Na początku główny bohater robi rzeź z przeciwników. Gdy demony atakują go i jego rodzinę w domu, atakuje jednego z nich tak nieudolnie, jakby nagle stał się zwykłym urzędnikiem. Żeby chociaż trafił na kogoś potężniejszego, to ok. Ale on po prostu rzucił się jak ostatnia sierota, choć przecież na początku zabijał bez problemu. Wiem, że w domu nie miał tasaka, ale przecież umiejętności walki nie stracił. Choć może wytłumaczeniem jest to, że machać tasakiem umiał, ale bez niego był słaby jak dziecko.