PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1070}

Twin Peaks: Ogniu krocz ze mną

Twin Peaks: Fire Walk with Me
1992
7,4 50 tys. ocen
7,4 10 1 50231
7,0 45 krytyków
Twin Peaks: Ogniu krocz ze mną
powrót do forum filmu Miasteczko Twin Peaks. Ogniu krocz za mną.

Po raz pierwszy w życiu nie umiem odczytać filmu. O Lynchu słyszałem wiele, o Twin Peaks jeszcze więcej, tak więc gdy tylko zobaczyłem filmik w kiosku od razu wyłożyłem kasę i dawaj przed telewizorek. Ze wcześniej zebranych informacji wiedziałem, że trzeba spodziewać się kina raczej psychodelicznego, symbolicznego, ale to, co otrzymałem przeszło moje wszelkie oczekiwania.
Powiem tak- film sam w sobie nie jest z pewnością przecznaczony dla wszystkich grup odbiorców. Nie każdego bawi kino nastroju, gdzie symbolika ma ogromne znaczenie. Jednak mnie nie bawei również, gdy symbolika odgrywa tylko i wyłącznie pierwsze skrzypce, zalewa cały bieg wydarzeń, a w większości jest po prostu sałobo, jeśli w ogóle nieczytelna. Oglądając "Twin Peaks" miałem wrażenie, jakbym spoglądał na skomplikowany wzór matematyczny z lekkim podszeptem geniusza u boku- całość wydaje się stosem nic nieznaczących liczb, które tylko miejscami oddają nikłą prawidłowość i albo ja jestem za głupi, by to wszystko pojąć, albo najzwyczajniej w świecie- całość nie ma sensu. I nie zrozumcie mnie źle- bardzo lubię bawić się w odczytywanie symboli czy szukanie podwójnego dna w flimach, ale gdy widzę białego konia pojawiającego się w pokoju, by za chwilę zniknąć, to po prostu... dębieję i pytam "Co do...?".
Jeśli natomiast odrzucić całość owej symboliki i ukrytych znaczeń i skupić się tylko na warstwie fabularnej, dostajemy typową, niczym nie zskakującą historyjkę spod hasła "Bo każdy z nas ma dwa oblicza". Nie można oczywiście pominąć całej metafizycznej otoczki spowijającej miasteczko- ta dla przeciętnego zjadacza chleba (kłaniam się;) ) może być jeszcze na tyle ciekawa, że można ją w różnoraki sposób interpretować. Wiem, że "Twin Peaks" jest tworem nieco wcześniejszym, ale oglądając całość miasteczka i śmiesznego karła, który zdaje się trzymać wszystko na smyczy i kierować wydarzeniami na myśl nasuwało mi się "Silent Hill";) Coś w stylu miejsca, gdzie człowiek odpokutowuje za swoje grzechy.
Jednak nadal cała reszta jak dla mnie tonie we mgle. Może (na pewno) spowodowane jest to fatem, iż nie oglądałem serialu, dlatego mam prośbę do wiernych fanów- postarajcie się zarysować mi mniej więcej fabułę serialu i powiedzcie, jak odnosi się do filmu. I przede wszystkim... o co w tym wszystkim chodzi? Czym jest tak naprawdę Twin Peaks?
P.S. Sorry za ignorancję; sam nie lubię tego typu pytań, ale po prostu nurtuje mnie ta cała sprawa;)

