Mission: Impossible – Fallout przypomina już raczej poprawny odcinek serialu, niż samodzielny film. Nic was tu nie zaskoczy, historia jest pisana na kolanie a antagoniści nie mają głębszych motywacji, ale to nic – jeśli polubiliście tę serię to i tak będziecie się świetnie bawić. Wracają starzy znajomi, Cruise, który mógłby już bawić wnuki, nadal jest w formie lepszej niż niejeden młodzian, a akcja prowadzona sprawnie i widowiskowo.
Cała recenzja: http://kulturacja.pl/2018/08/mission-impossible-fallout-recenzja/