Jeżeli ktos toleruje surrealizm, film może sie mu podobać, w przeciwnym razie jest to kino obrzydliwe, pglądając ten film często mozna wpaść w stan 'przedwymiotowy'. Film raczej dla snobów.
A w których to konkretnie momentach można wpaść w ten stan "przedwymiotowy"? Jakoś się ich tam nie doszukałem, ale moze to juz wina mojej 'spaczonej" psychiki ;)
No właśnie, przecież tam nie było nic aż tak odrażającego aby mówić o stanie przedwymiotowym...
a cóz takiego snobistycznego jest w tym filmie..jak rozumiem jezeli mnie sie on podoba oznacza to ze jestem filmowym snobem..ciekawa teoria...
Ja też się zgodzę z przedmówcami. Gdzie tu obrzydliwość? I o co chodzi z tym stanem "przedwymiotowym" (swoją drogą ciekawa konstrukcja językowa)? I dlaczego dla snobów? Może chodzi o brak zrozumienia dla tematu, więc od razu, skoro nie rozumiemy, to stwierdzamy, że to film snobistyczny? Poprosiła bym o jakieś konkrety.
To, że wpadasz w stany "przedwymiotowe" to chyba nie wina filmu. To gastroskopie trzeba sobie zrobić, a nie filmy oglądać:)
Corsito, ale z ciebie musi być bardzo smutny i nieszczęśliwy człowiek, że się specjalnie pofatygowałeś na forum tylko po to, by napisać coś tak
żałośnie smutnego. I pewnie męczyłeś się przy oglądaniu tego filmu okropnie i zamiast szybko o nim zapomnieć piszesz pierdoły, że mózg staje. Czy twoim zdaniem tylko ci co "tolerują surrealizm" zrozumieją ten film. No i to, że podobał mi się bardzo oznacza, że jestem snobem? Cóż zatem myśleć o tobie? Smutny, mały buc? No raczej...
zgadzam się z przedmówcami. nie znalazłam momentów okropnych i powodujących mdłości.
a tak na marginesie, pisze się OHYDNY
Surrealizm nie jest z gory obrzydliwy, to zdajesz sie implikowac. Na pewno nie jest na snobow, najwyzej dla ludzi, ktorzy lubia obejzec cos innego - mniej konformistycznego, mniej konwencjonalnego, mniej szablonowego.
LOL, zabrzmialem jak snooob, nieprawdaz? =P
Poprawnie pisze się "ohydny" a nie "ochydny". Najpierw naucz sięortografi, a dopiero potem możesz pisać coś o snobach, bo się kompromitujesz takim tytułem ;)
Dla mnie jakiś dziwny ten film, kompletnie nie moj gust, film wydaje mi się jak idealna ekranizacja ksiązki (o ile jest taka ksiązka). Ogladnolem go tylko z ciekowsci po przeczytaniu komentarzy tutaj. Tylko za klimat ktory jest naprawde świetny daje 8/10
Film jest jakby to powiedział bohater "Że życie ma sens" schizująco-transujący, na trzeźwy analityczny umysł zbyt ciężki i przytłaczający. Oczywiście może się pewnym ludziom podoba, tym których znam i którzy twierdzili ze im sie podobał to przede wszystkim pseudointelektualne humanistyczne snoby, no ale może uogólniam ;)
A dlaczego ohydny...postacie przejaskrawione, deformacje, duszący ciężki klimat, brak logiki. Nie mylić z twierdzeniem że jest to kino ambitne i dlatego jest ciężkostrawne, jest to film dla specyficznej grupy odbiorców, inni ludzie mogą go oglądnąć co najwyżej pod znieczuleniem.
Ja się nie zgodzę, że jest obrzydliwy, czy coś tam ;)
Jednak, z drugiej strony, nie uważam go za żadne arcydzieło. W porównaniu z takim Delicatessen (wcześniejszym filmie tej spółki) wypada bledziutko, oczywiście, wizualnie to jest naprawdę coś świetnego, ale sama fabuła dość cienka. W sumie się troszkę rozczarowałam, bo liczyłam na coś na miarę Delicatessen.
