I wbrew pozorom, to nie jest campowa komedia w stylu Tromy, tylko film całkiem na poważnie! Zdecydowanie jedna z najbardziej idiotycznych historii, jakie kiedykolwiek widziałem w horrorze! Co więcej, pierwszy raz się spotkałem, z tak dobrym wykonaniem takiego kretyńskiego scenariusza. Muzyka jest po prostu cudowna (I MEAN IT!), zdjęcia są niezłe, aktorstwo całkiem dobre (ładna główna bohaterka), a sam film się po prostu dobrze ogląda (!). Warto wspomnieć, że w filmie nie ma w ogóle nagości, a sceny zabójstw do najbrutalniejszych nie należą (do najpoważniejszych również - żetony z automatu "strzelające" w ofiarę są dobrym przykładem) - chyba Deodato celował tym filmem w szerszą publikę. Mam totalnie mieszane uczucia po tym filmie, ale z pewnością obejrzenia go nie uważam za stratę czasu.