Czy tylko mi wątek miłosny zawarty w tym filmie przypomina wątek z Les Miserables - Nędznicy ?
Nie tylko Tobie. Nawet odrzucone dziewczyny to brunetki "z ulicy", a ukochane to "szlachetnie urodzone" blondynki :). W sumie to znany motyw niechcianej miłości, ale w tym wypadku podejrzanie podobny.
w dodatku bajka, którą blondyna opowiada w szpitalu to wariacja na temat "Castle on a Cloud"... nie mówiąc już o scenie jak brunetka umiera...
Jeszcze tych dwóch gości w tle na wozie w scenie pt "a panowie dokąd? -Do Paryża" ;)
No i zakończenie jak główny bohater jako jedyny przeżywa.
Pierwsze pół godziny filmu i te same odczucia... a myślałam że będzie oryginalnie. Ale widać klasyka, to klasyka - jest wieczna
żeby tylko dowódca tego ich "oddziałku" był postacią bardziej z charakterem i zginął rozstrzelany pod ścianą jako ostatni z nich wszystkich (no, co prawda bez zapijaczonego cynika u boku ale i tak epicko) a nie strzelił sobie w łeb jak ostatnia pipka. To byłoby fajne nawiązanie do klasyki, a nie tylko wątek miłosny.