Nie popieram wyboru Georgesa, za całego serca jestem jemu przeciwna,uważam eutanazję za czyn moralnie zły. Nie będę jednak oceniała postawy bohatera, nie mam do tego prawa - nie ona stanowi o wartości tego filmu i nie może stanowić kryterium jego oceny. W pracy na co dzień stykam się ze śmiercią, chorobą i cierpieniem pacjentów w wieku podeszłym. Widzę czym są schorzenia geriatryczne i z czym się wiążą dla chorych, ich bliskich i opiekunów. Cieszę się,że podejmujący tak trudną tematykę obraz powstał. Film stanowi studium uczuć i emocji związanych z chorobą i odchodzeniem - od zaprzeczenia,lęku i strachu,przez ból i cierpienie. Dla mnie byłby bardziej wartościowy z pominięciem wątku eutanazji, zabrakło mi godnego towarzyszenia Annie do końca w cierpieniu,Georges ostatecznie się poddał - nie mnie go oceniać. Tym bardziej nie odważę się napisać,że nie kochał żony. Widuję często,że bliskim osób chorych często w skrajnych emocjach puszczają nerwy, zachowują się irracjonalnie i skandalicznie. Dla wyjaśnienia zachowania Anny:chorzy po udarach,często w wyniku zmian powstałych w mózgu nie są zdolni do obiektywnej i pełnowymiarowej oceny rzeczywistości - rzekoma "złośliwość" pacjenta nie wynika najczęściej z jego złej woli. Rzeczywistość - trud opieki nad Anną - przerosły Georgesa...Chcąc pozostać wiernym złożonej obietnicy,postąpił źle-nie zawsze oddziały opieki długoterminowej, hospicja i domy opieki są gorszym wyborem. Nie wszystkie rodziny dorosły do opieki nad chorym w domu,nie zawsze jest taka możliwość. To niejednokrotnie są bardzo trudne,dramatyczne wybory... Życzę nam Wszystkim wiele pokory w omawianiu tematów związanych z wiekiem podeszłym, chorobą i śmiercią... Jeszcze jedno: mam nadzieję,że Emmanuelle Riva otrzyma Oskara. Wyrazy uznania dla jej interpretacji roli Anny.
Towarzyszyć w cierpieniu, czy cierpieniu ulżyć. W moim odczuciu jego akt, był aktem miłości.
No i mnie się wydaje, że to jednak nie było ulżenie sobie w trudnej sytuacji opieki nad umierającą żoną, ale ukrócenie jej cierpienia i wegetacji bez godności. Decyzja straszna. Co się z Georgesem dzieje na końcu? Czy to wspólne wyjście nie jest symbolem również jego śmierci?
Romana, mówisz, że nie oceniasz, a oceniasz na każdym jednak kroku. Jeśli światopogląd Georgesa różni się od Twojego, w jego odczuciu z pewnością nie poddał się ostatecznie. Patrzysz na te dramaty w pracy, czy w filmie z boku - i jako osoba postronna, i jako osoba o innym światopoglądzie właśnie. To pobrzmiewa w Twojej wypowiedzi, która mnie trochę razi jakąś taką protekcjonalnością.
Nie oceniam i nie potępiam człowieka, mam jednak prawo wyrazić swoją opinię na temat czyjegoś postępowania, mam także prawo do własnego zdania- "jakaś taka protekcjonalność" to mało precyzyjne określenie... Moja opinia nie jest zgodna z współczesnym-liberalnym spojrzeniem na eutanazję - to nie czyni jej automatycznie protekcjonalną. Poza tym osobiście także byłam w podobnej sytuacji-nie jako osoba "postronna"- to forum nie jest jednak miejscem na tego typu zwierzenia.