Film jest doskonały, dobra rola Ryan no i genialny Cage. Jednakże nie tylko ich gra, nie tylko świetna muzyka, której warto posłuchać. To jest świetna medytacja nad wyborem, nie decyzją w małej sprawie ale wyborem podstawowym, tym co sie nazywa opcją ostateczną. Nie jest to moze kwestia opcji ostatecznej w scisłym sensie, lecz jej metafora. Mimo, ze film moze wydawac sie niektórym być wbrew prądowi katolicyzmu, mi wydaje sie akceptowac głowne przesłanie chzreścijanstwa, jaki jest miłość do drugiego człowieka, bezinteresowna., i okupiona ofiarą. Bo taką ofiarą jest "upadek" anioła, którego gra Cage. Ten wyraz ofiary wzmocniony jest, być moze w niezamierzony sposób, przez czas w jakim sie to dzieje, widz ma wrazenie niespełnienia, wydaje mu sie,z e rzecz dzieje sie zbyt szybko. I to jest dobra metafora kruchości naszego zycia, dobra którego pragniemy. Ale ostateczne pzresłąnie nie jest buddyjskim zrezygnowaniem, lecz pełnym ludzkich uczuc przyjęciem tego co sie wydarzyło. Doskonałe, do kontemplacji. Klasa.