ten film to nie kwestia gustu, to kwestia dojrzałości, bez urazy wobec nikogo.
Ten film to ani kwestia gustu, ani dojrzałości, to po prostu kwestia porządnego wypróżnienia się przed seansem. Spora część widowni, łącznie ze mną, miała chyba zaparcie, toteż zachwyt nad tym arcydziełem pozostał w kiszce stolcowej, oczywiście "bez urazu wobec nikogo". "Miłość" to majaczenie niegdyś odważnego artysty (patrz np. "Funny Games", właśnie wersję amerykańską emituje Polsat). Dziadkowi Hanekemu ze względu na wiek należy wybaczyć tę żenującą historyjkę.