Jest to także bezapelacyje dzieło sztuki ( przynajmniej dla mnie :) ) ale no cóż nie może sie równać z serialem. całkowicie poważny i mroczny klimacik bez elementów komicznych i czarnego humoru- których nie brakowało w serialu. Film jest baaaaaaaaaardzo dekadencki i jesli masz zły humor lub jestes smutny TO GO NIE OGLĄDAJ!!!! wspaniała muzyka i elementy surrealistyczne ni i to znowu DAVID LYNCH !!! Polecam
Fire, walk with me...
Masz rację, choć tylko w 88%.
Ja kocham ogladać ten film zwłaszcza w tedy, gdy mam doła.
A najbardziej lubię pierwsze 45 minut. Polecam wszystkim miłośnikom psychodelii, surrealizmu i innych fajnych rzeczy.
Powiem tak,film ma elementy lepsze i gorsze,z pierwszej sceny lepszym elementem jest wybijająca się postać skwaszonej pani,jako pastisz kina szpiegowskiego-pomysłowe to nawet...Ale reszta początku raczej mdła,łącznie z Kieferem Sutherlandem-wymoczkiem z...(nawet nieważne)... Ale są chwile kiedy mocniej serducho bije-np. scena kiedy Laura wchodzi do "pustego" domu...I ten złowrogo kręcący się wiatrak pod sufitem.
Film wydaje się być nieco płytszy,pewnej glębi całości dodaje relacja między Jamesem a Laurą...
Szkoda,że o Teresie Banks dowiadujemy się tak niewiele w sumie...Rzeczywiście film nowego dużo co nie wprowadza,z jednym wyjątkiem- ojciec Leland Palmer.Pokazane są bowiem sceny prawdziwego domowego tyraństwa,ze str. zawistnego i podejrzliwego o zdolnościach sadystycznych ojca...
W filmie przydałoby sie tez więcej Kyle MacLachlana,którego pojawienie się na scenie,ożywia akcję-nie wyobrażam sobie tutaj bowiem kogo innego w roli "śledczego" niż jego.
ALe jeden fakt mnie cieszy,że David Lynch na samym końcu dał możliwość Laurze Palmer uwolnienia od cierpień przeszłości(scena z Dale'm Cooperem,opierającym rękę o jej bark).
Na plus można jeszcze zaliczyć pewne,nocne,ujęcie stoków pokrytych jedlicą Douglasa(jeśli dobrze zapamiętałem nazwę;)) oraz sceną z pocz. filmu(w szkole).
Generalnie,jak serial oceniłem na 8/10,to filmowi dałbym notę 6,5/7 (na 10).