Dlaczego Miasto Aniołów nie jest fajne?
1. Jeżeli ten film reżyserował Brad Silberling to...
2. Mix fantasy i melodramatu, a jak by dodać jeszcze coś katastroficznego i wojennego to... strach się bać,
3. Film jest ciężko strawny nawet dla wegetarian, nawet Relanium nie pomoże,
4. Miasto Aniołów jest po prostu kiepski,
Ja bym dodała jeszcze to, że obsadzili w nim Nicolasa Cage'a, który snuł się przez cały film z miną zbitego psa i irytująco wiszącą dolną wargą!
Masz rację w pewnym momencie można odnieść wrażenie, że się o nią potknie. Film irytuje od początku do końca, a nawet po obejrzeniu czujemy się jakoś tak niespecjalnie- jak by nas walec przejechał. Czy to jest subiektywne odczucie?
..przesłodzony, tandetny, kiczowaty.. te przymiotniki pasują bezbłędnie do tego filmu jak ten: dobry.. znam mnóstwo filmów które właśnie w ten sposób zwracają na siebie uwagę, nikt nie zaprzeczy ze to patetyczne romansidło, ale pisanie ze film jest nie fajny bo jest kiepski, trochę świadczy o ograniczeniu.. macie zastrzeżenia - dzielcie sie nimi.. niby oklepany temat do bólu, niby przekolorowanie, ale nikt sie tego nie czepi.. chętnie posłucham jakiś świeżych uwag na temat tego filmu.. aha i czepianie sie reżysera.. dobry artysta nawet w 'kupie' nic pięknego nie wyrzeźbi ..w dodatku maszynkę 'film z Hollywood' nakręcają aktorzy i scenariusze.. <PoZdR>
Jakie może być inne określenie dla kiepskiego filmu? "Miasto Aniołów" to film nie fajny- kiepski. Jak można to inaczej napisać? Temat oklepany?! Ten film jest przewidywalny od początku do samiutkiego końca, scenariusz był pisany na kolanie (ciekawiej opisany jest skład zupki chińskiej)więc nie mógł być fajny. Jeżeli film jest "dobry" to zmusza do myślenia, zastanowienia się, czasem nawet utożsamiamy się z bohaterami. Trudno w tym nie fajnym filmie dopatrzyć się czegoś pozytywnego. No może plakat jest fajny. Nic poza tym ten obraz sobą nie reprezentuj.
Btw. Jeżeli dyskusja ma być rzeczowa to nie mów, że jestem "ograniczony".
Nadrobisz braki w temacie to może coś z tej dyskusji wyniknie - scenariusz na pewno nie był pisany na kolanie - ten film to remake "Nieba nad berlinem" ..scenariusz co najwyżej był pocięty i poszatkowany na kolanie:) scenariusz może być pisany nawet na serwetce.. to go nie dyskwalifikuje.. filmy z kiepskim scenariuszem podobają sie ludziom - wiec.. to co w innych jest "zaletą" u Ciebie film pogrąża - zatem nie jest to opinia obiektywna. To jak zdefiniowałeś pojęcie "dobry film" to bzdura - mylisz to z ambitnym kinem.. a "city of angels" nawet nigdy nie próbowało nim być.. zwyczajny obraz próbujący odpowiedzieć na pytanie:"czym jest spełniona miłość" i tyle.. i zacznij sie lepiej zdrowiej odżywiać, bo filmów kiepskich w Twoim pojęciu jest wiele, a cała półka zupek tylko czeka żeby ktoś je przeczytał..
Btw. i soundtrack trochę podtrzymuje ten film na fali.. ;)
Ten film naprawdę NIE był dobry, wzruszający, poruszający, dający do myślenia itp. Film był wręcz nudny, i tak jak ktoś z przedmówców napisał: "Nicolas Cage snuł się przez cały film z miną zbitego psa i irytująco wiszącą dolną wargą." - naprawdę wyglądał jakby był jakiś opóźniony w rozwoju i nie wiedział tak naprawdę kogo gra w tym filmie. Obejrzałem ten film po rekomendacji kolegi, któremu ten film bardzo przypadł do gustu. Mi natomiast film się nie podobał - nie był tragiczny ale też nie był dobry. Jedynym fajnym akcentem była modlitwa w języku polskim, kiedy Seth spadał z dachu.
