Hej,
tak,właśnie miłość...i największa dla niej próba.
Chyba tylko kochająca mocno i dojrzale osoba jest w stanie odnaleźć się w takiej sytuacji ..
Ten film dotyka istoty człowieczeństwa i najgłebszych więzi miedzy ludźmi.
Ja tak to widzę...
a nie zauważyłaś, że on ją po prostu zamordował. Dla mnie to wypełnienie znamion czynu zabronionego z art 148 k.k. To chyba nie jest miłość?!?? Tak mi się wydaje. Mogę się mylić, nie twierdze że postrzegam sprawę prawidłowo. Jeśli uważasz, że się mylę to wytłumacz mi dokładniej dlaczego ten film nosi nazwę miłość, proszę.
hmmm jakoś tak gładko wpisało mi sie to w sytuację miłośc - empatia- wyzwolenie-ulga, że jak to zrobił to mi ulżyło bo zakończyło to całe cierpienie, ból,poniżenie i poczucie beznadziejności tej sytuacji...mówię bardziej z punktu widzenia etyki, że ten czyn dla mnie był jak wybawienie,jak najwieksza dla niej przysługa. Ona miała prośbę o śmierć w oczach od dawna...Z punktu widzenia prawa, jasne - morderstwo...ale tu wchodzimy na inny temat już. Natomiast skrócenie jej męk błoł wyrazem miłości bez dwóch zdań..ja tak to widzę;)
Ok, rozumiem twój punkt widzenia. Tak to postrzegasz, szanuje to. Ja mam jednak inne zdanie na ten temat. Dla mnie zabójstwo to zabójstwo. Nie wiadomo czego ona chciała bo nie mogła już mówić. Jej "mowa ciała" wskazywała na prośbę - zabij mnie! - nie wydaje mi się. Raczej wszyscy chcą żyć, a szczególnie wtedy, gdy widzą koniec. Sam byłem w sytuacji zagrożenia podczas pożaru na dworcu autobusowym w Warszawie, wiem co mówię, doświadczyłem tego. Według mnie to nie był przejaw miłości z jego strony. Jak nie dawał rady, co jest absolutnie zrozumiałe (i tak bardzo długo wytrzymał, pewnie dłużej niż ja bym wytrzymał), to stanowczo nie powinien był tego robić co zrobił. Powinien poszukać pomocy, choćby w dodatkowym personelu, i jednocześnie pomocy psychologa, pomocy rodziny, przyjaciół, jakieś fundacji, cokolwiek. Miał córkę mógł jej powiedzieć o co chodzi. poza tym to francja, a nie polska gdzie na ludzi starszych nie ma pieniędzy. To żaden wstyd przyznać się do tego że się już nie daje rady, żaden. Tak to postrzegam.
Ja na to patrze z punktu widzenia więzi miedzy ludźmi właśnie i tego, że jeśli kogoś kochasz i jesteś z nim blisko to z nim współodczuwasz ....jeśli ten ktoś cierpi, to i Ty cierpisz z nim. On chciał jej ulżyć moim zdaniem a że sam miał dosyć to fakt..ale głownie nie mógł znieść jej cierpienia, zauważ, że udusił ją zaraz po tym jak jeczała od dłuższego czasu z bólu...to dośc wymowne nie uważasz? Nie zabił jej we śnie czy innej sytuacji zrobił to zaraz po tym jak przez kilka godzin jeczała z bólu. Ja tak to odczytałam. Nie dałoby nic to że on przestałby się nią zajmować bo takie propozycje były tylko nie o to tu chodziło...tu chodziło właśnie o miłośc, o więź między nimi i o to że chcial być z nią do końca. Co innego jak zdarza się wypadek ale wtedy chcesz przezyc jasne tylko nie masz wizji że to życie potem bedzie wegetacją pełna bólu i poniżeń. Myślę, że tylko ludzie którzy żyją w hospicjach potrafią powiedzieć co się wtedy czuje i myślę, że przy świadomości że ich jakośc i komfort życia już nigdy sie nie polepszy większośc z nich tez chcialaby juz to zakonczyc...bo to nie jest życie to jest tylko dogorywanie i kolejne dni cierpienia. Natomiast oczywiscie kwestia jest inna kto ma o tym zadecydowac jesli oni sami np nie mogą bosa w takim stanie jak ona...to jest kwestia otwarta...