ocenił(a) film na 10
Damnit

Widzę że Charles zabrał się za Lyncha :)
Problem polega na tym że tam gdzie się kończy akcja filmu tam zaczyna się akcja serialu i prawdopodobnie gdybym ja obejrzał najpierw "Twin Peaks: Ogniu krocz ze mną " to też bym się zniechęcił do serialu i do Lyncha,całe szczęście ja obejrzałem to w takiej kolejności w jakiej Lynch to nakręcił :)
Ogólnie film jest dużo słabszy od serialu,nie ma tego klimatu,nie ma w tym filmie wielu ciekawych postaci które z nie wiadomych dla mnie powodów Lynch wyciął podczas montażu filmu :(
Agent Cooper w tym filmie jest jakiś niemrawy a Laura Palmer jakaś brzydsza (dałbym sobie głowę uciąć że w serialu była ładniejsza :D ) ale najbardziej gryzie mnie w tym filmie to że Donny Hayward nie gra Lara Flynn Boyle :(
Wyrzuciłem z siebie wszystko to co mnie w tym filmie boli a teraz to co mi się podoba :)
Epizodyczna rola Kiefera Sutherlanda (Jack Bauer przeprowadzający sekcje zwłok :D )
Muzyka jak zawsze świetna,fragment kiedy pierwszy raz widzimy Laurę Palmer to główny motyw muzyczny serialu :) i na całe szczęście Bob przeraża jak dawniej :D
Ale przejdźmy do rzeczy.
Jak już mówiłem serial jest dużo lepszy od tego filmu,w serialu była duża dawka humoru której w filmie również zabrakło :(
W serialu głównym pytaniem było kto zabił Laurę Palmer ale skoro obejrzałeś ten film to już znasz odpowiedź na to pytanie :( ale na szczęście nie to jest w tym serialu najważniejsze.
Jeśli kiedyś będziesz miał okazję obejrzeć serial to gorąco polecam :)
A jeśli chodzi o filmy Lyncha to polecam "Mulholland Drive" Jeśli ten film ci się nie spodoba to chyba powinieneś sobie odpuścić Lyncha :)

ocenił(a) film na 10
Damnit

A najlepiej będzie jeśli zajrzysz tutaj:http://www.david-lynch.s topklatka.pl/tv/tp/tpfaqg.html (ogólne informacje o TP :) )

marcinno

nie ma mowy żeby serial był lepszy od filmu :)
twin peaks: fwwm to film z nastawieniem na atmosferę i mało który film może wywołać tak intensywne emocje. w tym filmie napięcie jest budowane w miejscach gdzie nikt go się nie spodziewa (np. rozmowa dwóch agentów z dozorcą w przyczepie). sama historia w istocie jest dość prosta, pokazuje historię dziewczyny molestowanej przez własnego ojca. "Bo każdy z nas ma dwa oblicza" to motyw raczej przeplatający się przez całe twin peaks i przez większość filmów lyncha który lubi prawić o dualiźmie, ale ni jak nie można tego zakwalifikować jako morał filmu. symbolizm jest tutaj raczej subtelnym podkładem. gwarantuje że jeżeli ktoś nie ma pojęcia o co chodzi w filmie przed obejrzeniem serialu to po obejrzeniu też dużo nie zrozumie. pojawia się tu sporo elementów o których w serialu nie ma najmniejszej wzmianki np. przeplatający się przez film pierścień. jeżeli chodzi o karła to raczej nie drygował on wszystkimi wydarzeniami tylko krzyzował plany boba aby zjeść więcej kukurydzy :) porównania do silent hill są jak najbardziej błędne. koń zaś był efektem zażycia narkotyków. ja pozostaje przy zdaniu że trudniejsze (w znaczącym stopniu) do zrozumienia dla widza z serialem nieobeznanego mogą być jedynie sceny na których pojawia się dale cooper (ale są one raczej uzupełnieniem serialu niż elementami wplatającymi się w narrację filmu), reszta zaś pozostaje taką samą czarną magią :). niemniej o ile istnieje taka możliwość lepiej obejrzeć film po zakończeniu serialu, ale to z tego względu że wówczas nie koncetrujemy uwagi na tym co ma nastąpić gdyż znamy dalszy przebieg historii, a skupiamy się na tym co się dzieje w danym momencie. i tutaj wychodzi przeogromna nastrojowość filmu. tym samym oglądając film przed serialem możliwe że do docenienia go konieczny będzie ponowny seans (ja sam oglądałem go 3 razy i trudno mi przypomnieć sobie inny film który z każdym kolejnym seansem robi się coraz bardziej interesujący).
dość dziwnym a często przeplatającym się argumentem za wyższością serialu jest "brak specyficznego humoru". dziwi mnie to bo początkowy segment filmu jest nim przesiąknięty, no chyba że komuś bardzo brakuje gapowatego andyego :), zaś dalsza część jest historią tragiczną, takteż nie wiem dlaczego ktoś chce tutaj dowcipkowania.
nie rozumię też narzekań na brak postaci z serialu. nie ma ich tu bo ta historia ich nie dotyczyła. a wpychanie każdego na siłę było by dosyć sztuczne i zapewne dlatego lynch z nich zrezygnował. aktorstwo jest momentami przerysowane, ale to zapewne celowy zabieg mający wzocnić "senną" atmosferę filmu. to samo można powiedzieć o "niemrastwu" coopera, które notabene było uzasadnione niecodziennymi zdarzeniami. ale wracając do prośby karora. serial jest śledztwem dale'a coopera w sprawie śmierci laury. agent copper kieruje się dość niekonwencjonalnymi metodami odnajdując wskazówki w swoich snach. przy okazji odkrywa całą sieć kłamstw którymi miasteczko jest przesiąknięte. kim jest morderca wychodzi na jaw w połowie serialu, gdzie cooper trafia na trop miejsca zwanego czarną chatą...
jeżeli twin peaks: fwwm było dla ciebie zbyt "dziwne" to samo może się tyczyć mulholland dr., takteż lyncha proponowałbym ci poznać od strony "wild at heart" i "blue velvet".

