Film ogląda się bardzo przyjemnie chociaz jest raczej smutny i przez większą jego część dominują przygnębiające momenty (i te zapadające w pamięć przeraźliwie smutne oczy Setha, dodam ze przepiękne!, to jednak warto czekać na te krótkie chwile szczęścia, spełnienia i pełnego zachwytu Anioła ziemską kobietą. Wilekie brawa dla Nicolasa Cage'a za tą rolę, odelanie pasował, idealnie pasowal a jego gra i szczegolnie twarz oddająca wszytskie emocje nadawala charakter calemu filmowi. Meg Rayan również świetnie zagrała jednak ja bym widziała kogoś innego w tej roli. Bardzo fajna wizja aniołów (chociaż ja wyobrażam je sobie nieco inaczej jedank nie mialabym nic przeciewko zeby byli nimi przystojni mężczyźni w czrnych płaszczach ;p). Ciekawie ukazane te poranne spotkania aniołów na plaży, piękna sceneria, po prostu zapada w pamięć. Ogólnie historia bez całkowitego happy endu a jednak jej koniec daje nadzieję ;). Na koniec nie mogę nie wspomnieć o piosence która leci na koncu filmu (Alanis Morissette - Uninvited), doskonale pasuje i to właśnie na niej sie popłakałam ;p. Ogólnie film bardzo dobry i wart obejrzenia ja oceniam 8/10.