Film spostrzegłam przypadkiem i postawiłam widocznie za dużą poprzeczkę, bo film zahaczył o nią już w połowie. Nie będę obiektywna. Główny bohater mógłby grać niemego aktora, wiele razy miałam ochotę dopowiedzieć coś za niego, niż oglądać próby dukania. Oglądamy nieporadnego mężczyznę, który jest wpatrzony w Tautou jak obrazek i mało brakuje, żeby wybudował jej ołtarz. Dla mnie jest to dość irytujące, ale to już co i dla kogo. Główna aktorka, no cóż... nie wiem czy wypowiem się o niej negatywnie czy pozytywnie, ale jedno jest pewne- u mnie budziła litość i jakiś rodzaj współczucia. Myślę, że zachwyciła mnie tylko Francja i eleganckie wnętrza. Do sprawdzenia polecam, tak jak i na nudne wieczory, ale niektórzy mogą je zanudzić jeszcze bardziej. Dla fanów dobrego kina nie ma tu nic ciekawego.