Na ból są leki przeciw bólowe. No nie wiem. Jam mam swoje racje a ty masz swoje racje. Nie wiem kto ma do końca racje :) Nie twierdze, że słuszność jest po mojej stronie, po prostu nie wiem kto lepiej z nas ocenia całą sprawę.
Na pewno nadal uważam, że tytuł filmu nasuwa poważne wątpliwości.
Oj będąc w takim stanie, chciałabym zeby ktoś mnie dobił z miłości. Zabójstwo odbietam tak, ze ta druga strona chce żyć.
Dokładnie!!! Ja też :) Kwestia odbioru i interpretacji. Każdy ma swoją wizję miłości:) Ale myślę, że dopóki nie jesteśmy w takiej sytuacji to możemy sobie gdybać...i oby na gdybaniu się skończyło czego Wam i sobie życzę;)
"Na ból są leki przeciw bólowe"- żartujesz, prawda? Choć Twoja wypowiedź jest tu od dość dawna, to jednak nie mogłam przejść koło niej obojętnie. Nie zrozumie dobrze tego filmu ten, kto nie opiekował się taką osobą. Ja opiekowałam się osobą chorą na Alzheimera.
Na początku choroby nie widać zmian. Potem taka osoba cię nie poznaje, ma do ciebie wrogie nastawienie, klnie w twojej obecności, nie poznaje bliskich osób. Szarpie się z tobą bo chce wyjść z domu w środku nocy. Ale ty powiesz, że przecież są leki uspokajające/nasenne. Oczywiście, że są ale psychiatra powie ci że one osłabiają i otępiają i przez co z taką osobą jest też osłabiony kontakt. Z biegiem czasu osoba słabnie. Ledwo chodzi, potem jeździ na wózku, nie jest w stanie sama zjeść. Starasz się nakarmić, napoić. Nic z tego bo taka osoba wypluje wszystko na ciebie. I gdy już nie masz siły, gdy płaczesz z bezsilności w kącie to i tak nie oddasz jej do zakładu bo wiesz, że ty dopilnujesz lepiej żeby zjadła, napiła się. Żeby była umyta, czysto ubrana. Żeby miała komfort taki, jaki w tej sytuacji może mieć. Żeby nikt się nie znęcał, żeby nie była z obcymi sama, samotna. Potem, gdy już taka osoba nie ma siły i jest przykuta do łóżka zaczyna się problem z odleżynami, ranami. Trzeba wdrożyć specjalną pielęgnację ciała. I mimo tego wszystkiego nic na tobie nie robi takiego wrażenia, jak twarz takiej osoby. Trwający od dłuższego czasu grymas cierpienia fizycznego i psychicznego, na które nie ma leków uśmierzających bądź są już za słabe. Całe dnie i noce słyszysz jęki, aż pewnego dnia następuje cisza. I oczy które kiedyś patrzyły na ciebie z miłością są zimne, już więcej na ciebie nie spojrzą. Więc nie waż się oceniać ludzi.
A ty myślisz, że wszyscy ludzie są tacy sami? Tacy jak Ty? I tak jak postąpiłbyś Ty, tak powinien postąpić on? Śmiesznie się to wszystko czyta... Tyle postów użytkowników, ze to nie miłość, ze to morderstwo, że nie powinien tak robić... (?) A dlaczego nie? Każdy inaczej postrzega życie, prawdziwą miłość... Nie mów mu co "powinien", bo każdy człowiek kieruje się czymś innym, co innego jest dla niego ważne i każdy inaczej kocha. Reżyser przedstawił takie pojęcie miłości, a wszyscy krytycy tego filmu nie potrafią tego zrozumieć i wymyślają "prawidłowy" scenariusz tego filmu... hm..prawidłowy...pojęcie względne. Nakręćcie swój film o miłości. Zobaczymy ile ludzi się waszym spojrzeniem zgodzi. Tylko uważajcie, żeby nie wyszła kolejna mdła komedia romantyczna, bo takich na pęczki.
