Na świeżo po seansie kinowym muszę przyznać, że bawiłem się lepiej niż przy poprzedniej części. Ponad 3 godzinny "Dead Reckoning", chociaż dobry jako film, zmęczył mnie i wystawił na próbę moją cierpliwość. "Final Reckoning" jest równie długi, ale w moim odczuciu bardziej przyswajalny.
Przez długi czas twórcy filmu usiłują pokazać nam powagę sytuacji, stawkę rozgrywki między Bytem a ludzkością. Taka bitwa o wszystko. Otrzymujemy też klasyczne " impossible", a więc przesadę i zaprzeczenie prawom fizyki - na to nie ma co narzekać, bo na takie sceny też przecież czekaliśmy :)
Film ogląda się przyjemnie, a sceny podwodne robią fajne wrażenie, dlatego warto zobaczyć i usłyszeć to na dużym ekranie. W powietrzu to już niezły bajer, ale o to tu właśnie chodziło.
Podsumowując - dobra rozrywka i tyle. Nie nudziłem się tak jak przy poprzedniej części. Czy "Final" stanie się klasyką z serii MI? Nie sądzę, ale są momenty, do których chętnie wrócę.