To tylko moje zdanie.
Pozdrawiam.
Ten film naprawdę NIE był dobry, wzruszający, poruszający, dający do myślenia itp. Film był wręcz nudny, i tak jak ktoś z przedmówców napisał: "Nicolas Cage snuł się przez cały film z miną zbitego psa i irytująco wiszącą dolną wargą." - naprawdę wyglądał jakby był jakiś opóźniony w rozwoju i nie wiedział tak naprawdę kogo gra w tym filmie. Obejrzałem ten film po rekomendacji kolegi, któremu ten film bardzo przypadł do gustu. Mi natomiast film się nie podobał - nie był tragiczny ale też nie był dobry. Jedynym fajnym akcentem była modlitwa w języku polskim, kiedy Seth spadał z dachu.
To tylko moje zdanie.
Pozdrawiam.
Popieram. Film naprawdę NIE był dobry, nie był też ani wzruszający, ani poruszający, ani nawet dający trochę do myślenia. To uczucie pomiędzy Seth'em a Maggie było wyssane znikąd, nie wiem nawet kiedy oni zdążyli się w sobie zakochać. Na domiar złego i nudnego Nicolas Cage, którego bardzo lubię (zwłaszcza po filmie "60 Sekund" i "Lord of War"), tutaj - w "Mieście Aniołów" snuł się po tym mieście (jak ktoś już wcześniej napisał): "[...]przez cały film z miną zbitego psa i irytująco wiszącą dolną wargą." - wyglądał wręcz jakby cierpiał na autyzm i chyba sam do końca nie wiedział co tak naprawdę robi w tym filmie i kogo gra.
Jedynym fajnym motywem w filmie byl polski akcent, kiedy podczas upadku Seth'a było słychać w tle modlitwę w języku polskim.
Weźcie pod uwagę, że to tylko moje zdanie i nie zniechęcajcie się do jego obejrzenia po tym co napisałem, bo Wam może się spodoba.
Pozdrawiam.
Sorry za tyle postów, ale coś chrzanił mi się internet.
Bierzcie pod uwagę ostatniego posta. :)
a moim zdaniem film bardzo dobry. czepiacie się Nicolasa za minę i za wiszącą wargę (lol xD?) a przecież grał Anioła, istotę zagubioną w świecie którego nie rozumie, więc co, miał szczerzyć się od ucha? śmieszni jesteście ;P
w ogóle czy film dobry, czy nie, to ocena subiektywna.
Według mnie to te anioły lepiej orientowały się w świeci śmiertelników. Cage wyglądał jak by mu nie zależało... A co do tego, że krytycy tego filmu są śmieszni , no cóż no body is perfect.
hm, nie zrozumiałeś - po pierwsze, Cage był przecież zakochany, nie wiem, czy ta mina była celowa, ale ja jakoś to zinterpretowałam jako zagubienie. może w tym uczuciu? nie wiem, z resztą, mniejsza z jego miną ;P a po drugie, śmiesznością nazwałam czepianie się tej miny, a nie krytyków, wszak przecież zdanie na temat filmu każdy może mieć swoje ;)
No tak teraz się zgodzę. No wiesz ale "czepiając" się tej miny to on (Cage)tak wygląda przez cały film. A kiedy umiera Meg jak by humor mu się poprawia. Ale ciekawe spostrzeżenie, że może fakt- zakochany i taka miny.
..słuchajcie tego Pana, bo warto - mówiąc krótko: CoA to kastracja względem oryginału :)
Nieprzekonywająca Meg Ryan. z tymi dżulami czy z czymś... Paplała to jak jakiś przeciętny aktorzyna, który nie wie, co właściwie robi... Nicolas Cage ciągle wytrzeszcza oczy i sapie jak pies.
Bo Meg Ryan jest po prostu słabą aktorką, zawsze gra taka samo i nigdy nie przypomina kobiety z krwi i kości, ona jest z plastiku.
zgadzam się. Obejrzałam film sugerując się ocenami i miejscem na liście film web, ale albo mnie się gust wyostrzył, albo film web zaczął gustować w ckliwych romansidłach bez polotu . Uczcie się! Jadąc pojazdem jednośladowym trzeba patrzeć przed siebie, a jadąc pojazdem wielośladowym (tj. tir z drzewem) patrzeć czy nic nie jedzie.