... a narazie przyznaje, że film aż żyje Lynchem, chociaż zdecydowanie bardziej w pierwszych 3/4 filmu. Zakończenie mnie troche rozczarowało swoją prostotą. Ten film jest jakby zapowiedzią tego co później Lynch wyłowi ze swojego morza pomysłów - mam tu na myśli Zagubioną autostradę czy Mulholland Drive. W "Ogniu krocz ze mną" mamy do czynienia ze stałymi elementami Lynchowskiej "mrocznej" tworczości: kobiety (blondynka i brunetka), scenariusz, w którym akcja ze świata realnego przeplata się ze snem, koszmarem, a my nie jesteśmy w stanie ich rozdzielić; symbolizm - człowiek w białej masce czy ogromna precyzja jesli w grę wchodzą przedmioty (obraz z czerwonymi drzwiami, pamiętnik) i oczywiście mroczność :))) (sceny z bezimiennym facetem wchodzącym przez okno do sypialni są przerażające mimo, że nas nie zaskakują i atakują - ach ta podświadomość :))) Podsumowując: pozytywne przyjęcie. Niestety nie oglądałem serialu i nie moge miec do niego porównania, ale moze kiedyś...