Przyznam, że nie liczyłem kino wybitne, czy ambitne, tylko na dobrą, lekką i niezobowiązującą zabawę, jaką była poprzednia część - żadna rewelacja, ale w kinie czas fajnie upłynął.
Tymczasem na dzisiejszym seansie męczyliśmy się od pierwszych scen, ale siedzieliśmy grzecznie, bo pewnie się uspokoją z tandetą wylewającą się się z ekranu, jednakże byliśmy w błędzie.
Ilość głupot oraz potężnych głupot z wielką dozą nieprawdopodobieństwa była tak wielka, że można spokojnie kilka filmów nimi obdarować.
Nie zrozumcie mnie źle - można przymknąć oko na pewne głupotki i zachowania rodem z SuperMana, ale nie taką ilość.
W pewnym momencie nie zdziwiłyby mnie dinozaury na ekranie, ani gościnny występ Indiany Jonesa.
Od lat nie widziałem tak złego filmu! Serio i bez kitu. To już głupiutkie komedie romantyczne są przy tym "dziele" tytanami intelektu...
Najgorsze w tym wszystkim jest, że cały film jest na serio. Śmiertelnie serio. Żadnego luzu, tylko gadki, że "Tylko Ty możesz uratować świat!" Nawiasem mówiąc ten tekst pojawił się kilka razy, żebyśmy na pewno go dobrze przyswoili. A wszystko z przysłowiowym kijem w tyłku...
Z czystym sumieniem można byłoby go też nieco pociąć - 2h40min jest baaaardzo odczuwalne. Z dużą korzyścią można by go skrócić o godzinkę.
Fatalny scenariusz, rozwleczona fabuła, miałkie aktorstwo - zdecydowanie odradzam wizytę w kinie. Dawno się tak nie wynudziliśmy - a nastawienie mieliśmy pozytywne po poprzedniej części.
Podpisuję się pod każdym zdaniem – dokładnie takie same miałem odczucia. Nie oczekiwałem cudów, ale nawet rozrywka powinna mieć jakiś sens i rytm, a tu wszystko było wymęczone, nadęte i bez grama luzu. Cieszy tylko to, że nie tylko ja tak to odebrałem. Pozdr
Właśnie wcześniejsze mało realne akcje w serii można było jakoś przyswoić dzięki dystansowi, humor też był na jakimś tam poziomie. Ale ta część to dokładnie jak napisałeś, kij w tyłku. Szkoda, mogli po fallout zmienić już reżysera.
Jest tu Indiana Jones... Simon Pegg w tym kapeluszu w jednej ze scen skojarzył mi sie właśnie z Indianą...
Są pewne filmy, które się odbiera inaczej. W każdym filmie MI było mnóstwo nieprawdopodobnych scen, no bo to w końcu Misje Niemożliwe do Realizacji. Nie odebrałem tak negatywnie tego filmu, bo to nie te kino. To trochę tak jak czepiać się filmów z serii "John Wick" czemu Keanu młóci tak wszystkich sam w pojedynkę. Bo to taka formuła filmu. To naprawdę jeden z nielicznych filmów, gdzie wytrzymałem spokojnie 3,5 godziny (z reklamami) i z uśmiechem odbierałem szereg scen z brakiem logiki jak choćby wydobycie Toma spod lodu (pokazano w tzw. wczesniejszych flashach). Tom żegna się z postacią i to na serio, w wywiadach opowiadał, że tak mu po prostu każe zrobić ciało a to przecież 60- latek. Nie uważam też, że tutaj było mało humoru. Mogę doczepić się tylko do tzw. scen z prezydentem USA. I to tylko na chwilę. Niebawem "Ballerina" z uniwersum Johna Wicka. Pewnie krótszy to wytrzymasz...
Nie rozumiem - po co się wyzłośliwiasz ("Pewnie krótszy to wytrzymasz")? Nie boli mnie, że masz inne zdanie - masz do tego prawo. Jeśli nie zrozumiałeś mojej wcześniejszej wypowiedzi, to ją przeczytaj ponownie. Choć nie mam pewności, że ją zrozumiesz, skoro za pierwszym razem trochę nie wyszło. Widzisz? Też potrafię być złośliwy. Tylko nie bardzo wiem, po co? Odnosząc się do Twojej wypowiedzi, to poprzednia część była dość fajna (takie 7/10) - tak, były tam głupoty, ale to taka konwencja, więc je łyknąłem. Ale nie było ich aż tyle, co w ostatniej części. I nie były tak karkołomnie absurdalne. Trochę przypominało mi to filmy z lat 80-tych, a trochę McGyvera, tyle że do potęgi... Johna Wicka akurat lubię, więc trochę kulą w płot strzelasz. A humoru w tym filmie było najmniej z całej serii i nie jestem odosobniony w tym poglądzie. Jeden z filmów, który podobał mi się najbardziej to Czas apokalipsy w wersji reżyserskiej, którą swego czasu widziałem w kinie. Jakoś wytrzymałem. Bardzo lubię, gdy ktoś wypowiada się na temat filmu, by po chwili komuś dopiec personalnie. Tak zupełnie bez powodu - dla fanu... Pokazujesz tylko swoją wartość i jakim jesteś człowiekiem. Nie odpisuj, proszę, bo nie zamierzam czytać. Pozdrawiam :)
No tak, fan PIS czy Konfederacji. Także nie skumales tego co napisałem, ale Wy tak macie, co pokazały wybory. I nie staram się być złośliwy, to tylko rzetelna diagnoza. Kiedyś trzeba się z nią zmierzyć.