Cóż, z gustami nie ma co dyskutować, każdemu podoba się to czy tamto, jednak zabiorę głos i dodam coś od siebie. Ja osobiście uważam ten film za jedno z największych osiągnieć kinematografii i czuję, że ten film będzie mnie bawił, wzruszał i nastrajał do końca mojego życia. Widzę po kilku wpisach, że żywo interesujesz się Jeunetem itd, no i szkoda (no a może i nie), że Miasto Zaginych Dzieci jakoś nie spełniło Twoich oczekiwań - nic na to nie poradzę, ale niezgodzę się że fabuła cienka, jak to ujełaś. Bardzo lubię Delikatessen, Amelię i pozostałe filmy Jeuneta, uważam go zanjwiększego współczesnego wizjonera filmopwego, z wypracowanym własnym stylem, choć w każdym filmie jest oryginalny i odkrywczy. To on wg mnie tchnął ducha we współczesne kino - a Miasto Zaginionych Dzieci uważam za szczytowe osiągnięcie. Scenografia, zdjęcia, kolory, cała oprawa wizualna to maximum jakiie chyba można osiągnąć. Fabuła jest genialna, daleko bardziej niezwykła (i oryginalna) niż w Delikatessen - pomysł kradzieży snów dzieciom, bo nie posiadda się własnych a co notabene powoduje szybkie starzenie się, pchła wszczykująca jad podczas gry kataryniarza itd itd. Poza taym, jak dobrze wsłuchać się w tekst (szczególnie Irwina - mózgu w akwarium!) to można stwierdzić, że film jest daleko filozoficzny. Bohaterowie dużo bardziej kontrastowi, Krank - ta rola to przecież mistrzostwo świata - przeraża, ale po chyba dwudziestym obejrzeniu zacząłem mu współczuć. No jeśli w Delikatessen podobała Ci się rola Pinona - to tu go mamy razy osiem! No i jeszcze Ośmiornica, Miet!!!!!!!!! Ron Perlan itd... Więc niemogę się zgodzić na to, że fabuła kuleje, bo świeżych pomysłów w porównaniu z D. jest znacznie więcej. No i że będzie to "dzieło" chyba wiedziało kilku ludzi - bo nie często się zdarza aby projektami strojów zajął się Jean Poul Goutie (świetna robota apropo) muzyką zajął się Antonnio Badalamentii (mam na mp3 - to się słucha, naprawdę) więc te nazwiska mówią, że coś przy produkcji musiao być na rzeczy hehe... A poza tym ten film jest bardziej baśniowy, niesamowity, czarodziejski, i mimo wszystko bardziej optymistyczny. Niezwykły film - dla mnie Bomba. Delikatessen nieznacznie, ale w tyle. Zresztą wwszystko napisałem na wpisie głównym, cieszy mnie to jeszcze bardziej, że tak niewiele ludzi jara się tym filmem. Pozdrawiam,
PS- pewnie trochę przynudziłem, ale trudno - warto było. Oby Jenuet żył długo i kkręcił nadal takie filmy to moje życie będzie miało sens. Ciekaw jestem gorącą co z tym Zyciem Pi - bo książka była wyśmienita, i znając Jeuneta zrobi kawał dobrej roboty - i znów wszyscy rzucą się na książkę, a wszystkie gwiazdy będą chciły u niego zagrać - oby tylko nie szczezł w tej sławie.
Jakiś chujek mnie wymazał, choć mówiłem tylko prawdę.... i nawet nie przeklnąłem!!!!!!!!!!1 FILmWEBIE Domagam Się Wyjaśneń! Łobuzeria, tyle powiem.
Mam nadzieję Corsito, że nie maczałeś w tym palców....
smutne,że można pisać takie brednie o jednym z najwspanialszych filmów w historii kina.
Może faktycznie lepiej wybierz się na kolejną farsę z Rocky 8, to chyba twoje klimaty...
Film uważam za arcydzieło więc musi to oznaczać, że jestem... nie myślącym trzeźwo, pseudointeligentnym snobem. Cholera, autor tego tematu powinien zostać psychologiem. Ocenił (trafnie?) tysiące kinomanów z całego świata na podstawie jednego filmu. Nawet największe autorytety nie doszłyby do tak dalekich wniosków. Powinien napisać o tym książkę, wykładać na najlepszych uczelniach, prowadzić jakiś talk-show, ewentualnie palnąć sobie w łeb...