Obładowana ciężarówka, która z reguły wydaje dość głośne dźwięki (oprócz tego nie ma nic co mogłoby ją zgłuszyć) i wolno się rozpędza ; jedzie powolnie ( nawet biorąc pod uwagę zwolnione tempo, jej szybkość nie wydawała się duża), boczną drogą, prostopadle do rowerzystki, która też nie rozwija zawrotnej prędkości, bo to w końcu tylko rower, a droga wydaje się dość płaska... Rezultat ? Jedna z najbardziej absurdalnych filmowych śmierci, jaką widziałem... Zresztą sama śmierć, jak dla mnie była zupełnie niepotrzebna; ot coś na wyciśnięcie łez.
Co do ogólniejszej fabuły to dowiadujemy się, że anioły to właściwie rzecz biorąc, głupiutkie stworzonka, które nie bardzo wiedzą co jest grane; jedynie instynktownie miziają niczym troskliwe misie, kiedy ludzie czują się źle. Oprócz tego, lubią sobie robić, jak ktoś to śmiesznie określił "zebrania zombi", na plaży i na wieżowcach. KIedyś robili tylko o świcie, ale się rozleniwili i teraz robią także o zmierzchu. Ciekawe jak bardzo wzrosła, przez to przestępczość...
PS jak zobaczyłem, flary po tym wypadku; to na serio myślałem, że jakiś demon se urządził na niego zasadzkę. :D