Pierwszy raz każdego bohatera można docenić i polubić.
Moimi ulubionymi są Kobra,Beksa i Biedronka.
Szczególnie doceniam Antka Królikowskiego który pomimo swojego trudnego charakteru i bezpodstawnych hejtów (jaką on ma kurde średnią na filmwebie ?) zagrał fantastycznie.
Tomek Schuchardt też bardzo dobrze,zagrał takiego dowódcę.Najbardziej podobała mi się jego modlitwa po śmierci oraz ostatnia scena z jego udziałem.
Biedronka to generalnie wielki plus filmu.Według mnie była o wiele lepsza od Kamy.
A wy jakich bohaterów polubiliście ?
Dopiero co wróciłam z kina.
Jak dla mnie najlepiej wykreowanymi postaciami byli właśnie Kobra i Biedronka.
Stefan po śmierci matki i brata stał się zombie, przez co nie za bardzo mi odpowiadał. To on powinien ratować Alę, a nie na odwrót.
Biedronka - pełna miłości kobieta, która zajmowała się bezużytecznym chłopakiem. Jej determinacja biła z oczu.
Kobra - prawdziwy wojskowy, który wie że Niemcy to nie 100 osób lecz tysiące dobrze uzbrojonych żołnierzy, którzy w 20 min mogą zabić wszystkich. Jego miłość do Beaty była dla mnie lepszym obrazem ówczesnej miłości. Nie każdy jest tak odważny aby zabić swoją ukochaną.
Ta scena z granatem w szpitalu jest jak Powstanie Warszawskie. Powstańcy w istocie mieli do wyboru - walczyć i ginąć z bronią w ręku za Ojczyznę, albo ginąc w dole w wapnem z sowiecką, albo niemiecką kulą w potylicy. A Kobra został dobrze zagrany. Ogólnie, młody reżyser, niedoświadczeni aktorzy i wielki sukces.
mnie tez bardziej interesowal watek tej pary :) zreszta wbrew pozorom i przeslaniu filmu wiekszosc mlodych byla wtedy taka. oni po prostu byli inaczej wychowywani niz to sie robi teraz. stefanow bylo wtedy mniej. ale mysle ze inaczej nie dalo sie podkreslic jak bardzo "oni" byli podobni do "nas"
Para Kobry i Beaty też bardzo mi się podobała. Była intrygująca, poznali się na Powstaniu, wzięli ślub. I myślę, ze tak właśnie ludzie wtedy żyli, bo wiedzieli, że życie mogli stracić w każdej chwili. Dlatego musieli żyć szybko, żeby zrobić wszystko to, czego pragnął, póki skończy im sie na to czas. Wiesz, myślę, że w takiej sytuacji, gdy Kobra wiedział, że jego kobieta zostanie zapewne zgwałcona, sponiewierana i dopiero na końcu zabita, to najlepszą decyzją było odejść razem, w miarę godnie. Wg mnie zrobił jej przysługę.
Postać Stefana podobała mi się, a najbardziej ten jego "zombizm" jak to nazwałaś, czasami wręcz demoniczność. Jest dla mnie symbolem człowieka, który stracił wszystko, nic mu już nie pozostało, jest wrakiem, czasami bardzo apatyczny i wyzwalają się w nim różne instynkty, takie jak chęć zemsty. Stefan nie ratował Alicji myślę, ze dlatego, bo był w głębokim szoku, depresji po śmierci matki i brata. Nie był w stanie myśleć, działać i chyba nawet czekał na śmierć.
"Bezużyteczny" to trochę zbyt ostra ocena ;-) on był przede wszystkim ciężko ranny i w głębokim szoku, jak sama Alicja powiedziała - ledwie chodził. Trudno, żeby w takiej sytuacji wziął "Biedronkę" pod pachę i gnał z nią przez Warszawę przeskakując leje po bombach jak Indiana Jones.
Poza tym, taki schemat "damy w niebezpieczeństwie" został porzucony już w "Kanale" Wajdy, a historia Biedronki i Stefana trochę nawiązuje do wątku Stokrotki i Koraba.
Tak czy inaczej gdybym miała wskazać ulubionych bohaterów, byliby to również Biedronka i Kobra. O ekspresywności Zofii Wichłacz i niezwykłości stworzonej przez nią postaci wiele już napisano, natomiast Tomek Schuchardt jest bardzo charyzmatycznym młodym aktorem i Kobra jako jeden z nielicznych wydawał mi się "tamtejszy" - tzn. wydawał mi się wiarygodny jako młody mężczyzna ukształtowany przez tamte czasy.
Kobra i Beata - wydaje mi się, że w swoich krótkich dwóch-trzech scenach mieli więcej "chemii" niż Biedronka i Stefan przez cały film.
Postacie, których chciałabym zobaczyć więcej: "Beksa" (Królikowski ma akurat dryg do takich ról - patrz "czas Honoru"), "Czarny" z jego "talibańskim" amokiem i "Rogal" (ujął mnie w scenie z Berlingowcem).
Rogal był strasznie nieśmiały,ale w chwili jego śmierci pokazał że był honorowy.Postać wydawała mi się smutną.
Jak dla mnie to Kobra nie tyle oddał przysługę ukochanej,co uchronił siebie i ją od upokorzenia w postaci zabicia przez rudego szwaba. W zamian za to pokazał że "kapitan tonie wraz ze statkiem" i przy okazji zabił szwaba.
Czarny. Prawdziwy twardziel a czarna skórzana kurtka i te dwa niemieckie żelazne krzyże które nosił tylko to podkreślały. Gdyby była to postać historyczna pewnie niezły z niego sk... by był który natłukł sporo niemiaszków.
Nie lubiłem Michała Żurawskiego w dotychczasowych filmach w których go widziałem, wydawał mi się mdłym i nudnym aktorem nie umiejącym grać, tu jednak zagrał rewelacyjnie.
Kobra też był ok.
Brat Stefana, Jaś. Chłopiec w scenie pożegnania jak Stefan mówi, że musi opiekować się teraz mamą jak on się opiekował - płacząc prosi Stefana "nie zostawiaj mnie, proszę nie zostawiaj..." Do tej pory jak pomylę o tym to mam ciary na plecach. Ileż było takich sytuacji, gdzie nie zdążono się pożegnać ze swoimi bliskimi. Stefan z matką się nie pożegnał...