Jestem ogromnym fanem serii Mission: Impossible. Od lat podziwiam Toma Cruise’a za jego zaangażowanie w kaskaderskie sceny, a kolejne części zawsze dostarczały solidnej dawki akcji i adrenaliny. Niestety, najnowsza odsłona okazała się dla mnie ogromnym rozczarowaniem.
Film jest zdecydowanie za długi, a jego tempo momentami mocno kuleje. Zamiast trzymać w napięciu, historia gubi się w nadmiarze wątków, zbędnych scen i dialogów, które niewiele wnoszą. Zamiast ekscytującej misji – dostajemy przekombinowaną fabułę, która bardziej męczy niż wciąga.
Pierwszy raz w życiu, siedząc w kinie na Mission: Impossible, łapałem się na tym, że patrzę na zegarek i z niecierpliwością czekam, aż film się skończy. To przykra konstatacja, biorąc pod uwagę moje wcześniejsze oczekiwania.
Podsumowując: mimo widowiskowych scen akcji i imponującej realizacji, film po prostu nie spełnia oczekiwań. Fani serii mogą poczuć się zawiedzeni – ja niestety się poczułem.
Ja miałem podobne odczucia oglądając w kinie Dead Reckoning - niby fajnie, ale spoglądałem co jakiś czas na zegarek i walczyłem sam ze sobą. Natomiast przy Finał Reckoning, który był jeszcze dłuższy, nie czułem znużenia. To była dla mnie dobra rozrywka, bez zmęczenia. Tak więc to zależy raczej od dnia i nastawienia. Pewnie też od oczekiwań. Ja niczego wielkiego nie oczekiwałem, a dostałem fajny seans. Pozdrawiam.
Poprzednia czesc od poczatku trzymala za gardlo az do samego finalu,kazda.kolejna scena zachwycala niesamowita realizacja w tych scenach byla finezja zas w tej najnowszej nawet te dwie sceny sie nie obronily,bo byly bez emocji,mechaniczne,nie czuc bylo stawki a reszta to masa scen cringowych wlacznie z dialogami za ktore naleza sie maliny,no to bylo wrecz zenujace.
Mnie "Dead Reckoning" za bardzo nie zaangażowało, chociaż przyznaję, że scenariusz był lepszy niż w "Final Reckoning". Oprócz dwóch scen (walka na moście i akcja w pociągu) nie poczułem tego ścisku w gardle, o którym piszesz. "Final" był lżejszy fabularnie, ale nie wiem czy to wada. 3,5 godziny upłynęło mi dość szybko.
Uczciwie mówiąc dwie ostatnie części nie są dla mnie filmami, do których chciałbym wracać. Opowieść o "Bycie AI" nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia, chociaż potencjał był ogromny. Osobiście jestem fanem "Fallout", a także pierwszej i trzeciej części. Nie czuję się więc ani obrońcą ani oskarżycielem cyklu "Reckoning". Czy ostatni film z serii dostanie Malinę, zobaczymy.
Tak tyle ze poprzednia czesc nie miala doslownie zadnej sceny na granicy groteski,nie bylo tez okropnego patosu no i bylo cxuc choc troche zagrozenia od AI.
Dla mnie było to do zniesienia, ale rozumiem, że Tobie to przeszkadzało. Za duże nadzieje pokladaleś w tym filmie i się zawiodłeś. Tak czasami bywa. Dla mnie jest to film w sam raz na raz, ale kiedyś jeszcze obejrzę scenę podwodną na kinie domowym.
Podsumowując - Final Reckoning to typowa rozrywka, która nie zmusza do myślenia. Po prostu rozrywka. Czy groteska? Nie wiem, ale bardziej posądziłbym o to część drugą w reżyserii Johna Woo - to była dopiero parodia i kwintesencja zażenowania ; Pozdrawiam... I tak jak już wspominałem, to tylko film. Było minęło.