Główny Urząd Cenzury ostrzega, że poniższy tekst zawiera pewne SPOILERy.
Nie wiem skąd się u Nas to wzięło, ale generalnie panuje u Nas mit, że wszystko co rysunkowe (filmy animowane czy komiksy) to tylko rzeczy dla dzieci. Tym bardziej bulwersuje South Park, w którym często przegina się pałę, w sposób znacznie dalszy od "normalnych filmów dla dorosłych". Na ten cały obraz składa się kilka aspektów.
1) Już sam tytuł to gra słów. Oczywiście w Polsce niezrozumiała do końca. Można by tu przetłumaczyć go na Południowy Park: Większy, dłuższy & ... No właśnie o ile wcześniejsze wyrazy nie sprawiają raczej kłopoty (pomijam sensowność tłumaczenia South Park) to słowo Uncut jest bardzo ciekawe. W sumie łatwo to przetłumaczyć na Nieocenzurowany. No i wszystko gra. Ale w oryginale jest tu jeszcze gra słów. Bo Uncut także znaczy Nieobrzezany. U nas byłby to odrazu jakiś antysemicki dowcip. A tymczasem nie uświadamia się Nam jednej rzeczy. A mianowicie w USA 80-90% mężczyzn jest obrzezanych, i nie z powodów religijnych, ale takzwanych względów higienicznych. No i jest to często także powód do żartów, w dodatku bliskich poziomowi żartów w South Park.
2) Oburza Nas także to jakim językiem posługują się małe dzieci. No sorry, ale tak na prawdę czasami jednak zastanawiam się, czy aby na pewno rzeczywistość nie dogania tej fikcji. Ale nie o tym. Mianowicie, dzieci w sumie zachowują się tak jak ich idole "Terrence i Phillip", bohaterowie serialu i filmu. W sumie klną i puszczają bąki. Dzieciaki robią to samo. A to, że jest to tak "ostro" to tylko poto by podkreślić alegorię, o wpływie środków masowego przekazu na dzieci. Chociaż myślę, że raczej jest to skótek uboczny, gdyż jest to generalnie pastiż na wszystko.
3) Gratka dla postmodernistów. Mamy tu wyjątkowo modernistyczny obraz Szatana, który cierpi, który kocha (faceta, a w dodatku Saddama H.), który pragnie ciepła (nie piekielnego), uczucia, a w zamian dostaje tylko seks.
4) Surrealizm i chaos. Tu nie ma reguł znanych z normalnego świata. Regułą jest natomiast to, że ginie Kenny. Wiele rzeczy które się tu dzieje, jest jak najbardziej absurdalne jak tylko może być.
5) Serial. Heh i tu się okazuje, że film jest trochę bardziej stonowany niż serial. Kenny mówi wyraźniej, w sumie wszyscy jakby mniej klną, a miejscamy dostajemy musical.
6) No i mój ulubiony aspekt. A mianowicie "Gwiezdne Wojny". W sumie zaczyna się niewinnie, cytatem z Jar Jara - "Yousa people gona die?". No a potem dostajemy scenkę ala "Powrót Jedi", w której Szatan robi za Vadera i zabija Saddama, ratując świat....