Film wg mnie lezy przez glowna role. Laura, a raczej grajaca ja aktorna, ma wyrazne problemy ze scenami emocjonalnymi - tylko dwie twiarze - rozpacz i radosc, nic poza tym. Ogladalem takze "Matke Noc", zreszta rewelacyjne kino i tam takze bylo podobnie. Z przykroscia musze to napisac, ale bledem bylo obsadzenie tej osoby w tej roli, szczegolnie, ze musiala udawac nastolatke majac 25 lat. Nie wiem kto wpadl na tak absurdalny pomysl, aby z doroslej kobiety robic podlotka, ale efekt jest fatalny. A sam film poza tym? Poszarpany. Tak jakby ktos mial materialu na 5 godzin i musial wyciac z tego tylko 2.
Mnie też irytowała ta kobieta od samego początku jak się pojawiła na ekranie, prawie mi zepsuła cały seans. Niedobrana była jakaś taka, wyglądała strasznie pospolicie i staro nawet jak na te swoje 25 lat, trudno mi było uwierzyć, że ma takie powodzenie u mężczyzn. To, że w amerykańskich filmach nastolatki grane są przez starsze aktorki, nieraz i po trzydziestce to znana patologia, ale tutaj wybitnie mi to nie pasowało. Pozostaje wierzyć, że to było zamierzone i zgodne z wizją reżysera, z którą nie będę dyskutował.
W niewielu filmach nastolatków grają nastoletni aktorzy (szczególnie polecam "Naciągaczy", gdzie dwudziestoczteroletnia Lohman grała czternastolatkę). No i jak mogli nie obsadzić Sheryl Lee w roli Laury Palmer, skoro użyczyła jej twarzy w serialu? Też niezbyt mi się w tym filmie podobała, ale nie wyobrażam sobie, by zmienili aktorkę, skoro serial jednoznacznie kojarzy się z jej zdjęciem.