P.S. Nie wiadomo co siedziałoby w Tobie w takiej sytuacji życiowej. "Nie mów mi jak mam żyć, bo za mnie nie umrzesz."
Pozdrawiam:)
a ty skąd wiesz jaki ja jestem? odpowiedz sobie na jedno pytanie. Czy chciałabyś być w skórze tej kobiety?
nie wiem jaki jesteś, ale to chyba nie jest istotne? zadałam tylko pytanie czy myślisz, że każdy jest taki jak Ty. Wiele razy rozmawiałam z chorą świętej pamięci prababcią i nie raz mówiła, że co to za życie...tylko leży.. że męczy ją to. Może i młody człowiek w chwili zagrożenia życia naprawdę chce żyć, ale myślę, że starsze, zmęczone takim życiem osoby wolą i nie boją się wtedy odejść. Kto chciałby być w skórze tak chorej osoby? Oczywiście, że nie. Co nie znaczy, że postąpił żle.
Ja tylko chcę dopowiedzieć (przepraszam jeśli moja wypowiedź będzie naszpikowana emocjami), że stary dziad zamiast się obrażać na jedną z pielęgniarek i dusić żonę mógł okazać trochę pokory i serca.
To bardzo proste, postaram się to wytłumaczyć w jak najprostszy sposób otóż:
"Amour" w języku francuskim, którym posługują się Francuzi i Afrykańczycy z dawnych koloni, w języku polskim, którym posługują się tylko Polacy, znaczy "miłość".
Twoje wypowiedzi są żenujące koleś. Wytłumaczę ci jeszcze jedno, film to nie rzeczywistość. Trintignant nie zabił Rivy naprawdę, to się stało tylko w filmie.
koleś, ty czytać nie umiesz. nauczyć się czytać czyjeś wypowiedzi ze zrozumieniem, zamiast jakieś pierdoły mi pisać co to znaczy literalnie słowo "amour". płytki jesteś i płytkie są twoje wypowiedzi. finish
tytuł: "tytuł filmu jest prawidłowy? Miłość? "
treść: "Nie rozumiem tego. Proszę o wyjaśnienie."
Przeczytałem resztę twoich wypocin i doszedłem do wniosku, że naprawdę nie rozumiesz skąd taki tytuł. Nie wiem czy jesteś krawężnikiem, czy izolujesz się od ludzi, ale ten film to więcej niż uduszenie żony poduszką. Nie udało ci się zauważyć relacji między głównymi bohaterami. Co jest dziwne jak na film w którym występuje troje aktorów.
" Nie wiadomo czego ona chciała bo nie mogła już mówić." - biorąc pod uwagę wiek córki można dość prosto dojść do wniosku, że główne postaci były małżeństwem od dekad. Jeśli spędzasz z kimś kilkadziesiąt lat na kilkudziesięciu metrach kwadratowych to raczej nie musisz już wiele mówić.
" Raczej wszyscy chcą żyć..." - skąd w takim razie debata o dobrowolnej eutanazji? Istnieje jeszcze taki termin jak "samobójstwo".
"..., a szczególnie wtedy, gdy widzą koniec. Sam byłem w sytuacji zagrożenia podczas pożaru na dworcu autobusowym w Warszawie, wiem co mówię, doświadczyłem tego." - wrzuć na fejsa może ktoś polubi. Czy miałeś wtedy 85 lat, ogień parzył cię tak, że chciało ci się wymiotować z bólu?
"To żaden wstyd przyznać się do tego że się już nie daje rady, żaden. Tak to postrzegam." - istnieją ludzie dla których jest. Kiedyś ludzie szanowali coś takiego jak duma.
"Na ból są leki przeciw bólowe." - to jest żart?
"No nie wiem." - no nie wiesz.
"Jam mam swoje racje a ty masz swoje racje." - zaś Haneke i jego bohaterowie mają swoje rację, które w tym wypadku są jedynymi słusznymi.