Bedzie krotko i na temat. Mysle, ze spoleczenstwo, ktore obzera sie hamburgerami posypanymi proszkiem z dzdzownic (aby uzyskac 30% minimum proteiny w "miesie")i popija to elektrolitem do akumulatorow (Coca-cola),nie moglo wydac na swiat, calkiem normalnego tworce tego typowego amerykanskiego kiczu. Sceny sa przekolorowane i ma sie wrazenie, ze pachna tania drogeria. Dialogi sa typowe dla amatorskich teatrzykow na glebokiej prowincji i u pewnych osob powoduja pojawianie sie strumyczkow sliny w kacikach ust. Dzisiaj czuje sie juz lepiej.
Szkoda,ze nie ma punktow ujemnych...