Damnit

Jeżeli nie oglądałeś serialu to napewno nie zrozumiesz tw:fwwm. No chyba, że poczytasz o tym na stronkach poświęconych Lynch'owi... I to właśnie radzę ci zrobić - nawet jeśli uważasz, że symbolika filmu nie jest przejawem arcygeniuszu to i tak muisz najpierw ją zrozumieć, żeby módz w pełni świadomie tak powiedzieć. Ale najważniejsze jest to aby obejrzeć w całości serial, jest imo pod każdym względem lepszy od filmu, więc jeśli się teraz zraziłeś do Twin Peaks to wiedz, że serial zmieni twoje zdanie... tak mi się przynajmniej wydaje ;d

usuniety

kocham ludzi którzy argumentują swoje poglądy :)

d3rp

Pewnie, że w żadnym wypadku nie można oglądać wpierw FWWM a potem serialu!

Damnit

Gówno prawda, oczywiście, że można obejrzeć najpierw FWWM a potem serial, tyle, że jest po prostu duuużo trudniej wszystko to sobie poukładać i zrozumieć dla przykładu to dlaczego karzeł mówi "Jestem ramieniem" albo co oznacza owy biały koń pojawiający sie w pokoju.

kacpersapija

Nie tylko dlatego! Chodzi o to, że jeśli wpierw obejrzysz film, możesz się zniechęcić do serialu i ominie cię wtedy suppper klimat wielu wątków, których niestety w FWWM brakuje. Ludzie sądzą wtedy, że serial będzie tak samo mroczny i odpuszczają sobie. A poza tym już od razu wiesz, kto zabuił Laurę Palmer...

obreb_2

moim zdaniem scena w której karzeł chwyta brakujące ramię jednorękiego jest dosyć wymowna, tym bardziej że na przeciwko nich znajduje się leland i bob. co do konia to z tego co wytyczałem to ma to związek z jakimś slangiem na kokaine....
a tak poza tym ja obejrzałem najpierw serial potem film, chociaż wiedziałem przed rozpoczęciem serialu kto jest mordercą, a i tak mi się podobało. głównie dlatego że to pytanie jest ważne zaledwie przez pół serialu, a i wtedy główną rolę tak naprawdę gra samo śledztwo i jego przebieg, a nie rozwiązanie, bo tak naprawdę po drodze rozbudowuje się wystarczająco niezależnych wątków. takteż moim zdaniem kolejność oglądania filmu i serialu jest dowolna, chociaż jak we wcześniejszym poście napisałem, obejrzenie wpierw serialu pozwala bardziej się skupić na detalach filmu. hm... jakby się zastanowić obejrzenie wpierw filmu, może spowodować, że na końcówce serialu poczujecie się zawiedzeni i odczujecie niedosyt, wszak uzupełnienie do zakończenia znajduje się własnie w filmie.