O tym, że film jest kiepski nie będę już pisał bo powyżej zrobiono to już wielokrotnie. Porównywanie go do wielkich i ciekawych poprzedników to chyba tylko próby ratunku ze strony milośników Cruisa obawiających się o status swojego idola. Krzykliwością, prawdopodobieństwem akcji i "wspaniałością" głównego bohatera MI2 przypomina trochę ConAir. Szkoda, że Woo dał się stłamsić Cruisowi.
Zastanawiają mnie jednak motywy dystrybutora który kontynuację filmu "Misja niemożliwe" nazwał "Mission impossible dwa". Czy to ma być protest przeciwko ustawie o języku polskim? Jeśli tak to głupi bo polski tytuł był jak najbardziej logiczny, a ponadto brakuje konsekwencji, bo dlaczego "dwa" a nie "two"? Równocześnie kontynuację "Flinstonów" wypuszcza się jako "The Flinstones". Wygląda więc na to, że jakiś zamerykanizowany kretyn dorwał się do stołka i szaleje. Mięjmy nadzieję, że niedługo.