Autorzy czerpali garściami z Heat i się z tym nie kryją, a główny bohater nawet w pewnym momencie Gorączkę ogląda (scena z wymianą obligacji na teczkę papierów na terenie opuszczonego kina samochodowego).
Właśnie przez wzorowanie się na Gorączce film jest dobry, szczególnie obok większości dzisiejszych filmów akcji. Jednak do oryginału nie ma co go porównywać.
Jak wzorować sie to na najlepszych.W sumie nic w tym złego,a dzisiaj ciężko o coś oryginalnego,bo wszystko już było.
wiesz, wzorować się też trzeba umieć. A fabuła się trochę różni [nie ma pojedynku przestępcy z gliną]. Największe podobieństwo do Heat to [oprócz napadów na banki] wątek miłosny. Jak to szło? "Nie przywiązuj się do czegoś, czego nie możesz zostawić w 60sekund"?
Oj, dużo więcej by się tego znalazło:
- palenie samochodów i karetek służących za pojazdy pośrednie
- maski hokejowe, udawanie załogi karetki
- SME i M16 zamiast byle klamek
- realistyczne strzelaniny i brak idiotycznie wybuchających samochodów
- dokładny podział ról w trakcie robót
- pojedynek przestępcy z gliną też jest, chociaż oczywiście nie tak wyraźny, ani nie takiej klasy jak w Gorączce - próbują go zarysować szczególnie na samym końcu (wiadomość pod anteną samochodową)
Natomiast wątek miłosny nie jest znowu tak podobny, bo jednak McCauley zostawił swoją bez słowa w myśl wyznawanej przez siebie zasady, a ten pelętał się po dzielnicy pełnej glin jak pies z kulawą nogą tylko po to, by się z nią skontaktować.
Jestem pewien, że Affleck ma fioła na punkcie Gorączki (ba, nawet grana przez niego postać Gorączkę ogląda) i przez lata nosił się z zamiarem zrobienia czegoś podobnego. Wyszło mu to nawet całkiem nieźle od strony reżyserskiej.
Dużo lepiej, niż od aktorskiej.
co do wątku miłosnego, to chodziło mi o to, że tak jak w "Heat" bohater się zakochuje, i choć wie, że dużo ryzykuje, a szanse na happy end są nikłe to odpuszcza kiedy jest na to pora.
BTW najbardziej z całego filmu podobała mi się postać Rennera. Ten aktor jest świetny.