Tej czesci nie ogladalem jeszcze ale.mam bardzo zle przeczucia,bo moga byc sceny nieprawdopodobne ale w granicach rozsadku i sceny nieprawdopodobme do kwadratu ocierajace sie o kicz przykladem Szybcy i wsciekli.
Dla mnie ten fen film zasluzyl na miano malin nawet Tomek,ktorego lubie nawet nie dowozi,jest potwornie zmeczony nie czuc w ogole jego popisow wszystko to wyglada bardzo mechanicznie,bardzo boleje,ze tak ta seria konczy...Ps.Dialogi krwawia uszy wrecz,to bylo naprawde zenujace,szkoda...
Ta czesc nie broni sie nawet w tych dwoch scenach spektakularnych bo nie ma w nich ladunku emocji,oglada sie to mechanicznie oprocz tego masa scen cringowych wlacznie z dialogami no a w finale okropny patos gorszy niz u Baya.
Cześć, dzięki za odpowiedź. Przyznam, że się zawiodłem, a nie miałem wielkich oczekiwań w stosunku do tej produkcji. To miała być lekka, głupia rozrywka, ale zabrakło w niej właśnie lekkości, głupot zaś był ogrom. Technicznie świetnie zrealizowany - czuć piniądz, ale reszta słabizna. Nie rozumiem wysokich not na imdb i filmweb...
Technicznie faktycznie ładnie, ale sama logika filmu... dawno nie widziałem czegoś tak głupiego jak pani prezydentowa, która postanawia zbombardować jedno ze swoich miast, aby inne kraje które byśmy zbombardowali po to, aby ocalić świat wysokim kosztem były na nas mniej złe. Że co prosze?
Albo próba oszukania Rosjan odwrotnymi współrzędnymi mimo tego, że to była ich łódź podwodna która na pewno była gdzieś w oceanie arktycznym, a używając logiki tego filmu (bo potem w ogóle ich nie ma w fabule) to popłynęli szukać ICH WŁASNEJ łodzi podwodnej zatopionej w arktyce która nagle według ich współrzędnych przeteleportowała się na południe kontynentu Afrykańskiego xD
A im mniej powiem o Bycie tym chyba lepiej... ale tak w skrócie to super inteligentne AI nie może zrobic Ctrl C + Ctrl V samego siebie, aby wygrać oba scenariusze? Jak on wygra to jest bezpieczny w serwerowni, jak mu się nie uda i ludzkość przeżyje to jego kopia dalej jest w Internecie... ale nie... bo wymyślili sobie niemożliwego do pokonania antagoniste więc musieli jednocześnie wynaleźć jeden z najgłupszych i zawiłych pomysłów pokonania go (który zmienia się w czasie trwania filmu od "pigułka go zabije" do "pigułka go zkołuje tak aby całe jego dane weszły na super Pendrive po tym jak nasza złodziejka go wyciągnie w 0.01 sekundy bo jest dobrym kieszonkowcem" hahaha).
Sam nie wiem, co gorsze - czy ten cały brak logiki i gigantyczne scenariusze bzdury, o których piszesz, czy też sam fakt, że film jest przeokropnie nudny i ciągnie się niesamowicie... Kino akcji, na których jedna z członkiń naszego stadka usnęła w pewnym momencie to dobre podsumowanie tej produkcji...
No fakt, jest nudny poza tymi paroma scenami akcji bo większość czasu zalewa cię flashbackami do poprzednich filmów, ba nawet do tego samego filmu parę razy. Ale hej, przynajmniej scena z samolotami spoko, jak pominesz ten fakt, że Gabriel bez powodu zabrał zapasowy po to, aby to w ogóle mogło się odbyć ;)
Dokładnie. Gabriel krzyczy w twarz: "Kto ma jedyny spadochron?!", następnie z nim spada bezwładnie na ziemię (ze spadochronem, naturalnie). W kolejnej scenie boski Ethan ląduje ze spadochronem, którego w samolocie nie było ;)