Wspaniały, wzruszający wyciskacz łez. Cage jako anioł Seth jest cudowny, co prawda nie mogę być tutaj całkiem obiektywna, bo mam na jego punkcie "hopla", ale co tam. Dodatkowo jeszcze Wenders jako reżyser - rewelacja. Film o wielkiej miłości. Ale dlaczego kończy się tak smutno? Dlaczego ona odeszła? Pewnie dlatego, że takie jest życie, a życie to niestety nie jest film, prawda?