Franka Fariana. Trochę podobne do Boney M, gdzie męski wokal był z podkładu.
No tak, ludzie byli zabawkami u tego Franka Fariana, która się zepsuła to wyrzucał. Wymyślił i tworzył Boney M., kupowano "produkt", nikt nie podważał wiarygodności tego zespołu, Boney M. zrobiło markę. Ale Rob Pilatus miał za duże ambicje i w pewnym momencie poczuł się zbyt pewnie. Zgubiła go pycha. Mówił w wywiadach, że jest lepszy od Beatelsów.
To że kolesie z Milli Vanilli mówili że są lepsi od Beatelsów to wiem ale że to samo mówił Frank Fariana to pierwsze słyszę. Mogłabyś mi podać jakieś źródło skąd to wiesz ? I kogo jak zepsutą zabawkę niby Frank wyrzucił bo o tym też nie wiedziałem.
Obejrzyj film i stanie się jasne :) Nie napisałam, że Farian twierdził, że byli lepsi od Beatelsów, no musiałby chyba na głowę upaść. Twierdzili tak Rob i Fab. To był zespół "one hit wonder", a inne piosenki były doklejkami. Farian po prostu od początku do końca czuwał nad całością, nie mieli być artystami, a produktem. Ładnie tańczyli, ładnie wyglądali, była fajna choreografia i modne ubrania, to wszystko pyknęło ostatecznie i ludzie zachwycili się dwoma przystojniakami z dredami. Jednocześnie Farian nadzorował gdzie występują, co mówią, jak ich stylizują do sesji zdjęciowych. Czuwał też, by zawsze na koncertach było z playbacku. Dziwna sytuacja zdarzyła się raz podczas koncertu, gdy urządzenia zawiodły, a głośniki zacięły się w pewnym momencie, powtarzając jak zacięta płyta słowa piosenki, dla wszystkich stało się jasne, że nie śpiewają na żywo, a chłopaki uciekli ze sceny i po raz pierwszy zalała ich ogromna fala krytyki. Kiedy wykryto całą mistyfikację, Rob, któremu sodówka uderzyła do głowy, bardzo źle to zniósł.
Dokładnie facet był oszustem, ale tacy są teraz na czasie. Kradł utwory innych . Jeśli chodzi o Mili Vanilli zemścił się na nich , bo nie był w centrum wydarzeń, co nie zmienia faktu, że ci faceci nie śpiewali i też byli oszustami.
Ja nie traktuję ich jako oszustów, bardziej ofiary showbizu, który jest bezlitosny. Dwóch biednych chłopaków wziętych praktycznie z ulicy i dostali szansę, by się pokazać, a przecież wyglądali mega na tamte czasy i ładnie tańczyli. I o to chodziło! Frank Farian nie pierwszy raz w taki sposób działał. Zespół Boney M z powodzeniem funkcjonował, choć czarnoskóry tancerz nigdy nie śpiewał, tylko symulował śpiewanie do mikrofonu, a głosy podkładał inny wokalista.
Tak to prawda , ale to ci , którzy podkładali swój głos zasługiwali na laury. Tak naprawdę to nie mam nic do panów z Milli Vanilli, bo sumie zostali wyokorzystani wizerunkowo i potem to oni oberwali. A winni calej afery nie.
No tak, ale podejrzewam, że milczenie tych wokalistów podkładających głosy sporo Franka Fariana kosztowało, na pewno były umowy z zastrzeżeniem o poufności, szły za tym pieniądze i kontrakty. Założę się, że Farian zastrzegł sobie rekompensatę finansową od nich w razie wsypy. Wszyscy milczeli. Dopiero, kiedy zespół MV praktycznie wysypał się sam, ci artyści nie mieli już nic do stracenia i zaczęli mówić jak to było.