Na pewno nie powinno się od niego zaczynać oglądania Haneke, choć tak zapewne stanie się w wielu przypadkach (nagrody, szeroka dystrybucja). Reżyser skorzystał z wypracowanej wcześniej pozycji, by stworzyć bezkompromisowy, hermetyczny obraz, w którym bardziej gra przekonaniami masowej publiczności, niż mówi jej coś nowego. Mimo to temat zdeterminował film jako festiwalową perłę, co świadczyć może o głodzie elit za odrodzeniem humanistycznych obrazów. Tyle tylko, że w tej formie Haneke zdaje się przemycać zgoła co innego.