PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1070}

Twin Peaks: Ogniu krocz ze mną

Twin Peaks: Fire Walk with Me
1992
7,4 50 tys. ocen
7,4 10 1 50231
7,0 45 krytyków
Twin Peaks: Ogniu krocz ze mną
powrót do forum filmu Miasteczko Twin Peaks. Ogniu krocz za mną.

Krukcenzja

ocenił(a) film na 6

Po naprawdę bardzo długiej przerwie powróciłam do miasteczka Twin Peaks. Tym razem miałam okazję zapoznać się z „Twin Peaks: Ogniu krocz ze mną”, czyli filmowym prequelem słynnego serialu. Czy tytuł ten jest godny uwagi i jak wypada w porównaniu z dwoma sezonami „Miasteczka Twin Peaks”?

W okolicy Twin Peaks zamordowana zostaje Teresa Banks. W trakcie śledztwa usiłującego rozwikłać tę sprawę znika jeden ze śledczych. Równolegle z tym jedną uczennic liceum nocami nawiedza nieznany, przerażający mężczyzna. Pomiędzy koszmarami, zjawami z innego wymiaru i uzależnieniem od kokainy Laura Palmer pogrąża się w coraz większej rozpaczy.

Nie jestem zdania, że ta opowieść jest ciekawsza od przedstawionej w serialu. Bez wątpienia uzupełnia ona wiele ważnych informacji, jednak w sytuacji, gdy wie się już większość – klimat tajemnicy ulatuje w tempie wykładniczym. Może i mamy tu narastające przerażenie Laury, jej próby odzyskania jakiejkolwiek nadziei, stopniowo traconą wolę dalszej walki, pogrążenie w chaosie samozagłady… Tylko to wszystko jest wtórne. „Miasteczko Twin Peaks” dostatecznie dobrze odzwierciedlało terror, z jakim zmierzyła się nastolatka. „Ogniu krocz ze mną” już wyłącznie zdziera szaty z tego, co najbardziej osobiste, eksponując Laurę ponownie na pożarcie – tym razem przez samego widza. Nie uważam, by było to potrzebne, bo zamysł szybko robi się tani, niemal ekshibicjonistyczny. Ekspozycja traumy na pokaz budzi niesmak, tym większy, że tytuł miejscami zwyczajnie nuży i nie dokłada zbyt wielu klocków do tajemniczej natury czerwonego pokoju.

Realizacyjnie możemy mówić o utrzymaniu poziomu serialowego. Zdjęcia nie wprowadzają nic nowego, w tło wplecione zostają ponownie dobrze znane melodie, te same twarze (z jednym wyjątkiem) kolejny raz wcielają się w bohaterów sennego Twin Peaks. Jest więc bez zaskoczeń, jednak ze względu na wtórność, osiąga to wszystko nieco słabszy efekt.

„Twin Peaks – Ogniu krocz ze mną” jest w zasadzie prequelem, który nie był do końca potrzebny. Trudno go przy tym oceniać jako osobne dzieło, bo nie prezentuje się wówczas zbyt dobrze. Moim zdaniem, to raczej pozycja nieobowiązkowa – ode mnie otrzymuje ocenę 6/10.