A ja powiem tak: po książkę sięgnąłem nie wiedząc, że w ogóle ktoś to napisał (moim konikiem jest raczej fantasy i horror). Zachęcił mnie film z Craigiem i Marą. No i film spodobał mi się bardzo.

Po konfrontacji z książką moja opinia jest taka: film jest o wiele lepszy. Może to dlatego, że to film. Książką jest opasłym tomiskiem, a film jest szybki i ładnie podany. Sam nie wiem. Szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem zachwyty na Stiegiem Larssonem. Owszem, pisze niezgorzej, ale żeby od razu achy i ochy. Jestem w trakcie drugiego tomu sagi "Millennium" i szczerze powiem, że zostało mi niecałe 200 stron do końca i nie wiem czy dociągnę do końca i zacznę tom 3.

Po prostu część 1 książki była najnormalniej w świecie dobrym kryminałem. Część 2 to niby to samo, ale... no właśnie, zawsze jest to ale. Część 3 leży już w szafce i czeka na swoją kolej.

Wiadomo, że film nigdy nie dorówna książce - tutaj honory święci nasza wyobraźnia. Zresztą, nie ma się co dziwić, że wiele wątków zostało pominiętych, zawsze tak jest. Wg mnie na szczęście nie powycinali większości, więc mniej więcej główne wątki zostały zachowane, to się liczy. Gdyby wszystko miało być toćka w toćkę, jak w książce, film trwałby drugie tyle. Wg mnie całkiem sprawnie zrobiony. Lisabeth fajnie dobrana.