Wszystko fajnie, ale nie macie wrażenia, że oparcie filmu kryminalnego o historię, która została już rozwiązana w serialu jest totalnym nonsensem? Skoro wiadomo, że za wszystkim stoi Bob w ciele Lelanda to po cholerę odgrzewać tego kotleta pokazując jak to dokładnie było? Oczywiście popatrzeć na cycunie jeszcze ciepłej Laury Palmer zawsze przyjemnie, ale nie na tyle, żeby oceniać film na więcej niż 5/10. Klimat Lyncha też tu bardzo smaczny, no ale niestety jak musztarda po obiedzie!
Film łami schemat i fajnie. Fanów serialu interesuje także to co się działo przed rozpoczęciem serialu.
"ten kotlet" to po pierwsze ,a tego kotleta którego opisałeś jest świadectwem brakiem kaszy kinua w Twojej wypowiedzi :)
Właśnie, zabójcą był Bob w ciele Leland - to wiemy; ale nadal nie wiemy kim jest Bob i jaki ma związek z agentem Cooperem :)
Dla mnie fajne jest to, co się dzieje do zniknięcia agenta Desmonda. Cała reszta jest po prostu nudna i źle nakręcona. Ale generalnie mamy podobne zdanie. Pomijając pierwszy etap filmu, to reszta to tylko cyce Laury Palmer.
Co jest źle nakręcone? Film jest świetnie nakręcony, klimat tego filmu jest absolutnie genialny . Ścieżka dźwiękowa to majsterszyk, sceny zapadające w pamięć i powodujące gęsią skórkę. Jeden z lepszych filmów, o ile nie najlepszy ukazujący molestowanie seksualne, prawdziwy, szczery. Twin Peaks to był zawsze koszmar i dramat Laury Palmer, a nie pierdoły w postaci przygód Coopera i ciasteczek i kawusi które rozmyły główny wątek tego uniwersum. Ten film był bardzo potrzebny. Absolutna perełka, która bije oryginalny mocno nie równy serial na łeb i na szyje
Dobra dobra, przecież każdy ma prawo do swojego osądu tak? Tobie się podobał, mi w sumie też o czym świadczy moja ocena. Niemniej, wolę klimat serialu.