Ten film to nawet nie jest słaba kontynuacja "M:I", a po prostu jakaś parodia :/ Knot pod każdym względem. Idiotyczny stek bzdur i nielogiczności, efekciarski i kiczowaty. Dobrze, że chociaż momentami można się było z tego nieźle pobrechtać ;)
Serio, scenariusz pisany był chyba po pijaku, wsłuchajcie się tylko w te dialogi - toż to jakiś bełkot; momentami miałem wrażenie, że aktorzy nie wiedzą za bardzo na planie jakiego filmu się znajdują, albo po prostu zapomnieli kwestii i plotą co im przyjdzie do łba - bez ładu i składu. I to nie tylko wina lektora na Polshicie, bo film widziałem już wcześniej i w oryginale nie robi wcale lepszego wrażenia.
Gra aktorska - tragedia. Lubię Tomka Cruise'a i wiem, że potrafi grać, ale tutaj zanotował bodaj najgorszy występ w karierze - ekspresja godna Ridge'a z "Mody na sukces"... Reszta aktorów prezentuje podobny poziom drętwoty. Nie wiem tylko co tu robi Anthony Hopkins. Chyba mu się potwornie nudziło, a nie było akurat innych propozycji, albo pilnie potrzebował gotówki.
A najgorsze ze wszystkiego jest tandetne wykonanie całości i fatalna reżyseria - zero klimatu i napięcia. Film się ciągnie niemiłosiernie, w czym wydatnie pomaga firmowe zagranie pana Woo, czyli zwolnienie tempa. Jak się tego używa z głową i z umiarem, to się może do czegoś przydać, ale jak się robi slow motion w co drugiej scenie, a zwłaszcza po to, by pokazać rozwiany włos bohaterów, tudzież trzepoczące na wietrze poły ich szat, to otrzymujemy kicz w stężeniu powodującym odruch wymiotny...
Szkoda, że taki fajny, inteligentny i stylowy film szpiegowski jak "M:I" doczekał się tak tragicznej kontynuacji. Naprawdę, nie widzę tu żadnych pozytywów, jeśli nie liczyć niezamierzonego efektu komediowego. Gniot, który mógłby robić za przydługawą reklamę pasty do zębów i szamponu używanych przez Cruise'a. 1/10
Brutalna prawda na temat tego filmu. Ale prawda. Miałem założyć temat o podobnej treści. Myślałem że tylko mi przeszkadzały te zwolnienia i że się czepiam, ale jak widze to nie tylko mnie to denerwowało. I kontynuacja nie ma nic z filmu szpiegowskiego. Inteligentny film szpiegowski został zamieniony na zbiór bezsensownych akcji. Ogólnie film nie bardzo trzyma się "kupy", a właściwie to trzyma tylko troche innej "kupy". Jeśli chodzi o note to dałem tą samą: 1/10.
zgadzam się z w\w opisami. Pierwsza cześc to świetne kino, wiarygodna intryga, zwroty akcji i kultowa scena w sali z kompem. II cześc to marne kino akcji. Od początku wiemy kto jest dobry a kto zły i jak się to wszystko skończy. Do tego niektóre sceny są komiczne, scena na motorach pamiętam jak całe kino z tego ryło. Długo by wymieniac, Ja daje całe 2
"momentami miałem wrażenie, że aktorzy nie wiedzą za bardzo na planie jakiego filmu się znajdują, albo po prostu zapomnieli kwestii i plotą co im przyjdzie do łba - bez ładu i składu."
Miałem identyczne wrażenie. W sprawie slow motion i fatalnych dialogów też się zgadzam. Zresztą zgadzam się chyba w sprawie wszystkiego ale na 1/10 to ten film sobie nie zapracował. Ode mnie 6 ale tylko z powodu Cruise`a i sentymentu dla jedynki.
Skoro masz sentyment dla jedynki to skąd taka, skądinąd wysoka, ocena tego filmu, który jest wręcz profanacją "M:I"? Tym bardziej, że - jak piszesz - zgadzasz się z krytycznymi uwagami pod adresem "dwójki". To jak w końcu - gniot, czy niezły film?
6 dlatego, że było mi trochę żal wystawiać niższą ocenę ale po ochłonięciu stwierdzam, że jednak na więcej niż 4 nie zasługuje. Niestety :(