o", to rozumiem. Lansowanie Malinowskiej i Zienia gleboko nie na miejscu, jak dla mnie. Marcin Dorocinski-seksownie, Grabowska-ladnie, Gorczyca-to nie to.
Dziś byłam na tym w kinie, jakoś szczególnie tego nie planowała, ale padł pomysł więc się wybrała. Wiedziałam, że na ekranie nie zobaczę żadnego ambitnego, pouczającego filmu ale liczyłam jedynie na trochę humoru. Zawiodłam się jak na prawie każdej polskiej komedii. Popieram całkowicie to co napisałaś i tak jak ty zauważyłam znaczną różnice wieku, która dla nikogo nie była problemem. Jedynym plusem był dla mnie Karolak, który jako jedyny mnie rozbawił i jak dla mnie jego akcent miał wzbudzić w nas śmiech. Film faktycznie dla nastolatek, które miały podczas projekcji niezły ubaw.
Pozdrawiam =)
Dria, zgadzam się z wiekszością tego, co powiedziałaś. Myślę jednak, że Gorczycy nie można skreślać, bo po takim filmie niczyich prawdziwych mozliwości aktorskich nie odkryjesz :)