Dobrze się zapowiadało, bo obsada mocna, krajobrazy piękne, a fryce są rżnięte bez litości. Miało być kino nawiązujące do "Parszywej dwunastki", "Dział Navarony", "Tylko dla orłów", ale wyszła nudna, przegadana atrapa z papierowymi postaciami i nużącą akcją. Gdyby nie efekty specjalne i ładne zdjęcia nie byłoby czego oglądać. Już ktoś na to zwrócił uwagę, że w filmie operuje się nieustannie mitycznymi "nazistami", bodaj raz pada słowo Niemcy i raz szkopy. Czyżby kwestia sponsoringu?! Poprawności politycznej? Czy zwykła głupota?