Miałem w życiu podobną sytuację gdy dorastałem i gdy trzeba było przygarnąć prababcię w matuzalemowym wieku. Różnica była taka, że fizycznie była ona jak na swój wiek w doskonałej kondycji, poruszała się zupełnie bez problemu, ale poza tym wszystko inne wyglądało tak samo jak w tym filmie od momentu gdy główna bohaterka straciła kontakt z rzeczywistością. Ktoś mógłby pomyśleć, że w związku z tym film bardziej mnie dotknie czy coś, ale absolutnie nic z tych rzeczy. Film jest bardzo przeciętny, dla mnie po prostu pustawy i sprawia wrażenie robionego na siłę, by dogodzić pewnemu typowi pseudointelektualistów. Dlaczego nie szersze grono? Bo do nikogo innego nie trafimy, bo być może wyczerpały się już nam pomysły? Dodam, że "Biała wstążka" tego samego reżysera (i tak samo zarazem i scenarzysty, co ważne) bardzo mi się podobała.
Posłużę się pierwszym lepszym przykładem z wielu:
http://www.filmweb.pl/film/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87-2012-610244/discussion/Jezus+Ma ria,2535800
WIelu ludzi pod takimi filmami może się spuszczać i wmawiać sobie (i innym) jacy to oni inteligentni i wrażliwi nie są, odmiennie od tego nieoświeconego motłochu, który ich otacza, który "nic nie rozumie", i który jest zepsuty "amerykańskim chłamem". Wszystko jeszcze podane w myśl zasady "Słowacki wielkim poetą był", czyli film jest po prostu wielki bo jest. Dodatkowo w tym konkretnym wypadku jeszcze można się powymądrzać jak to ten motłoch "życia nie zna" i nie rozumie, że "takie jest prawdziwe życie". Dla nich 2-minutowe sceny obcinania koron kwiatom, jedzenia, mycia garnków przy włączonym radiu albo łapania gołębia (tu już 5 minut) mają swoją głębię i czar, bo tak chyba wg nich wypada sądzić człowiekowi "na poziomie".
Gdyby ten film był słabszy niż jest, to doskonale wpisałby się w zbiór chłamu zwanego "sztuką nowoczesną", a więc badziewia tworzonego przez beztalencia i pozbawionego jakiegokolwiek piękna, ale dającego pole do popisu wspomnianym pseudointelektualistom. Oni nigdy nie wykażą się docenianiem prawdziwego piękna i prawdziwej sztuki, bo wtedy zbliżyliby się do każdego normalnego człowieka, od którego chcą być lepszymi.
Problem z takimi komentarzami jest jeden - niczym się nie różnią od tych, które (być może słusznie) atakują. Naprawdę nie ma różnicy czy oceniając innych nazwiesz ich motłochem zahipnotyzowanym amerykańskim chłamem czy pseudo-inteligentnymi snobami, którzy masturbują się sztuką nowoczesną opierającą się o 5 minutowe polowanie na gołębia. W jednym i drugim przypadku wygląda to jak wywyższanie się ponad innych i zabija możliwość dialogu. Dialogu, który oparłby się na argumentacji: "czemu ten film jest słaby", "czemu ten film jest wybitny".
I ty tej argumentacji nie przedstawiasz. Przedstawiasz własne odczucia, ale bez kontekstu w postaci listy kiepskich elementów w tym konkretnym filmie.
Zgadzam się z Tobą. Cenię sobie Hannekego jako reżysera, ale ten film wybitny nie jest. W moim odczuciu nudny, przydługawy, nie wnoszący nic do tego, co już wiem. A sceny chociażby mycia garnków rzeczywiście irytujące. Możliwe też, że należę do tej grupy ludzi, którzy nie rozumieją sztuki, jednak ten film byl jakiś pusty i bez polotu, jak by reżyserowi trochę zabrakło pomysłu. Jestem wielbicielem dobrego kina i ogladam naprawdę sporo filmów, mogę się więc uważać za osobę obytą z kinematografią z rożnych stron świata. Potrafię też odróżnić ziarno od plew, choć tutaj wkraczamy już na bardzo subiektywny teren. w moim odbiorze ten film był przeciętny, widzialęm dziesiątki jeśli nie setki lepszych. I nie ma tutaj znaczenia, kto wyreżyserował ten obraz.
No ale Twoja wypowiedź jest pusta - poza inwektywami i atakami na widzów nie przedstawiasz żadnych argumentów za tym dlaczego ten film jest zły.
Ciekawe kto ciebie skrzywdził w przeszłości i wpłynął tym na Twój odbiór rzeczywistości ale ewidentnie wszystko w porządku z Tobą nie jest. Zamiast skoncentrować się na ocenie filmu i poszczególnych jego elementach nie wiedzieć zupełnie czemu skupiasz się na patologicznym hejcie i obrażaniu osób, którym ten film może się hipotetycznie podobać. Wg Ciebie nikomu normalnemu ten film nie może się podobać a wszyscy, którym przypadł on do gustu to pseudointelektualiści, którym dodatkowo na siłę przypisujesz poczucie wyższości i traktowanie wszystkich krytykujących ten film nieoświeconym motłochem. Tak naprawdę tą opinią sam stawiasz siebie na pozycji super intelektualisty, wyroczni i guru, który jest ponad wszystkimi i jego ocena jest jedynie słuszna. Do tego ciągłe obrzydliwe powtarzanie inwektyw...Minęło już parę lat od Twojej wypowiedzi ale mam nadzieję, że w międzyczasie podjąłeś leczenie psychiatryczne lub psychologiczne, żeby skorygować ten narcyzm i nienawiść do wszystkiego co jest odmienne od Twojego poglądu.
To film dla tych, którzy się z takimi rzeczami nie mierzyli, żeby mogli sobie obejrzeć i "się wzruszyć". Ci co to przeżyli nie będą się zachwycać, bo i czym? Ich przykrą codziennością?
Tak, jak żołnierz z PTSD nie będzie oglądał filmów o torturowaniu jeńców, czy były narkoman filmów o waleniu po kablach...
Prawda jest taka, że to zwykły film o zwykłej rzeczy, ale dla większości to odległe - jeszcze.